Strona:Taras Szewczenko - Poezje (1936) (wybór).djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Żoneczka nieboga,

Jak podpieńka zasuszona,
330 

Cienka, długonoga,
A w dodatku jeszcze głową
Tak pociesznie kiwa.
A więc to jest ta bogini,

O której nam dziwa
335 

Nabajali jej poeci,
Dworscy wierszokleci?
A ja głupi, w ciemię bity,
Moskalom na kwitek

Uwierzyłem.
340 

Więc czytaj ich
I wierz ty ich słowom!
Za bogami — państwo, państwo,
I w srebrze, i w złocie,

Jak te wieprze hodowane,
345 

Pyzate, brzuchate.
A tak prą się, tak tłoczą się,
Aby stanąć prawie
Koło „samych“: może zechcą

Uderzyć łaskawie
350 

Lub psztyka dać, choć małego,
Chociażby pół tylko,
Byle pod nos.
Nagle jak mur

Stanęli i chwilkę
355 

Ani mru-mru!
Car mówi coś,
A piękna caryca,
Jak ta czapla na mokradłach,

Wdziękami zachwyca.
360 

Długo tak paradowali,
Nadęci jak sowy,
Szeptali coś (dalekom stał,