Pożar miłości nagłej, niespodzianej,
Z popiołów serca przedziwnie wytryska.
A osobliwie łzy Juleczki złotej
W mojej pamięci wciąż płyną tajemnie,
Boleść się wzmaga do dzikiej tęsknoty,
I dniem i nocą wołam ją daremnie.
Często się zjawia w marzeniach gorączki
Ów zmarły kwiatek; – ściska się me łono:
Zda mi się, widzę, jak łamie swe rączki
I jak o miłość błaga mnie spóźnioną.
O, lube widmo, obejmij, uściśnij,
Przytul do piersi mnie, kwiatku jedyny,
Usta swe mocno do ust mych przyciśnij,
Osłodź mi gorycz ostatniej godziny!