Strona:Żaba czarodziejka.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lem zostanie. (Król rzuca jedno pióro na wschód, drugie na zachód, trzecie pada na murawę).
NAJSTARSZY BRAT. Cha! cha! cha! A to ci będzie dywan! Żegnaj się Głuptasku z koroną! Cóż to za dywan może być na trawie i zielsku? Do widzenia, królu! Wrócimy niebawem! (wybiegają).
KRÓL. Idź Głuptasku i szukaj dywanu, może co znajdziesz... Szkoda mi ciebie! (wychodzi wraz z marszałkiem).
GŁUPTASEK (sam). Nic z królestwa! Cóż znajdę na tej trawie. I tak blizko od pałacu... Tak! Korona nie dla mnie! A takby było wygodnie nic nie robić, spać, jeść, odziewać się w złociste szaty... (idzie smutny).
GŁOS Z GŁĘBI. Nie płacz dziecię! Spójrz wgłąb trawy, a znajdziesz to, czego szukasz...
GŁUPTASEK (zrywa się). Ach! Ktoś mi radzi, ktoś o mnie myśli, a więc nie jestem jeszcze tak nieszczęśliwy... (odgarnia trawę). Ach! jak tu cudnie i schody złociste i poręcze z drogiego kruszcu... Boże!
GŁOS ŻAB. Kum, kum, kum, kum!
GŁUPTASEK (puka w trawę). Puk! puk! puk!
ŻABY. Beke re keks! koaks! koaks! Kum! kum! kum!
GŁUPTASEK (klęka na trawie). Ratujcie mnie!
ŻABA (wychodzi z ukrycia). Czego żądasz, królewiczu?