Współczesna powieść polska/VIII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Brzozowski
Tytuł Współczesna powieść polska
Wydawca Księgarnia A. Staudacher i Spółka
Data wyd. 1906
Miejsce wyd. Stanisławów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


VIII.
IGNACY DĄBROWSKI.

Ignacy Dąbrowski jest zdezoryentowany przez życie nowoczesne, równie dobrze, jak Reymont. Tylko, że Reymonta zgiełk i przemiana bawi — Dąbrowskiego zasmuca i przygnębia. Nie wie on właściwie, za czem ma tęsknić, po czem płakać, czego się spodziewać, do czego dążyć. Wie tylko, że mu źle, zimno, bezdomnie. Że życie otwiera się jak ślepa uliczka na której wiecznie pada deszcz. Czuje się kaleką zwyciężonym przed walką. Od początku dominuje w jego twórczości smutek, jak gdyby miałki, a codzienny. Świat cały stracił znaczenie. Kiedyś miał je może, ale to rozpełzło się powoli, bez śladu. Nowe nie wytworzyło się żadne. Pozostało tylko jedno: znużenie bezgraniczne, tem śmiertelniejsze, że nie wynikające z żadnej określonej walki, czy pracy. Ot, znużenie, organicznie wprost, jak organiczną bywa choroba serca. Znużenie, pustka, nuda i to jedno tylko, czego niczem odegnać nie można, a dosługiwać się nie potrzeba, cierpienie. Cierpienie tem beznadziejniejsze, że nie zasłużone, ani niezdobyte. Żadne zwycięstwo go nie uleczy, bo nie jest związane z żadną określoną klęską. Smutek jałowy, nudny jak szpitalna cela. Razi każda żywa barwa, każdy pełniejszy dźwięk, każdy żywy gest. I poco? Na co? Mimowoli głos zniża się do szeptu. W sercu wyradza się lękliwa i trochę zła niewiara w życie, pewien rodzaj mściwej niechęci dla wszystkiego, co silne, głośne, rwące się. Pewien rodzaj sceptycyzmu, właściwego naturom zawiedzionym nie tyle przez życie, ile organicznie mającym zawód w samej krwi zbyt ubogiej, czy krążącej zbyt powoli. Rodzi się przykra niwelatorka istnień ludzkich — litość, ogarniająca wszystko co cierpi, kochająca się przedewszystkiem w najbardziej zahukanych cierpieniach. Człowiek nie dlatego współczuje z innym, że z nim razem walczył, lecz dlatego wprost, że widzi cierpienie. Infirmierskie braterstwo w bólu zamiast promeistycznego stopienia w ogniu walki. Taką jest skala twórczości Dąbrowskiego, bardzo wąska, bardzo uboga, ale niewątpliwie rzeczywista. Pisarz ten nie udaje: żyje w swoich dziełach. Posiada prawdziwą intuicyę szarej beznadziei, geniusz wyczuwający podeptanie natury ludzkiej. Rzadko kiedy tak wyłącznie i jedynie rządzi w duszy artysty z taką bezwzględnością stan tak absolutnie nie twórczy: smutek nie znający buntu, nie zdolny zrozumieć celu swego ani przyczyny, nie związany z żadnym pierwiastkiem walki. Cała treść życia wyraża się tu w tym jednym stanie: bezcelowe, nudne, szare, poniżające cierpienie. »Można nawet umrzeć, będąc niczem«, Stan duszy w społeczeństwie naszem bynajmniej nie wyjątkowy. Cierpienie, które już nie wierzy, aby życie być mogło czem innem, jak tylko szpitalem, wzruszające ramionami z politowaniem, a często z niechęcią wprost i mściwą złością na widok ufnej w siebie siły — jest pewnym rodzajem zarazy moralnej, wyjaławiającej duszę. Ten rodzaj szpitalnego egoizmu, zasklepienie się w kalectwie jest jedną z form kulturofobii, właściwej naszemu społeczeństwu.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Brzozowski.