Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Czarny adept.djvu/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie zwalniając uścisku, wyswobodziłem rękę i począłem gorączkowo szukać chustki po kieszeniach. Już ją miałem. W tym czasie on wykonał szereg ruchów gwałtownych, całem ciałem, jak koń pragnący zrzucić niedogodnego jdźdźca. Przesunął się po podłodze o parę kroków... Nic ci to nie pomoże, myślałem, usiłując głęboko wetknąć mu w usta materję, gdy nagle... niby podłoga rozwarła się przed nami. Musiał osiągnąć cel swych szarpnięć i nacisnąć łokciem guzik, otwierający niespodzianą zapadnię.
Polecieliśmy dokąciś obaj w dół. Głową padając, uderzyłem o występ muru, czy belkę. Poczęły wirować przedemną czerwone i zielone kręgi, zwolniłem uścisk, straciłem przytomność... gdy się ocknąłem, leżałem na wilgotnej ziemi, w kompletnych ciemnościach.




VIII.
W piwnicy

Wedle zasad takich mistrzów powieści kryminalnej jak Gaborieau, Conan Doyle, Maurice Leblanc, Gaston Leroux, Nat Pinkerton ect. ect, ect... człowiek, gdy się znajdzie w ciemnym potrzasku, dokąd go wrzuciły chytre machinacje wroga, winien wstać, rozetrzeć członki i sprawdzić czy niema czego złamanego. Następnie winien przetrząsnąć kieszenie w poszukiwaniu zapałek, W prawdzie Arsen Lupin zaleca przedtem poprawić krawat, bowiem strój zdobi człowieka nawet w kanale pełnym szczurów. Nauka kryminologiczna jednak stwierdza, że nie jest to nieodzowne — a w pierwszym rzędzie stoi sprawa światła. Wo-