[4]
Drobne jagniątka beczą na łące,
W zaroślach ptasząt kwilą tysiące,
Młode jelonki pląsają w cieniu,
Pączek rozkwita w słońca promieniu;
Życie tu wszystkim płynie w swobodzie,
Każdemu ścieżka tu łatwa...
Czemuż, ach! czemu w wolnym narodzie
Płacze maleńka ta dziatwa!
Wołają dziatki rzewnemi głosy:
Tak cudnie błyszczy trawka od rosy;
Gdybyż tam wybiedz, popląsać z rana!
Wiecznie schylone drżą nam kolana,
Chwieją się nogi, nie stąpić kroku,
Zbrzękłe powieki ciążą na oku!
[5]
Ach! nam od ziemi nie podnieść czoła,
Wciąż węgiel ciąguiemciągniem taczkami,
Albo żelazne warsztatu koła
Popychać musim ze łzami!
Żelazne koło z hukiem się toczy;
Szalonym wiatrem dmucha nam w oczy,
Mózg nam się kręci, myśl poplątana,
Wirują serca, wiruje ściana,
Wirują muchy w krąg na suficie, —
Ten wir straszliwy porwał nam życie!
Koło żelazne warczy a warczy,
W sercu szał, zamęt i trwoga,
Próżno wołamy, ile tchu starczy:
„Umilknij chwilkę, na Boga!”
Milcz! czyli-ż ciebie ich łzy nie wzruszą?
Milcz... niech się dusza zespoli z duszą,
Niech słaba ręka z ręką się splecie,
Niech się do dziecka uśmiechnie dziecię,
Niech się Bożemu przypatrzy światu,
Napoi rosą majową,
Nim mu szalony łoskot warsztatu
Znów zaturkoce nad głową!
Ach! nie przebłagać strasznego koła,
Wiecznie i wiecznie się toczy;
Bóg duszę dziatek do światła woła,
A one ślepną w pomroczy!