Pożar miłości nagłej, niespodzianej,
Z popiołów serca przedziwnie wytryska.
A osobliwie łzy Juleczki złotej
W mojej pamięci wciąż płyną tajemnie,
Boleść się wzmaga do dzikiej tęsknoty,
I dniem i nocą wołam ją daremnie.
Często się zjawia w marzeniach gorączki
Ów zmarły kwiatek; – ściska się me łono:
Zda mi się, widzę, jak łamie swe rączki
I jak o miłość błaga mnie spóźnioną.
O, lube widmo, obejmij, uściśnij,
Przytul do piersi mnie, kwiatku jedyny,
Usta swe mocno do ust mych przyciśnij,
Osłodź mi gorycz ostatniej godziny!
Nadchodzi śmierć — nim ziemia mnie pogrzebie,
Ja powiem dziś, com długo dumy siłą
W mem sercu krył: „Ach, luba, wiedz: dla ciebie…
Dla ciebie, ach! to serce zawsze biło!…
Patrz, trumna już gotowa… wnet mogiła
Pochłonie mnie… spoczynek da mi cmentarz…
Lecz, Maryjo, Ty, – ach, Ty, o moja miła,
Zapłaczesz wszak?… kochanka zapamiętasz?!