[688]
BAJKA XVI.
SKARB I DWAJ LUDZIE.
Biedak bez grosza, znękany i głodny,
Znalazł sposób niezawodny,
Aby co prędzej
Ulżyć swej nędzy.
«Raz przecie, myślał, skończę te kłopoty;
Śmierć nędzarzowi zawsze się uśmiecha:
Ale śmierć z głodu!... niewielka pociecha;
[689]
Męczyć się nie mam ochoty.
Nie będę zatem czekał, aż mnie głód zamorzy:
Swoje cierpienia własną dłonią skrócę,
I na konopnej obroży
W wieczność koziołka wywrócę!
Dobranoc, podły świecie, już cię nie zobaczę!...
Bezduszni skąpcy, kamienni bogacze,
Złodzieje wielcy i mali,
Obyście wszyscy kiedyś, jak ja, podyndali!»
Spełniając tedy występne zamiary,
Wziął powróz mocny, choć stary,
I w opuszczony pospiesza budynek,
Szepcząc: «wieczny odpoczynek.»
Wetknął hak w ścianę i uderza młotem;
Wtem mur, nadwątlony laty,
Kruszy się, pada z łoskotem:
O cudo! z gruzów sypią się dukaty!...
Nędzarz zdumiony skarbu nie rachował;
Co tchu kieszenie złotem naładował,
Zostawił stryczek na haku
I czmychnął. W krótką chwilę właściciel nadchodzi,
Patrzy: pieniędzy ni znaku.
«Gwałtu! woła, rozbój! złodziej!
Ja tej straty nie przeżyję,
Powieszę się!... stryczka! haka!»
A stryczek już na haku czekał nieboraka.
Sknera zakłada pętlicę na szyję,
I gdy w rozpaczy się wiesza:
[690]
«Mam sznur za darmo, rzecze, i to mię pociesza.»
Nigdy ze swoich skarbów nie korzysta sknera:
On je gromadzi, kto inny zabiera,
I jak w bajce, przez losu kaprys niespodziany,
Dzieją się nieraz dziwaczne przemiany:
Ów, śmierci szukając z płaczem,
Został bogaczem,
A zamiast niego, z życiem i ze złotem
Ten się pożegnał, co nie myślał o tem.
Skan zawiera grafikę.