Kobieta polska w nauce/Część II

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Cecylia Walewska
Tytuł Kobieta polska w nauce
Wydawca Towarzystwo Zawodowego Kształcenia Kobiet
Data wyd. 1922
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło skan na commons
Indeks stron
CZĘŚĆ II.


Pierwsze kroki kobiet polskich na polu nauki dały już — jak widzimy — wyniki niezmiernie dodatnie. Rosnący wciąż napływ studentek na wszystkie uniwersytety i wolne wszechnice w kraju naszym stwierdza ten głód wiedzy, który zapowiada promienny rozkwit intelektu kobiecego.
Gdy w pierwszych latach istnienia swego Uniwersytet Krakowski liczył zaledwie 280 studentek, w 1920/21 było ich już 878 t. j. 21% ogółu studentów. Inne uniwersytety wykazywały w tym okresie:

Wileński 260 studentek 33% ogółu studjujących
Warszawski 2085 34%
Lwowski 1494 35%
Wolna Wszechn.
w Warszawie
944 37%
Lubelski 339 39,3%
Poznański 310 17%

Przeważna liczba studentek naszych uczęszcza na Wydział filozoficzny — przęciętnie 65%.
Medycyna największy procent studentek ma w Wilnie — 34% i we Lwowie — 30%; w Krakowie jest ich 24%, w Warszawie — 23%, w Poznaniu 22%.
Prawny Wydział liczy w Wilnie 20%, w Warszawie 19%, w Krakowie 7%, we Lwowie 4%, w Poznaniu 8%.
Zastanawiające jest, że Pedagogiczny Wydział, na którym — zdawałoby się — powinna przeważać liczba kobiet, ma ich na Wolnej Wszechnicy Warszawskiej tylko 43,5%, a więc nawet nie połowę. Rolny, który też mógłby przyciągać kobiety, — zaledwie 14% w Krakowie, w Warszawie zaś — w Wyższej Szkole Gospodarczej Rolniczej — 6,65%, w Poznaniu 3%[1].
Do Politechniki Warszawskiej w okresie 1920/21 r. szk. uczęszczało 206 studentek na 2725 studentów czyli 7,56%.
W tem:

Na  Wydział  Inżynierji  budowlanej ... 18  kobiet.
wodnej ..... 2
Mechaniki ....... 9
Chemji ........ 102
Architektury ...... 60
Elektrotechniki ..... 15
  206  kobiet.

∗                       ∗

Czy wielki napływ kobiet na wydział filozoficzny wróży nowy rozkwit tej nauki i nowe jej tory?...
Kobieta nie stworzyła dotąd wielkich systemów filozoficznych. Umysł jej nie zdradza ciążenia ku wiedzy bezprzedmiotowej i błądzeniu w przestworzach myśli czystej. Z dotychczasowych danych należałoby wątpić o możności pojawienia się kobiecego Platona, Spinozy, Kanta, Schoppenhauera, Hoene-Wrońskiego.
Były Hypatje... kamienowane przez wrogi tłum...
Były w dwanaście wieków później księżny Elżbiety Pfalckie; była Klara Marja von Ende, uważana długi czas za nauczycielkę Spinozy.
Zasłynęła w Niemczech współczesnych filozoficznemi studjami swemi o silnie podmiotowem zabarwieniu i samorzutnych pomysłach Marja Ludwika Enkendorff.
Szczyci się Francja dziełami Klementyny Royer (1830 — 1902), filozofki, ekonomistki, przyrodniczki i antropologistki, która w dziedzinie etyki zostawiła cenne studjum „Dobro i prawa moralności“, a wraz z Ernestem Haecklem była inicjatorką i organizatorką pierwszych stowarzyszeń „Wolnej myśli“ jako podstawy, dążenia do postępu. Znane są również prace p. Aleksandry David, badaczki filozofji chińskiej, autorki wielu cennych studjów, z których najważniejsze: „Filozof Meh-Ti i idea solidarności“.
Dużem uznaniem w świecie uczonych cieszy się dzieło „O Spinozie” dr. fil. prof. uniwersytetu w Bernie Rosjanki Tumarkiny i Elżbiety Schmidt.
Są jeszcze inne prace, pełne spontanicznych rzutów przemyśleń, ale nie zostały po nich kategorje prawd wiecznych.
Kobiety-filozofki szły dotąd obok wielkich myślicieli świata, z nimi lub za nimi. Komentatorki, adeptki, służebnice genjuszy, nie wyprzedziły dotąd jednak żadnego z nich.


∗                       ∗

Pierwotnem założeniem ruchu kobiecego było dążenie do zupełnego zrównania pierwiastków umysłowości żeńskich z męskim i nadanie im jednej gatunkowej wartości, doprowadzenie do jednakowych skutków wydajnej siły, postawienie na wyżynach, do których tylko jedne prowadzą stopnie: te — od wieków przez genjusz męski wykute.
Usiłowaniem chwili obecnej jest wynalezienie tych odrębności intelektu kobiecego, które — przy odpowiedniej kulturze — rozszerzyłyby widnokrąg wiedzy i wniosły nieznane wartości...
Czy — wkroczywszy tłumnie w białe świątynie nauki — kobieta dźwignie nowe ołtarze czy też przy tych, które już są, pobuduje sobie klęczniki? —
Czy — na mocy danych, jakie mamy, można już dziś wróżyć przyszłość, czy też — trzeba czekać jeszcze z sądem i wyrokiem?
Czy należy starać się o wyhodowanie i wypielęgnowanie odrębnych cech umysłowości kobiecej drogą odpowiedniej kultury, czy zostawić rozwój ich samorzutnej woli gatunkowego napięcia?
Byłoby złym znakiem naukowych przeznaczeń kobiety, gdyby — w przeciętnej intelektualnej robocie — stanęła za mężczyzną.
Widzimy, że ta trudność już została pokonana, że setki tysięcy kobiet na wybitnych stanowiskach w dziedzinie zajęć umysłowych dorównywują najzupełniej mężczyźnie.
Stanowcze orzeczenie, jakie będą drogi, jaka meta i jaki plon naukowej pracy kobiet, gdy przystąpi do niej ogół a nie wybitniejsze jednostki — jest dotąd wszakże jeszcze przedwczesne.
Za dużo przeszkód zewsząd, za dużo pocisków, których odparcie zużywa energję i napięcie intelektualnych porywów.
Każda nowa siła kobieca musi przejść przez fazę niedoceniania z jednej strony, przeceniania — z drugiej.
„Pani Curie nie wynalazłaby radu bez pana Curie“ — wołają wrogowie feministycznych zakusów, nie uznający genjuszu w kobiecie, nie przypuszczający jego możliwości.
„Tylko pani Curie, która — po wynalezieniu polonu i aktynu trafiła samorzutnie na ślad radu, — zawdzięcza ludzkość epokowe odkrycie“ — krzyczy obóz przeciwny.
A praca pp. Curie nie może być podciągnięta ani pod rodzaj męzki, ani pod żeński: jest jedna, bezpodzielna, jak bezpodzielnym być musi każdy wysiłek, gromadzący po linji napięcia swego wszystkie sobie podobne, aby — przy ostatecznej mecie — ręką tego, co stał się narzędziem cudu, wybić w murze niewiedzy białe okno poznania[2].

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·

W dziejach ludzkości była chwila, kiedy — mistycznym kwiatem agawy, który każe czekać na siebie wieki — wybujała umysłowość kobieca.
Katarzyna Cornaro, Ysotta Malatesta, Emilja Pia, Cecylja Gonzaga, Izabella d’Este, Weronika Gambarra, Izabella z Kordowy, Juljanna Morelli, najuczeńsze z niezliczonego zastępu kobiet Odrodzenia, po dzień dzisiejszy świadczą, że tylko odpowiednich warunków trzeba, aby z kurzej ślepoty otrząsnął się umysł niewieści.
W XVI w. we Włoszech kształcono dziewczęta na równi z chłopcami pod kierunkiem jednych i tych samych mistrzów. Uniwersytet stał dla kobiet otworem. Zapraszano je do udziału w rozprawach, liczono się z niemi, notowano skrzętnie śmiałe, bujne ich sądy.
Czy uderzyła wówczas jakimkolwiek rysem odrębność intelektu kobiecego?
Za największy zaszczyt uważały sobie filozofki, artystki, poetki i mówczynie doby ówczesnej pochwałę, że posiadają „męski umysł“.
Już w XIII w. słynna bolońska doktorka teologji, która miewała kazania i wykłady uniwersyteckie, chwalona była przedewszystkiem z powodu „męskiej siły wymowy”.
Novella d'Andrea, mistrzyni prawa kanonicznego i Magdalena Buonsignori były prawniczkami „o męskim dowcipie“. Ysotta Nogarolla, Isakretta Monti i Emilja Brembati, których wymowa przyciągała tysiące słuchaczy, — wszystkie te uczone profesorki kładły główny nacisk na to, aby „zaimponować męskim umysłem“[3].
Dążność do umężczyźniania intelektu kobiecego powrotną falą odbiła się w pierwszych etapach uniwersyteckiej pracy kobiet.
„Tematy doktoryzacyjnych rozpraw młodych historyczek obracały się wszystkie niemal dokoła zagadnień w rodzaju „rozstawienie wojsk pod Kunaksą“ — ironizuje dr. Gertruda Bäumer w studjum swojem „Istota i dążenie naukowej pracy kobiet” (Documente des Fortschitts VII zeszyt 1914 r.).
Zwrot w kierunku odmężczyznienia uczonych profesorek i doktorek datuje od bardzo niedawna.
Zadanie to ciekawe ale niebezpieczne.
Dążyć do wyodrębnienia umysłu kobiety — znaczy: zwalić od podstaw mozolnie wznoszone i bardzo jeszcze chwiejne rusztowania koedukacji, wzmocnić straszaki i po dawnemu: dziewczętom — od zarania stawiać za wzór życie, czyn, myśli królowej Jadwigi, chłopcom — Kościuszki, jak gdyby nie było jednej skali męstwa, odwagi, rozumu, i samoofiarnej siły, której — bez różnicy płci — powinien hołdować ogół.
Prawda jest jedna dla wszystkich, jak jedną powinnabyć praca, w pełnym porywie indywidualnej siły poczęta i samorzutnie ku umiłowanym zadaniom skierowana.
Odmienne mogą być tylko drogi do niej i różne sposoby, jakiemi ręce ludzkie usiłują zedrzeć omam odwieczny: tajemniczą zasłonę z twarzy Izydy.
Czy kobieta współczesna weszła na odrębne tory nauki i czy kroczy niemi?
Przy wyciąganiu wniosków należy zachować wielką ostrożność między innymi i z tych prostych względów, iż czysta wiedza w wyjątkowych wypadkach tylko otwiera przed kobietą widoki karjery pod postacią katedr profesorskich, kierownictwa obserwatorjów, wielkich pracowni naukowych i t. p. Pozatem dostępna jest tylko dla tych, co w zdobywaniu jej nie potrzebują oglądać się za środkami do życia.
Na mocy dotychczasowych danych można stwierdzić, że nauki humanistyczne więcej odpowiadają umysłom kobiecym od przyrodniczych, zaś przyrodnicze od matematycznych, sąd ostateczny jednak należy do przyszłości.
Statystyka studjów kobiecych w Niemczech przed wojną bowiem wykazywała, że gdy w pierwszych latach różne zewnętrzne przeszkody, a głównie — trudność przygotowania — powstrzymywały studentki od nauk ścisłych, w ostatnich semestrach podniosła się znacznie cyfra matematyczek.
Gdy w 1909 r. zajmowała matematyka piąte miejsce w szeregu poczytności, w 1919 przesunęła się na trzecie, czyli — że po za fakultetem filozoficznym ustąpiła tylko filologicznemu.
We Francji — w ostatnim roku przed wojną uczęszczały na prawo 162 studentki, na medycynę 820, na „nauki“ (sciences) 550; literatura liczyła aż 2062 słuchaczek.
W Stanach Zjednoczonych ilość studentek klasyczek wynosiła do niedawna cztery siódme, gdy dział „nauk“ pociągał zaledwie trochę więcej nad jedna piątą. A różnica ta ostatniemi czasy wzmaga się znacznie na korzyść humanistyki, jak wykazują choćby tablice statystyczne naszych uniwersytetów.
W dziedzinie nauk ścisłych zabłysło już jednak kilka świetnych nazwisk, jak: Zofji Kowalewskiej, miss Fawcet, miss Ethel Sargent i innych słynnych matematyczek, Marji Cunitz, Karoliny Herschel, Marji Sommerviille, Marji Mischel, Lady Anggins, p. Chandon, znakomitych astronomek, Marji Curie-Skłodowskiej, genjalnej wynalazczyni radu, Idy Smodley i Nadziei Ziber-Szumowej, wybitnych chemiczek, z pomiędzy których ta ostatnia była długoletnią asystentką d-ra Nenckiego i jego następczynią, kierowniczką oddziału chemicznego, rzeczywistym członkiem Instytutu Medycyny doświadczalnej w Petersburgu.
W dziedzinie fizyki odznaczyła się Hertha Ayzton, psycho-fizyki p. Sidgvich, przewodnicząca T-wa Psychologicznego w Londynie, odznaczona medalami przez uniwersytet. W dziale geologji zasłynęła p. Ogilvia Gorclin, zoologji — pp. Wilcox, Solles, Robertson, Bonnevie, ta ostatnia — szwedka o francuskiem nazwisku, prof. zoologji na katedrze uniwersytetu Sztokholmskiego i długoletnia kierowniczka pracowni wiwisekcyjnej, zgłębiająca ze szczególnem umiłowaniem życie i organizacje tworów morskich. W rzędzie uczonych bakterjologów stanęła Pery Frankland. Entymologja ma przedstawicielkę w p. Ormerod, laureatce T-wa Ogrodniczego i uniwersytetu w Edinburgu. Nauki ścisłe, jak wiemy, mają znakomite przedstawicielki u nas w dr. Józefie Joteyko i dr. M. Stefanowskiej.
Antropologji, etnografji i archeologji poświęca się bardzo wiele kobiet w Anglji i Ameryce.
Wielkie zasługi jako etnografka, archeologistka i wybitna podróżniczka położyła we Francji p. Jane Dieulafoy, o której już wspomniałam na innem miejscu, odznaczona krzyżem legji honorowej, autorka wielu cennych prac (zwłaszcza o Persji), uwieńczonych przez Akademję naukową w Paryżu.
Sławę archeologistki zdobyła w Niemczech p. Dorota v. Schlözer monografją swoją „Historja monet w Rosji“.


∗                       ∗

Wyższej wiedzy poświęcają się naogół te otwarte i śmiałe umysły, których nic nie zatrzyma w drodze do światła nowego poznania i to jest już ważną zapowiedzią przyszłych dorobków, wskaźnikiem szybszego rozwoju ludzkości.
Systemów nowych nie stworzyły dotąd ani przyrodniczki, ani filozofki, ani ekonomistki, ani historyczki, ani literackie krytyczki i estetki świata całego.
Ale na Darwinów, na Kantów, Schoppenhauerów, Hoene-Wrońskich, na Marksów, Lassalleów, na Taine’ów i St. Beuve’ów czekała ludzkość wieki, a kobieta — po krótkiej, jak życie kwiatu, dobie odrodzenia — weszła na próg świątyni wiedzy zaledwie przed pół wiekiem.
Czy mogła wcześniej? Czy były ręce, które by ją pobłogosławiły?
Shoppenhauer pozwalał jej być tylko bezosobowym żywiołem, ślepym popędem gatunkowym, który służy wyłącznie celom rozrodczym.
Renan ze świata marzeń swoich, urzeczywistniających ideał rozumu, wykreślił kobietę, zostawiając ją tylko jako nagrodę zwykłych śmiertelników dla zapewnienia im celu życia.
Chamfort uważał, że jesteśmy stworzone po to, aby korzystać z męskiej słabości i głupoty, nie z męskiego rozumu.
Weininger, jak na soborze w Macon, usiłował nie przyznać nam duszy, a — jeżeli stawał zdumiony wobec siły i samorzutności intelektu kobiecego, uznawał w nim zbłąkane drogi atawistycznych pierwiastków męskich.
Jony chciał, abyśmy były ochroną życia mężczyzny w początkach, przyjemnością w środku, pociechą przy końcu.
Ruskin, doprowadziwszy swoją „Lilję z ogrodu królowej“ do rubieży jasnych krynic wiedzy czystej, kazał jej odwrócić się nagle i rzucić ojcu, bratu, mężowi do stóp półrozwinięty kwiat poznania.
Amiel polecał kobiecie „roztopić się w mężczyźnie, żeby go wznieść, umocnić sobą“. Emerson prorokował: „Nie będzie pisała, walczyła, budowli i muzyki tworzyła, bo czyni to tylko pośrednio, dając natchnienie mężczyźnie“.
Nietzsche wołał:
„Chcesz iść do kobiet? — Nie zapominaj bata“!
Ale przeszli przez świat dziwacy: Condorcet, Mill... i nasi: Skimborowicze, Dembowscy, Prądzyńscy...
Głos ich wstrząsnął twierdze dogmatów. Rozwarły się wrota świątyni. Sięgnęła po berety doktorskie pieszczona ręka „służebnicy gatunku“ i — przetrwała śmigi klątw...

∗                       ∗
Każdym najpodnioślejszym duchem kobiecym targał jakiś ziemski niepokój, rzucający go w odmęty robót konkretnych.

Ś-ta Teresa, genjalna mistyczka średniowiecza, reformowała klasztory, a po aktach bezprzykładnych ekstatycznych wzlotów, po skupieniu metafizycznych dociekań brała się do najuciążliwszych robót powszednich, jak szorowanie podłóg, czyszczenie, sprzątanie, szycie.
Nie dzięki kobiecie zaryło się każde z ubiegłych stuleci jakimś ważnym wskaźnikiem dyskursywnych poglądów. Ale przez kobietę powstawały systematy wierzeń i sekty religijne: metafizyka, przeniesiona na grunt przystosowań realnych.
Były panie Krüdener, były Bławatskie; jest śmiesznie mała duchem, ale silna wolą i sprężystością organizacji, omal nie niebezpieczna czasu niewoli „mateczka Kozłowska“...
Humanizm dzisiejszy wraz z pragmatyzmem, najgłówniejszym swoim prądem, sprowadzając wszelkie prawdy i wartości do człowieka, uznając teoretyczne dociekania za wytwór i narzędzie praktycznych potrzeb ludzkości może pociągnie konkretny umysł kobiety.
W Ameryce — kolebce pragmatyzmu — są już wybitne filozofki, profesorki uniwersytetów. Czy nie należy czekać od nich nowych systematów na drodze tej, mocno w wynikach swoich konkretnej, nawet religję ze stanowiska potrzeb życiowych rozpatrującej filozofji?
Tylko — kobieta da jej ciepło i polot, którego brak suchym, zawiłym wywodom Schillerów, James’ów, Devey’ów.








  1. Wykazy nadesłane do broszury niniejszej z sekretarjatów uniwersyteckich i z kół Bratniej Pomocy nie są zupełnie ścisłe: brak danych — w większości co do wydziałów matematyczno-przyrodniczych, włączonych do Wydziału Filozoficznego. Farmaceutyka w niektórych uniwersytetach np. we Lwowie podana została łącznie z Wydziałem Filozoficznym, tak że trudno wyciągnąć szczegółowe wnioski, ogólnie jednak rzuca się w oczy, że humanistyka najbardziej pociąga umysły studentek współczesnych.
  2. We Francji już niejednokrotnie wspólna praca kobiet i mężczyzn dała znakomite wyniki. Jedną wielką salę Muzeum Luwru zajmują zbiory pp. Dieulafoy, którzy wysłani przez rząd francuski — razem długie lata robili poszukiwania archeologiczne i etnograficzne w Persji, przywiózłszy do kraju niezwykle cenne wykopaliska. Współpracowniczkami mężów były pp. Condorcet, Edgar Quinet i p. Michelet, które po śmierci tych znakomitych uczonych oddały się katalogowaniu i wydawaniu prac ich, przygotowywaniu biografji i t. p.
    W Anglji pracowała wespół z bratem, sławnym astronomem, Karolina Herschel (urodz. w Hannowerze) która samodzielnie odkryła 8 komet. Lady Anggins, pierwsza kobieta, która została członkiem honorowym T-wa astronomów w Londynie, prócz badań na własną rękę, dopomaga mężowi.
    Przykładów takich jest o wiele więcej. Podałam pierwsze, które nasunęły mi się na myśl.
  3. Lili Braun „Historja rozwoju ruchu kobiecego“ w opracowaniu J. Okszy. Warszawa, Gebethner i Wolff.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Cecylia Walewska.