Wojna i pokój (Tołstoj, 1894)/Tom IX/XLIV

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Lew Tołstoj
Tytuł Wojna i pokój
Tom IX
Wydawca J. Czaiński
Data wyd. 1894
Druk J. Czaiński
Miejsce wyd. Gródek
Tłumacz anonimowy
Tytuł orygin. Война и мир
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom IX
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


XLIV.

Po starciu się dwóch armji pod Wiazmą, Kutuzow nie był w stanie powstrzymać swego wojska pragnącego namiętnie rozgromić i zetrzeć w proch zastępy Francuzów; nastąpił ciąg dalszy rejterady gwałtownej armji francuzkiej i gonienia za nią w tym samym stosunku wojska rosyjskiego.
Kutuzow wysilał się i ułatwiał ile mógł ucieczkę Francuzom. Obok tego jednak, nie zaniedbywał również i swojej armji, bacząc, żeby jak najmniej traciła na tej gonitwie. Mimo jego starań najgorliwszych i armja rosyjska upadała od znużenia, robiąc bez ustanku marsz forsowny. Czterdzieści wiorst na dwadzieścia cztery godzin. I wojsko rosyjskie topniało w oczach z tą jednak różnicą, że szło z własnej woli i znajdywało się w własnym kraju, mogąc zatrzymać się gdziekolwiek im się podobało. Rannych i chorych Rosjan zabierali i pielęgnowali troskliwie tubylcy, jako swoich braci, gdy przeciwnie, skoro im wpadł w ręce maroder francuzki, dobijali każdego bez skrupułu.
Aby dać miarę wycieńczenia armji rosyjskiej, w tej szalonej gonitwie, dość będzie przytoczyć, że dochodząc do Krasnoje, liczyła już tylko połowę tych ludzi, których wyprowadzono z Tarutyno.
Pod Krasnoje Kutuzow był znowu zmuszony przeciw swojej woli i chęci do potyczki z armją francuzką. Nie był w stanie okiełznać tego mnóstwa osobistych ambicyjek, które mnożyły się w koło niego, jak grzyby po deszczu. Zamanifestowały się one najwyraźniej, gdy wojsko rosyjskie uderzyło całkiem niespodziewanie o armię francuzką.
Pod Krasnoje, zdawało się zrazu dowódzcom rosyjskim, że mają do czynienia, z jakąś oderwaną kolumną. A tymczasem uderzono na korpus pod komendą samego Napoleona, liczący szesnaście tysięcy ludzi. Kutuzow nie potrafił wstrzymać od strasznej rzezi trzydniowej swoich żołnierzów upadających od znużenia, którzy znaleźli się oko w oko z nieprzyjacielem, ginącym z głodu i nędzy wszelakiej. Wzięto mnóstwo Francuzów do niewoli. Zdobyto działa, zabrano nawet „laskę marszałkowską“. Każdy z osobna radby był zadokumentować, że „odznaczył się niepospolicie“ w tej bitwie. Po walce wyrzucali gwałtownie jedni drugim, że nie udało im się schwytać Napoleona, ani żadnego z jego marszałków. Ci ludzie uniesieni namiętnością, zamiast uważać się za narzędzia konieczności nieubłaganej, mieli się za wielkich bohaterów. Byli najmocniej przekonani, że postąpili wzniośle, zasługując na zupełne uznanie. Kutuzow wzbudzał w nich wszystkich najwyższą niechęć. Zarzucali mu, że przeszkadzał im od samego początku kampanji, do pobicia i rozgromienia Napoleona; że myślał li o własnych korzyściach. Utrzymywali, że tylko dla tego wstrzymał wojsko pod Krasnoje, ponieważ stracił zupełnie głowę na wieść o pojawieniu się samego Napoleona, na czele swoich niedobitków... Szeptano nawet że Kutuzow jest z nim w stosunku, że zaprzedał mu się z ciałem i z duszą... i tak dalej i dalej...
Nie tylko potomność pod wpływem tych rozkiełznanych namiętności, osądziła najfałszywiej Kutuzowa, ale nawet cudzoziemcy przyznając w historji tytuł Wielkiego Napoleonowi, opisują Kutuzowa, jako starca chytrego, jako dworaka zniewieściałego i sprzedajnego. Sami zaś Rosjanie dają do zrozumienia, że był to starzec niedołężny, coś nieokreślonego, rodzaj manekina, użytecznego w owej chwili, dzięki jedynie swojemu nazwisku, brzmiącemu czysto po rosyjsku.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Lew Tołstoj i tłumacza: anonimowy.