[313]ŚMIERĆ JASIŃSKIEGO
(1811.)
Zbawce narodu! wam sława —
Spocznijcie wśród lauru cieniów,
I nim bitwa wezwie krwawa,
Posłuchajcie Barda pieniów.
Niechaj śmielsze głoszą Bardy,
Jak przed lotem orłów białych,
Sławny z pogróżek zuchwałych,
Pierzchał Teutonów ród hardy.
Niech głoszą, niech chwała wasza
Osładza braciom kajdany;
Niech dumne Litwy tyrany,
Szczęk Polskiej broni przestrasza.
[314]
Ja wam śpiewam dzieje dawne,
Jak ci z nieszczęściem walczyli,
Co w żałobnej niegdyś chwili,
Dali synom życie sławne.
Patrzcie na błonia za Pragą —
Obrońce tam wasi stali,
I jak przywykli, z odwagą
Chwały i śmierci czekali.
Na bitnych Litwinów czele
Jasiński przewodził młody,
Szykował, i tak rzekł śmiele:
«Za święte ojców swobody
Wnet się pocznie bitwa krwawa —
Bracia! w tej szczęsnej godzinie,
Komu miła wolność, sława,
Niech dziś zwycięża lub ginie!»
Wtem uprzedzając dzień biały,
Kiedy się jeszcze zmrok szerzył,
Tłumem najezdnik zuchwały,
Na białe orły uderzył.
[315]
Tysiące broni szczęk dało,
Armatni ogień śmierć zionął;
Niejeden tam poległ z chwałą,
Nie jeden zbójca w krwi tonął!
Przerzadły tłumy moskalów;
Już naszych było zwycięztwo,
Lecz smutne wspomnienie żalów,
Zdrada przemogła nad męztwo —
Tak znać chciało przeznaczenie!
Zwyciężył najezdnik srogi —
Goreje Praga wśród trwogi,
Krew Polska gasi płomienie.
I niebo chwaląc te zbrodnie,
Świeciło wtenczas pogodnie,
Gdy z rodu przyszłych mścicieli,
W kolebkach dzieci ginęły.
Gdy tak Polak wolność traci,
Rozpaczą przejęty cały,
Patrząc na hańbę swych braci,
Zawołał Jasiński śmiały:
[316]
«Przedajne dusze, tyrany,
Gdym się wam bronić niezdolny
Nie dla mnie te są kajdany,
Ja umrę, lecz umrę wolny!
Tak mówił, i z bronią w ręku
Uderza w Moskalów szyki — —
Zgon jego nie jeden w jęku,
Poprzedził najezdnik dziki!
Ojczyzna krwią swych zbroczoną,
Co właśnie kona w tę chwilę,
Tuląc rycerza do łona,
W jednej z nim padła mogile.
Powstań mężu niezwalczony!
Jasiński, twój kraj w potrzebie!
Stań miedzy nasze szwadrony,
I patrz jak pomścim się Ciebie! —
Antoni Górecki.