Śpiewniczek polskiego żołnierza/całość

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Jantek z Bugaja
Tytuł Śpiewniczek polskiego żołnierza
Wydawca Redakcya „Piasta“
Data wyd. 1916
Druk Drukarnia Literacka
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron

JANTEK Z BUGAJA
ŚPIEWNICZEK
POLSKIEGO
ŻOŁNIERZA
CENA 20 HAL.
KRAKÓW.   1916


NAKŁADEM   REDAKCYI   PIASTA“.
CZCIONKAMI DRUKARNI LITERACKIEJ.
Przedmowa.

Kochani Towarzysze broni! Piąty rok już kończę służby pod karabinem i przekonałem się, jak wielką wartość, wielką pociechę, rozrywkę i skrzepienie ma dla żołnierza piosnka. Nieraz podczas ciężkiego marszu, gdy się piosenka w szeregach kompanii odezwie, nowe siły i humor wskrzesza w szeregach.
Niestety, kochani Koledzy-żołnierze, powiem prawdę, że jak za młodych lat, gdym służył przy wojsku aktywnie, te samo, niedorzeczne, bez sensu, plugawe, ni czeskie, ni to polskie piosnki żołnierze śpiewali, tak i dziś śpiewają. Dość wymienić niektóre, jak: „Cztery lata temu będzie“, „Co się stało przy dworze“, „Zamiatała panna izbę“, „Wy krakowskie panny, co byste rade z herskemi wojaku spacerowały“ i t. d. głupie, paskudne, że aż wstyd, gdy żołnierze Polacy śpiewają, a słuchacze są różni, — co oni sobie myślą o Polakach?
Ułożyłem tedy dla Was, kochani Towarzysze broni i Koledzy, dla Waszych synów, mały śpiewniczek. Sądzę, że go mile przyjmiecie, bo pochodzi ze serca Waszego brata, który z Wami dolę wojskową i cywilną znosi. Złożył te piosnki Wasz brat, Jantek z Bugaja, dziś stary kapral-landszturmista, więc go mile przyjmijcie i które się Wam nadają do Waszego gustu, serca i duszy — śpiewajcie. Rytm starałem się im dać taki, że możecie do nich użyć melodyi ze starych piosnek, które są ładne i odpowiednie do marszu, gdyby nie słowa brzydkie, głupie, plugawe i niedorzeczne, niegodne ust Polaka-żołnierza.

Albania, 1. V. 1916.
Jantek z Bugaja
kapral.



Hurra Bracia!...

Hurra wiara na Moskala,
Naszej zemsty nadszedł czas,
Że nam naszą Polskę kalał
I knutami ranił nas.

W kazamatach za tortury,
Za męczeńskich kajdan dźwięk,
Niechaj ginie niedźwiedź bury
Za sybirskich ofiar jęk.

Jeszcze naszą Galicyę,
Nasz kochany Kraków, Lwów
Chciały zabrać nam bestye,
Jako horda głodnych psów!

Ale zmykali psubraty,
Aż się cały dziwił świat!
Będą pamiętać Karpaty
Tysiąc i pięćdziesiąt lat!

Z całej naszej polskiej ziemi
Uciekł bury niedźwiedź, kat,
Już nie będzie rządził niemi,
Póki będzie istniał świat.


Hurra wiara na Moskali!
Bure sotnie rozbić w puch,
By na wieki pamiętali,
Polskich zuchów mężny duch!



Żołnierzy Polaków...

Żołnierzy, Polaków,
Oj, Matki Polski dzieci,
Chwała, sława rośnie,
Gdzie ich broń zaświeci.

Czy w Polsce na froncie,
We Włochach, we Francyji,
Dzielność naszych pułków
Piszą w historyji.

Tysiące odznaczeń,
Oj, krzyżów i medali,
Polscy chłopcy, zuchy,
Na pierś otrzymali.

Jeszcze nie słyszano,
Oj, by Polak źle bronił,

Cesarza, Ojczyzny
Piersią nie zasłonił.

Cesarska korona
Oj, we Wiedniu się świeci,
Krwią, życiem jej bronią
Wierne polskie dzieci.

Nasz cesarz kochany
Oj, ukochał Polaków,
Naród polski cały,
Nasz Lwów i nasz Kraków.

My go też kochamy
Oj, Polacy żołnierze,
Gotowi za Niego
Dać życie w ofierze.



Tam na łące...

Tam na łące między kwiecie,
Kasia trawki nazbierała,
Warkoczyki złote plecie
I tak rzewnie narzekała:


„Jaś pojechał na wojenkę,
„Ja go czekać obiecała,
„Obiecałam serce, rękę,
„Bom Jasieńka pokochała.

„Kiedyśmy się już żegnali
„Tam w polu, przy Bożej Męce,
„Przysięgali, ślubowali,
„Nasze dusze, serca, ręce.

„Mój Jasieńku miły, złoty,
„Czyś zapomniał o swej Kasi?
„Umrę z żalu i tęsknoty!
„Wszyscy piszą chłopcy nasi —

„Tyś dwa tylko pisał listy,
„Kochająco, słodko, czule,
„Żeś mi wiernością wieczysty,
„Chyba, że cię trafią kule.

„A możeś ty na wojence
„Zgubił moje serduszeńko,
„Zapomniał o swej Kasieńce,
„Mój Jasieńko, mój Jasieńko!?!“


Nie płacz, Kasiu, nie płacz, Kasiu,
Otrzyj oczka, łzy z powieki,
Ufaj zawsze Jasieńkowi,
Bo on wierny ci na wieki.

Twój Jasieńko śpi już w grobie,
Padł od kuli pod Kraśnikiem,
O Kasieńce marzy sobie,
Pod krzyżykiem i trawnikiem.



A tam na wieży...

A tam na wieży zamku wysokiej,
Tam siwy gołąb się gnieździ,
Smutny, samotny, przez dzień nie grucha,
Nie śpi, gdy noc się gwieździ.

Miał gołębicę, oblubienicę,
Ta go odbiegła, zdradziła,
I gołąb siwy, ptak nieszczęśliwy,
Zdrada mu serce zabiła.

A na tej wieży, wieży zamkowej,
Wojenny sztandar powiewa,
A pod tą wieżą żołnierz na warcie,
Taką piosenkę zaśpiewa:


„Uleć gołębiu tam w moje strony,
„Gdzie moja luba przebywa,
„Daj pozdrowienie, przynieś wiadomość,
„Czy ona żyje szczęśliwa.



Niemasz kraju!...

Niemasz kraju, jako nasza
Polska ukochana —
Niemasz piosnki, jako polska,
Danaż moja, dana!

W naszej Polsce jaśniej słonko
Świeci w okna chaty,
W polach, łąkach i ogrodach
Cudniej pachną kwiaty.


W naszej Polsce, hej, dziewoje!
Urodne, jak łanie,
Że raz spojrzysz, już masz w sercu
Siarczyste kochanie.

A szczerości, gościnności
I otwartej duszy,
W żadnym kraju, jako u nas,
Gdzie się człowiek ruszy.

W naszej Polsce szczęście błogie,
Swoboda, jak w raju —
A tęsknota dla Polaka
W każdym innym kraju.

Obeszliśmy na wojence
Przez pół świata drogi,
Ale nigdzie, nigdzie niema
Jako w Polsce drogiej.

Czarnogóra, Albania
I całe Bałkany
Nie wartają, co łan w Polsce
Żytem posrebrzany.


Niemasz kraju, jako nasza
Polska ukochana,
Niemasz piosnki, jako nasza,
Danaż moja, dana!



Pięćdziesiąty szósty...

Pięćdziesiąty szósty — chłopcy,
Od Wisły w Karpaty,
Jako świece, dęby młode,
Rzutne, zuchy, chwaty.

Dwa dni, trzy dni głód wytrzyma
Maszeruje czysto,
Zapaliwszy papierosa,
Przeklina siarczysto.

Choć przeklina, rzadko pluje,
Twardy, jako skała,
Maszeruje, wroga wali —
Stąd mu sława, chwała.

Do amorów, do kochania
Wszyscy chłopcy zuchy,
Gdzie pułk przejdzie, wieś czy miasto,
Zakocha dziewuchy.


Choć zakocha, czego zwyczaj,
Dalej maszeruje,
Swej Marysi, co ma we wsi,
Serce zachowuje.

Jaki twardy, dzielny, hardy
W żołnierskiej naturze,
Historya zapisała
Na Moskali skórze...



Z tej biednej ziemi...

Z tej biednej ziemi, naszej Ojczyzny,
Błagalny w niebo wznosi się śpiew,
O Matko Boska, ojców spuścizny
Broń, niech nie ginie przez mór, głód, krew.
Otrzej wdów, sierot płynące łzy,
Smutku, tęsknoty rozjaśnij mgły.
O Matko Boska, Królowo polska,
Módl się u Syna za ludem Twym.

Pożogą wojny świątynie, chaty
Spłonęły; z wsi, z miast popioły, gruz,
A pola, łąki orzą granaty,
Krew ojców, synów płynie wśród śluz.

Przebłagaj Boga nad światem gniew,
By już narodów zastawił krew!
O Matko Boska, Królowa polska,
Módl się u Syna za ludem Twym.

Powróć nam synów, ojców ostatek,
Z znoju krwawego niech otrą skroń.
Wróć ich do swoich domów, żon, dziatek,
By nas podźwigła z nędzy ich dłoń.
Uproś, o Matko, pokój na świat,
Niech nam pokoju zakwitnie kwiat.
O Matko Boska, Królowo polska,
Módl się u Syna za ludem Twym.



Chwalcie Królową majową.

Chwalcie Królową majową,
Wszechnarodów ziemskich słowo
Niechaj płynie z wonią kwiatów,
Cześć Maryi od wszechświatów.

Chwalcie ją chóry natury,
Łany, łąki, gaje, góry,
Chwal ją polska ziemio kwiatem,
Chórem Twych ptasząt skrzydlatym.


Chwalcie ją głosy dziecinne,
Dziewice czyste, niewinne,
Plećcie liliowe wianki,
Kwiatów czystości równianki.

Śpiewajcie Jej z swemi dziatki
Matce Boga polskie matki,
Niechaj śpiew wasz czcią przejęty
Bije w niebios firmamenty.

Śpiewajcie Jej polscy kmiecie,
Gdy kwieciste łąki tniecie,
Niechaj kosa w waszej dłoni
Cześć Maryi w pracy dzwoni...

Śpiewajcie Jej wy żołnierze,
Co różańce i szkaplerze
Pod żołnierską bluzą macie,
Pannę Maryę kochacie.

Śpiewajmy Królowej Maju,
Byśmy kiedyś w niebios raju
W rajskich kwiatów wiecznej wiośnie
Cześć Jej śpiewali radośnie.



Jestem żołnierz...

Jestem żołnierz landszturmista,
Mina u mnie z djabłów trzysta,
Na bakier mi czapka leci,
Choć mam żonę, tuzin dzieci.

Kiedy landszturm wąsy skręci,
Ludzie mówią: Wszyscy Święci!
Co za regiment wspaniały!
Same są w nim generały!

Z landszturmistów żołnierz jary,
Ani młody, ani stary,
Chociaż to jest nie nowina,
Że przy wojsku ma już syna.

W tej wojnie się pokazało,
Z jaką landszturm walczył chwałą.
Nie ustąpił ani trocha,
Tęgo pierze zdrajcę Włocha.

I Moskale w strasznej hurmie
Złamali się na landszturmie.
Landszturm bronił, jak ołtarza,
Swej Ojczyzny i Cesarza.



Wyglądaj dziewczyno...

Wyglądaj dziewczyno
Na drogę z okienka,
Jedzie Twój kochany:
Skończona wojenka.

Niech się Twe serduszko
Dziewczyno ucieszy,
Do ciebie Jasinek
Z wojenki się spieszy.

Poglądaj dziewczyno
Dróżką za stodołą,
Idzie twój kochanek
Z piosenką wesołą.

Słychać go przez łąki,
Ścieżką koło żyta,
Wyjdź przed Jasia Maryś,
Niechże cię powita.

Objęła Marysia
Jasieńka za szyję,
Serduszko Marysi
Przy Jasiowem bije.



Gdy powrócę...

Gdy powrócę się z wojenki,
Do kochanej Magdusieńki,
Przywitam ją na swym progu,
Dając pozdrowienie Bogu.

Potem jeden raz i drugi,
Będzie uścisk bardzo długi,
W jednę duszę, jedno ciało,
Bo się dawno nie kochało!

A po żonie znowu jeszcze
Z memi dziećmi się popieszczę,
Po kolei raz, dwa, trzeci,
Moje dzieci, moje dzieci!

Potem wpadnę do obórki
Powitać krówki i kurki,
A z obórki na zagrodę,
Gdziem posadził szczepki młode.

A z ogródka zaś na staje,
Obejrzeć, jak urodzaje,
Jako Magdusieńka miła,
W domu, w polu włodarzyła.


Znów zcałuję mą gosposię,
Że nic złego nie stało się,
Że w rodzinnym moim progu
Wszystko dobrze: chwała Bogu!

Gdy Magdusia mię ugości,
Pod strudzone moje kości
Da mi pościel czysto białą
I będę spać, oj, nie mało!

A gdy ranek mię przebudzi,
Najszczęśliwszy w świecie z ludzi,
Do roboty w czoła pocie! —
— Tak marzę o swym powrocie.



Śpiewaj, żołnierzu...

Śpiewajcie, polscy żołnierze,
Waszą radość i ochotę,
Wyśpiewajcie z duszy szczerze
Wszelki smutek i tęsknotę.

Wyśpiewajcie w czułej piosnce
O kochance, czarnobrewce,

O rodzinnej waszej wiosce
Zaśpiewajcie w waszej śpiewce.

I o ojcu i o matce,
Co wam życie zdrowe dali,
I w rodzinnej waszej chatce
Na żołnierzy wychowali.

Gdy wam w marszu sił ubywa,
A do celu kawał drogi,
Kiedy żołnierz się rozśpiewa,
Zaraz skrzepnie, lżej pod nogi.

Niechaj polska piosnka płynie
Po koszarach monarchii,
Niechaj Polak żołnierz słynie
Z najdzielniejszych wśród armii.


Pisałem w Alessio, w Albanii,
dnia 1 maja 1916 r.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Antoni Kucharczyk.