Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór pierwszy.djvu/315

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
297

Tysiące broni szczęk dało,
Armatni ogień śmierć zionął;
Niejeden tam poległ z chwałą,
Nie jeden zbójca w krwi tonął!

Przerzadły tłumy moskalów;
Już naszych było zwycięztwo,
Lecz smutne wspomnienie żalów,
Zdrada przemogła nad męztwo —

Tak znać chciało przeznaczenie!
Zwyciężył najezdnik srogi —
Goreje Praga wśród trwogi,
Krew Polska gasi płomienie.

I niebo chwaląc te zbrodnie,
Świeciło wtenczas pogodnie,
Gdy z rodu przyszłych mścicieli,
W kolebkach dzieci ginęły.

Gdy tak Polak wolność traci,
Rozpaczą przejęty cały,
Patrząc na hańbę swych braci,
Zawołał Jasiński śmiały: