Trzy zakłady/3

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Kurt Matull, Matthias Blank
Tytuł Trzy zakłady
Wydawca Wydawnictwo „Republika”, Sp. z o.o.
Data wyd. 16.3.1939
Druk drukarnia własna, Łódź
Miejsce wyd. Łódź
Tłumacz Anonimowy
Tytuł orygin. Tytuł cyklu:
Lord Lister, genannt Raffles, der grosse Unbekannte
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Dwa wygrane zakłady

Wśród członków „Tower Clubu“, panowało tego wieczora przekonanie, że lord Aberdeen przegra zakład.
Dobiegła godzina dwunasta.
— Drodzy panowie — zabrał głos lord Suffolk — sądzę, że lord Aberdeen nie zjawi się dzisiaj w klubie: nie będzie bowiem chciał narażać się na docinki, które go czekają w razie przegrania zakładu. Pół godziny dzieli nas jeszcze od umówionego terminu.
— Jeśli wygramy zakład — ciągnął dalej lord Hammer — będziemy mieli zaszczyt razem z lordem Suffolkiem zaofiarować panom szampana.
Spojrzenia wszystkich skierowane były w stronę zegara. Jeszcze tylko trzy minuty...
— Panowie — wygraliśmy! — rozpoczął lord Suffolk, wznosząc kielich do góry. Proponuję wnieść toast na cześć zwycięzców.
— Uważam to za przedwczesne — odezwał się wiceprzewodniczący lord Pearson. Nie wolno nam z góry przesądzać porażki lorda Aberdeena.
Wskazówka zegara powoli posuwała się naprzód. W chwili, gdy zegar wydzwaniał wpół do pierwszej, drzwi otworzyły się i ukazał się w nich lord Aberdeen.
— Witam panów!
Wszystkie spojrzenia zwróciły się ku niemu.
Pierwszy odezwał się lord Suffolk.
— Nie wygrał pan chyba zakładu, drogi lordzie? — Nie ma się czego wstydzić, byliśmy o tym z góry przekonani.
— Oświadczam panom, że wygrałem. Przynoszę dowody...
Raffles zbliżył się do stołu i z wewnętrznej kieszeni fraka wyjął statuetkę z bronzu.
— To dla lorda Suffolka — rzekł. — Ta figurka pochodzi z jego mieszkania.
Suffolk chwycił figurkę. Przyjrzał jej się uważnie i rzekł potrząsając głową.
— Przyznaję, że w pokoju mej żony znajduje się podobna statuetka. Ta figurka bardzo jest do niej podobna... Nie jest jednak wykluczone, że jest to kopia, jakich w Londynie znajdzie się kilka... Nie chcę poddawać w wątpliwość słów lorda Aberdeena, muszę jednak zatelefonować natychmiast do domu, aby to sprawdzić.
— Pocóż telefonować do domu o tak późnej porze — rzekł Raffles uprzejmie. — Pomyślałem już o tym, lordzie Suffolk, i dla pewności zabrałem jeszcze jeden przedmiot, który zapewne przekona pana o przegranej.
Wyciągnął z kieszeni nóż z kości słoniowej. Rękojeść tego noża ozdobiona była miniaturą o znacznej wartości... Suffolk zbladł.
— Oczywiście — rzekł, starając się opanować. — Poznaję te przedmioty... Jeśli lord Aberdeen nie dostał się do mej willi przez włamanie i jeśli spełnił wszystkie warunki zakładu, uznaje się za zwyciężonego.
— Zapewniam was, Suffolk, że wszystkie warunki zostały zachowane. Jeśli pan pozwoli, opowiem wice - prezesowi Pearsonowi, w jaki sposób dokonałem tego czynu. Muszę jednak otrzymać wpierw od niego zapewnienie, że mnie nie zdradzi. Daję słowo honoru, że znalazłem się w willi lorda Suffolka bez użycia przemocy lub gwałtu...
— Przyrzekam, — rzekł lord Pearson. — Mam nadzieję, że panowie mają zaufanie do mojej bezstronności...
Raffles odprowadził go na stronę i opowiedział mu dokładnie przygodę ze służącymi lorda Suffolka. Pearson zaśmiewał się do łez.
— Panowie — odezwał się następnie do zebranych — oświadczam wam, że sposób, w jaki lord Aberdeen zdobył tę przedmioty, odpowiada warunkom zakładu. Ogłaszam więc uroczyście, że lord Aberdeen wygrał zakład. Proszę, oto pańska wygrana...
Wyjął z kieszeni kopertę z pieniędzmi lorda Suffolka.
Drugi z zakładających się, lord Hammer, w milczeniu obserwował tę scenę.
— Widzę, że lord Suffolk przegrał — rzekł wreszcie. — Przypuszczam, że nie zastosował on w swej willi należytych środków ostrożności. Kto wie? Może jego okna były niedomknięte lub drzwi stały otworem? U mnie natomiast wszystkie wejścia oraz okna opatrzone są w sygnały alarmowe. Posterunek policji znajduje się w odległości dwóch kroków.
— Pan również przegrał, lordzie Hammer — rzekł Raffles z uśmiechem.
Mówiąc to wyjął z kieszeni sztylet, pochodzący z jego zbiorów.
Hammer chwycił go dość gwałtownie w ręce.
— Muszę przyznać — rzekł po chwili, obejrzawszy go dokładnie ze wszystkich stron — że to prawda. Jest to jedyna w swym rodzaju sztuka. O kopiach nie ma tu mowy... Jeśli lord Aberdeen i w tym wypadku zachował warunki zakładu, muszę uznać się za pokonanego.
— W jaki sposób zdobył pan ten sztylet? — zapytał lord Pearson Aberdeena.
— W ten sam sposób, jak u lorda Suffolka. — odparł Raffles z uśmiechem.
— Lord Hammer wobec tego przegrał. — rzekł lord Pearson z uśmiechem. — żałuję, że jestem związany przyrzeczeniem i że nie mogę panom opowiedzieć nic bliższego o tym ciekawym zakładzie... Być może otrzymam kiedyś na to zezwolenie...
Raffles skinął głową.
— Tylko wówczas, gdy będę pewny, że opowiadanie moje nie zaszkodzi nikomu — odparł.
Obojętnym ruchem wsunął do portfelu czek, wręczony mu przez lorda Pearsona. Raffles skinął na kelnera i zamówił dla wszystkich szampana.
Pozostał tylko jeszcze nierozstrzygnięty trzeci zakład.
Szampan wytworzył atmosferę, sprzyjającą hazardowi. Stawki rosły z każdą chwilą... W krótkim czasie z ust zakładających się padały olbrzymie sumy. Wśród śmiechów i zabawy nadano lordowi Aberdeenowi przezwisko, „drugi Raffles“.
— Słuchajcie, Aberdeen... O ile pamiętam, przyrzekaliście zawiadomić o wszystkim inspektora Baxtera, tak jak to zwykł czynić prawdziwy Raffles? — rzucił nagle ktoś z obecnych.
— To nie było warunkiem zakładu — odparł Raffles. — Muszę jednak panów uspokoić: dla dodania pikanterii moim wyczynom uprzedziłem Baxtera o wszystkim. Ponieważ jednak jest to człowiek, który długo się zastanawia nad każdą rzeczą, jestem przekonany, że moje ostrzeżenie wywoła skutki dopiero później.
Odpowiedział mu wybuch śmiechu.
Posiedzenie dobiegało już końca. Członkowie klubu poczęli rozchodzić się do domów.
— W gruncie rzeczy, ten wieczór wart był pięć tysięcy funtów — rzekł lord Suffolk, wkładając palto. — Nie pamiętam już czasów, kiedym tak dobrze się bawił...
— Ja również jestem tego zdania — rzekł lord Hammer, wsiadając do swego wspaniałego auta.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: Matthias Blank, Kurt Matull i tłumacza: anonimowy.