Strona:Żaba czarodziejka.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

KRÓL (wchodzi). No cóż, moje dzieci! Pokażcie mi swe pierścienie! (dają mu do ręki) No, nic nadzwyczajnego! Pokaż Głuptasku!
GŁUPTASEK (daje). Oto jest!
KRÓL. Ach! jaki piękny!
MARSZAŁEK. Cudowny!
BRACIA. Skąd on ma takie cuda?! Ach.
KRÓL. Głuptasku! od dnia dzisiejszego jesteś królem!
GŁUPTASEK. Włóżcie mi koronę!
BRACIA. Nie! nie! Głuptas nie może być królem! Królu nasz i ojcze! Zrób jeszcze jedną z nami próbę, sam wiesz, że kto niema rozumu, królem być nie może!
KRÓL. Dobrze, ten raz jeszcze rady waszej posłucham. Niech każdy z was żonę sobie przywiedzie — która będzie najcudniejsza, ta zostanie królową... (rzuca trzy pióra. Pióro Głuptaska leci znów na murawę). Teraz idźcie i przywiedźcie mi żony. (do Głuptaska) Ty biedaku, już teraz nie wygrasz, bo i któż ciebie zechce? (wychodzi).
BRACIA. Pewnie! pewnie! kto go zechce? Chyba ropucha cha! cha! cha! (wychodzą).
GŁUPTASEK. Zobaczymy! (pędzi na murawę) Przybądź, przybądź żabo miła! możebyśmi poradziła!
ŻABA (ukazuje się). Czego żądasz królewiczu?