Wilk, który chciał zjeść człowieka

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Czesław Kędzierski
Tytuł Wilk, który chciał zjeść człowieka
Pochodzenie Mysia wieża i inne polskie podania i powiastki
Wydawca Wydawnictwo Polskie
Data wyd. 1927
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Lwów, Poznań
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
WILK, KTÓRY CHCIAŁ ZJEŚĆ CZŁOWIEKA



Onego czasu, kiedy jeszcze pan Jezus chodził po ziemi i nauczał, zdarzyło się raz, że wilk szary przyszedł do niego i rzekł:
— Panie! jadłem już mięso różnego rodzaju; wiem, jak smakują barany, cielęta, a nawet woły i konie, ale nigdy jeszcze nie jadłem mięsa człowieczego. Panie! pozwól mi więc i tego przysmaku skosztować.
— Wilku — odpowiedział Pan Jezus, — sam nie wiesz, czego żądasz. Wiedz tedy, że ludzkie mięso jest gorzkie i może ci zaszkodzić.
Lecz wilk rzekł na to:
— Niech będzie, jakie chce, tylko pozwól mi zjeść człowieka, żebym zaspokoił ciekawość moją.
— Cóż mam z tobą robić, — odpowiedział Pan Jezus, — skoro tak koniecznie chcesz poznać, jak smakuje człowiek, dobrze, pozwolę. Ale pod jednym tylko warunkiem: ażebyś nie ruszył ani chłopca, ani staruszka, lecz tylko parobka. Pamiętaj, pozwalam ci zjeść tylko parobka.
Wilk ucieszony, wychodzi sobie na drogę do boru, siada na ogonie i czeka na parobka, któregoby mógł zjeść. Słucha, patrzy — i widzi, że ktoś nadchodzi. Pyta się więc chciwie:
— Kto ty jesteś?
— A toć widzisz — brzmi odpowiedź, — żem chłopak mały i do szkoły idę.
— Idź sobie z Bogiem, — odpowiada na to wilk, — nic mi tu po tobie.
Wilk czeka dalej. Słucha, patrzy — i widzi, że znowu ktoś drogą nadchodzi. Pyta się więc chciwie:
— Kto ty jesteś, bracie?
A był to dziadek stary, który z trudem wielkim wlókł się noga za nogą. Dziadek tak więc odpowiada:
— A toć widzisz, żem starzec o kiju. Idę na odpust do tej wsi za borem, ale nie wiem, jak się tam zawlokę, tak mi już ciężą lata.
— Niech was Pan Bóg prowadzi, — odpowiedział wilk. — Ja tu na kogo innego czekam.
Wilk czeka dalej. Siedzi na swym ogonie i czeka na parobka. Słucha, patrzy, — i widzi, że ktoś drogą nadchodzi. Nareszcie, nareszcie zbliża się młody parobek w kożuchu, idzie żwawo i śmiało i pośpiewuje sobie wesoło. Wilk ostrzy już sobie zęby na niego i pyta się przymilnie:
— A kto ty jesteś, wesoły człowieku?
— A toć widzisz, żem parobek, zdrów i wesół i do roboty zawsze skory. Ale powiedz mi, mój wilku, dlaczegoś taki ciekawy?
— O, to ważna dla mnie sprawa, — odpowiada wilk. — Pan Jezus pozwolił mi zjeść ciebie. Przygotuj się więc na śmierć.
Ale parobek wcale się tem nie przestraszył i rzekł:
— Ano, skoro mnie już masz zjeść, to pozwólże mi przynajmniej iść w te krzaki i pomodlić się trochę przed śmiercią.
Wilk nie miał nic przeciwko temu, a parobek zniknąwszy w krzakach, uciął sobie tęgi kij i schował pod kożuch. Potem powrócił do wilka i rzekł:
— Już jestem gotów na śmierć. Przedtem jednak chciałbym cię przekonać, że nie mam do ciebie najmniejszej urazy za to, że mnie zjesz; dlatego pozwól, że cię pocałuję w ogon.
Wilk pyszny, chętnie na to zezwolił, — a parobek, niby to idąc do całowania, szybko schwycił wilka za ogon, okręcił koło ręki, a potem wziąwszy z pod kożucha kij, jak zacznie okładać, jak zacznie kropić, tak że wilk zupełnie zgłupiał i nie wiedział, co się z nim dzieje. A parobek bił a bił bez miłosierdzia, i zbiwszy go na kwaśne jabłko, zostawił go prawie nieżywego na miejscu i poszedł dalej.
Wilk, odzyskawszy po kilku godzinach przytomność, powlókł się z powrotem do kniei. A spotkawszy znowu Pana Jezusa, rzekł:
— Oj, prawda, Panie Jezu, że człowiecze mięso bardzo jest gorzkie, i szkodliwe; już zupełnie straciłem na nie apetyt. Lepsze dla mnie barany i cielęta, niż te przysmaki z człowieka.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Czesław Kędzierski.