Przed jutrem (Daszyńska-Golińska)/całość

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Zofia Daszyńska-Golińska
Tytuł Przed jutrem
Podtytuł Współczesny ruch kobiecy wobec kwestyi robotnic
Wydawca „Krytyka“
Data wyd. 1897
Druk Aleksander Słomski
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron

Dr. ZOFIA DASZYŃSKA.






PRZED JUTREM.

Współczesny ruch kobiecy wobec
kwestyi robotnic.


ODCZYT.








KRAKÓW.
NAKŁADEM WYDAWNICTWA „KRYTYKI“.
Skład główny w księgarni L. Zwolińskiego i Sp.
Drukiem Aleksandra Słomskiego.
1897.


Cena 25 centów.



I.

Wyśmiewana i lekceważona przez długie lata stanęła wreszcie kwestya kobieca w pierwszym szeregu spraw ogólno-ludzkich: jest koniecznością, pozyskuje prawa obywatelstwa, wkracza do wszystkich sfer społeczeństwa, a nawet staje się modną… I nasi nieprzejednani godzić się z nią muszą, skoro szermierzami za sprawę kobiet są już nietylko nieznane i ekscentryczne amerykanki i angielki lecz własne żony, siostry i córki. Wobec pierwszych wzruszali pogardliwie ramionami, cóż jednak począć z drugiemi, które polak przywykł czcić, kochać, szanować, a nawet — przywykł im ulegać.
Zresztą wobec publiczności kwestya kobieca występuje dziś spokojnie i umiarkowanie, argumentuje logicznie, unika skrajności. Rzeczniczki jej jako studentki, doktorki wszech gałęzi nauk, poważne przedstawicielki stowarzyszeń przemawiają przykładem, kongresy mężczyzn i wszechwładną dziś prasę traktują z kurtuazyą, podają rękę do zgody i to małą rączkę w glansowanej jasnej rękawiczce; nie przyjąć jej? mówić o walce wobec takiego przeciwnika?...
W sferze akademickich sporów kwestya kobieca prawie że — zwycięża. Mniej dobrze jej się wiedzie, gdy po za owym przednim szeregiem wmieszamy się w tłum kobiet-pracownic, które samodzielną pracą przez świat przebijać się muszą.
„Walka o byt“ oto hasło coraz liczniejszych zastępów kobiecego świata. Pojęcie bytu występuje przecież w szerszem znaczeniu, niż podtrzymanie fizycznej egzystencyi, a rodowód swój wyprowadza od być czyli istnieć w ludzkiem społeczeństwie. Kobieta chce istnieć o własnych siłach, skoro na nie liczyć musi, chce być człowiekiem rozwiniętym i równoprawnym z mężczyzną, podzielić jego obowiązki i prawa, wreszcie chce zużytkować swą energię i siły.
Na dawniejszych stadyach gospodarczego rozwoju energia i siły kobiece znajdowały dostateczne zastosowanie w domu.
Aż do wkroczenia gospodarstwa towarowego dom był ważną jednostką wytwórczą. Gospodyni czuwać musiała nietylko nad ostatecznem przygotowaniem jadła, napojów i ubrania, ale myśleć o mące na chleb i pieczeniu tegoż, o hodowaniu trzody i bydła, które dostarczały mięsnego pożywienia, musiała wyprząść przędzę, zrobić z niej tkaninę i uszyć suknię. Pani zamożniejszego domu dla siebie i córek dostateczne znajdowała zajęcie, przygotowując i dozorując pracę licznego fraucymeru, kobieta z klas uboższych zajęcie i utrzymanie w domach prywatnych, stanowiących rodzaj warsztatów wytwórczych. Dom dostarczał dla energii kobiecej zajęcia i zadowolenia dla jej ambicyi, cokolwiek spożywali w nim goście, czy domownicy było jej dziełem, dzieci chodziły w sukniach a nieraz i trzewikach własnego wyrobu, a zasadę gospodarstwa stanowiło radzenie sobie domową pracą i zasobami. Niewiasta zarządzała oddzielnem państwem: ład, porządek i dobrobyt jakie w niem panowały były jej chlubą i zachętą do dalszej pracy, rękom nie brakło zajęcia, a myśli i energii — karmu. Była to egzystencya zrównoważona, użyteczna i częściej niż dzisiaj szczęśliwa, gdyż ideały moralne i pojęcia religijne odpowiadały zamkniętemu życiu, jakie kobieta prowadziła w rodzinie. Pragnienia jej i dążności nie wybiegały po za nie, bo czuła się równie użyteczną w swem małem kółku, jak mąż czy ojciec po za domem. Dochody odpowiadały potrzebom, dostatek w znacznej części zależał od umiejętności zarządzania niemi i przysparzania wartości, a więc od kobiety. Dziś choć tego rodzaju gospodarstwo naturalne widzimy po wsiach, u nas zwłaszcza, wynika ono nie z istotnej potrzeby, gdyż wszystko prawie taniej i nie mniej dobrze wytwarzanem być może przez przedsiębiorstwa specyalne. Powodem jest tu raczej brak gotowego grosza, następstwo często niewłaściwie prowadzonego gospodarstwa, nadmiar rąk kobiecych, które potrzebują zajęcia. Myśląca kobieta przecież nie zadowolni się szydełkiem, pończochą, ani nawet ważną funkcyą smażenia konfitur, gdy czuje, że wszystkie te przedmioty za tę samą cenę a bez wysiłku nabyćby można. Cóż dziwnego, że niezadowolona pragnie powiększyć zakres swej działalności, lub przynajmniej zamienić ją na prawdziwie użyteczną, która nie byłaby zaspakajaniem sumienia, lecz istotnem gospodarczem wytwarzaniem, opartem na zasadzie osiągania najlepszych rezultatów przy najmniejszym wydatku sił!
W czasach znacznej przewagi wytwarzania domowego, które mniej czy więcej zbliżało się do typu gospodarki naturalnej, udział kobiet w pozadomowej pracy musiał być nieznacznym. Kobiety niezamężne mieszkały przy rodzinie brata lub siostry, gdzie wobec licznych i niełatwych zajęć domowych przydała się zawsze jedna osoba więcej. Po za domem czekał je klasztor lub zawód nauczycielki domowej, chleb zwykle tem bardziej gorzki, że wyjątki tylko miały doń przygotowanie, lub powołanie.
Jak wykazały badania nad klasztorami kobiecemi w średnich wiekach (podjęte przez angielkę Linę Eckenstein) do klasztoru wstępowały przeważnie te, które nie chciały się poddawać władzy rodziny, pragnęły szerszej pracy umysłowej i niezależności. Przełożona miała dostateczne pole dla energii swej i żądzy czynów, mniszka iść mogła za upodobaniem do umysłowej pracy, jedna i druga spełniać nie potrzebowała zwykłych szarych obowiązków kobiecych. Słowem cały ten świat kobiecy szedł utartą drogą, nie uchylał się od pracy, spotykał ciernie i trudności w życiu, ale żył w harmonii ideału z rzeczywistością. Nawet wtedy, gdy pod wpływem silniejszego ruchu umysłowego, lub politycznego kobieta budzi się do samodzielności, jak np. w czasach włoskiego odrodzenia lub rewolucyi francuskiej, mamy do czynienia z jednostkami, a nie z masą, ruchowi brak ekonomicznej podstawy.
Takiemi były nasze babki i ginące w mgle dziejów poprzedniczki. Dziś wśród odmiennych warunków bytu ekonomicznego powstała kwestya kobieca. Z jednej strony, jak gdyby na jednym biegunie, dążenie do rozszerzania zakresu działalności, gorączkowa pogoń za nowemi polami pracy umysłowej i zarobku, na drugim — miliony zawodowych pracownic w przemyśle, wobec których podnosi się wołanie nie o nowe zajęcia, ale o ochronę wyzyskiwanych, o przywrócenie kobiety rodzinie, o zamianę wyzyskiwanej i zbyt swobodnej proletaryuszki na matkę i gospodynię domu, domu, któremu zabrano główną jego siłę.
Kobieta klas wyższych ma dziś za dużo czasu, szuka tedy zużytkowania dla sił swych i energii, jest skrępowana i niezadowolona, pragnie ideałów i dróg, jakich nie wskaże jej moralność wśród której żyje, łaknie umysłowej pracy, gdyż da ona podstawę dla jej myśli, otworzy jej świat wiedzy i teoryi, świat, który przeczuwa, choć go nie zna. Istotna potrzeba zarobkowej pracy wobec niedostatecznych dochodów mężczyzny i rosnących wciąż potrzeb stanowi pobudkę nawet dla natur więcej biernych, a wymowny argument dla tych, którzyby czas zatrzymać chcieli w biegu. Kobietom tym chodzi o prawa, ale nie mniej chodzi im o obowiązki, silne i młode barki pragną wziąć na się część ciężarów społecznych, zapalone młode głowy żądają nauki...
Zajęcia, zwłaszcza zarobkowe jakie otrzymaćby chciały kobiety klas wyższych spełniane są przez mężczyzn, są to w każdym razie mniej czy więcej uprzywilejowane, a więc nieliczne stanowiska, w których dawniejsi użytkownicy swobodnego współzawodnictwa dopuścić nie chcą — ztąd walka. Ten sam proces ekonomiczny, który kobietę klasy wyższej wytrącił z jej dotychczasowej kolei, który zmusza ją do szukania nowych dróg pracy i rozbudza pragnienie umysłowego rozwoju, oddziałał i na kobiety klasy pracującej. Te przecież odrazu znalazły zastosowanie dla sił swoich. Wobec niskiej oceny tych sił, przy wymaganiach skromniejszych niż u męzkich pracowników, przemysł dzisiejszy wciągnął je masowo do swej maszyny. Wychowawczynią była tu nędza, przystanią fabryka, lub drobny przemysł. Tu już nie chodzi o otwieranie nowych dróg, otwierają się one same, wszak w portach angielskich od kilku miesięcy kobiety zajęte są przy najcięższej pracy ładowania i wyładowania okrętów, u nas wielekroć tłuką kamienie po drogach, pokrywają dachy, noszą cegły, a dopóki prawodawstwo fabryczne nie zakazało pracy pod ziemią narówni z mężczyznami pracowały w kopalniach! Jakkolwiek więc istnieją zajęcia przeważnie kobiece, jak np. obsługiwanie maszyn w przemysłach włóknistych, rozwój ekonomiczny nie wyklucza niewieściej siły z żadnego. Tylko prawodawstwo ochronne zakazuje niektórych zajęć (jak np. fabrykacya zapałek, praca nocna w cukrowniach, podlewanie luster rtęcią) przez wzgląd na degeneracyą przyszłego pokolenia, którego matkami są te kobiety. Równouprawnienie płci obu dokonało się już w sferach pracujących wobec wszystkich prawie zawodów, tańsza siła kobieca zastępuje męzką, zadaniem prawodawstwa nie jest otwierać nowe zawody, lecz chronić przed najzgubniejszemi.
Rzeczniczka kobiecego ruchu, która przemawia za dopuszczeniem kobiet do studyów uniwersyteckich, studentka lub kobiecy doktor medecyny są tak samo typami nowoczesnych kobiet, jak robotnica domowa lub fabryczna. Są to produkty współczesnej ewolucyi ekonomicznej. Ona to przetworzyła rodzinę; z jednostki w znacznej części wytwórczej uczyniła ją spożywczą, wytwarzanie w domu przeniosła do fabryk i specyalnych przemysłów, ułatwiła zadanie kobiety w domu, a postawiła ją przed nowem zagadnieniem: co robić teraz?...
Dylemat ten dla kobiety klas niższych znalazł od razu rozwiązanie, z powstaniem pierwszych fabryk pojawia się robotnica zawodowa. W Anglii i Szkocyi już w 1788 r. a więc zaraz po zastosowaniu maszyny parowej do przemysłów włóknistych, powstaje 142 fabryk, w których obok 26000 mężczyzn pracuje 35000 dzieci i 31000 kobiet[1]. W fabrykach założonych na Litwie w końcu ośmnastego wieku przez Tyzenhauza, gdzie pracowało 3000 robotników pańszczyznianych, spotykamy już dziewczęta obok mężczyzn[2].
Jakkolwiek emancypantka klas wyższych wywalczyć sobie musiała stanowisko, kiedy robotnicę wciągnęły warunki pracy przemysłowej, obie są produktem najnowszego rozwoju, obie pojawiły się wraz ze współczesną wytwórczością, żadnej wreszcie brać nie można niezależnie od warunków kulturalnych, wśród jakich powstały. Mylnem byłoby twierdzenie, że są to przedstawicielki dwóch klas społecznych. Pomimo odrębności warunków życiowych mają one przecież dużo cech wspólnych, wśród kobiecego świata zaś nie może istnieć antagonizm klasowy w takim stopniu jak ten, który dzieli przedsiębiorcę i kapitalistę od robotnika. Obok faktu uprzywilejowanego położenia jaki stworzyły dzieje, musiałby istnieć inny — korzystania z tego przywileju z pominięciem uczuć humanitarnych.
Kobiety klas wyższych same są stronnictwem walczącem o prawa moralne, umysłowe, o drogi zarobkowania, które zamykają przed niemi. Jak każda strona walcząca i pokrzywdzona sympatyzować one muszą z masą najbiedniejszych. Od nich tylko zależy ukształtować stosunek do robotnic tak, aby nie wyrodził się zeń antagonizm klasowy, któremu brak tu nawet podstawy ekonomicznej i który przeczyłby interesom ruchu kobiecego.
W dążnościach emancypacyjnych, biorą udział przeważnie nie przedsiębiorczynie, ani nawet przedstawicielki klas posiadających, lecz kobiety pracujące. Jednem z najważniejszych ich dążeń jest zdobywanie nowych dziedzin dla pracy kobiecej.
Zdawałoby się przeto, że skoro antagonizmu klasowego niema, robotnice i kobiety z burżuazyi iść muszą ręka w rękę. Pomimo to ze strony robotnic podnosi się protest przeciw tej wspólności, co przejawiło się np. podczas ostatniego kongresu kobiecego w Berlinie. Czy przypisać go złej woli, czy też głęboko sięgającej odrębności zadań i celów?
Ruch kobiecy ma dążność uczynić z kobiety jednostkę, która wśród dzisiejszego świata stanąćby mogła na takim stopniu rozwoju umysłowego, aby podejmować równe z mężczyzną cele. Zgadza się więc na warunki tego świata, toleruje błędy, pocieszając się tem, że kobieta uzyskawszy prawa równe mężczyźnie podejmie niejedno zaniedbywane dziś pole. Dla wszystkich kobiet bez różnicy ich stanowiska społecznego ma on znaczenie głównie przez to, że przedstawicielki jego własnym przykładem dają dowody równego uzdolnienia kobiety i mężczyzny. Zorganizowane robotnice, bo tylko wśród takich mówić można o kwestyi kobiecej, uznają jego znaczenie. Za dowód służyć może fakt, że pisma wydawane przez robotnice (np. niemiecka Gleichheit) starannie regestrują każde zwycięstwo świata kobiecego, zarówno w zakresie studyów, jak prawodawstwa lub pracy w nowych zawodach. Żądają przecież od tych, co niezadowolone walczą o nowe prawa, prace i obowiązki, aby siły swoje zwróciły ku tym najbiedniejszym siostrom, które nie o prawa i przywileje, lecz o obronę swego człowieczeństwa walczyć muszą, aby uznały, że świat dzisiejszy zbudowany na wyzysku słabszych, na głodzie i nędzy mas szerokich, nie uwzględniający ideałów moralnych, nie jest światem, po którego przywileje sięgać warto. Chcą aby kobiety, których hasłem jest postęp, wzniosły się nad przesądy swej klasy, aby stanowiły moralny czynnik protestu, a nie element gotowy przystosować się do istniejących warunków bytu...
Czy mają w tem słuszność? czy ten cel stojący pozornie po za osobistemi interesami ruchu kobiecego klas wyższych nadałby mu treść istotną i podstawę, czy też wymagałby chrześciańskiego poświęcenia?


II.

Aż do chwili rozwoju gospodarstwa towarowego udział kobiet w przemyśle był raczej sporadyczny. Cechy nie wykluczały wyraźnie kobiecych towarzyszy, po co? nie stanowiły one groźnego współzawodnictwa. Przecież wyjątkowo tylko spotykamy czeladniczki wśród paśników, piekarzy, kuśnierzy, garbarzy, złotników, a tylko wśród krawców, tkaczy i przędzalników bywało ich nieco więcej. Chodziło tu raczej o wdowy, które po śmierci męża prowadziły przedsiębiorstwo przy pomocy wykwalifikowanych czeladników, mniej zaś o samodzielne rzemieślniczki. Z pojawieniem się wielkiego przemysłu nawet przed wkroczeniem maszyny, praca kobiet występuje masowo. Już pod koniec zeszłego stulecia liczono we Francyi koło 100000 koronczarek, biały haft rozpowszechnia się jednocześnie, jako zawodowa praca kobiet w Saksonii, Szwajcaryi, Szkocyi i Francyi. Maszyna parowa pozwala przemysłom włóknistym przybrać nieznane dawniej rozmiary. Fakt, że praca kobiet i dzieci wypiera i zastępuje męzką, staje się pospolitym. Według ostatnich spisów ludności praca w przemyśle zajmuje w klasycznym kraju kapitalizmu, w Anglii przeszło półtora miliona kobiet, w Austryi przemysł zatrudnia ich 725 tysięcy to znaczy, że na trzech robotników mężczyzn przypada jedna kobieta, w Niemczech pracuje w przemyśle 664 tysiące robotnic[3].
Tam, gdzie o dokładnych obliczeniach mówić można, występują wszędzie setki tysięcy robotnic; wśród proletaryatu przemysłowego zajęły one liczebnie miejsce bardzo poważne. Że zaś o organizacyi mówić dotąd można tylko wśród robotnic przemysłowych, że tu spotykamy nowoczesne typy pracownicy, pogadanka moja tą częścią kobiecej ludności zająć się przedewszystkiem musi. Nie znaczy to przecież, aby w krajach o mniej rozwiniętym przemyśle praca zarobkowa pochłaniała mniejszą część kobiet. Miarodajnym jest tu nie tyle rozwój przemysłu, co skala zamożności. Porównywując ilość pracujących zarobkowo kobiet w różnych krajach, dochodzimy do wniosku, że w najuboższych jest ona najwyższą, w stosunku do ogółu ludności kobiecej. Zależy to od zwyczaju, powiedzą, tak, ale ten zwyczaj wyrobiło ubóstwo, niskie płace mężczyzn, nie wystarczające na utrzymanie rodziny. Na 100 kobiet było zarobkujących.

We   Włoszech 40
w Austryi 39
w Irlandyi 29
w Anglii zaś   25
w Stanach Zjednoczonych A. P. tylko 11[4].

Nie rozwój przemysłu tedy, ani samodzielne stanowisko kobiety oddziaływa na liczbę pracujących, lecz konieczność zarobkowej pracy wszystkich członków rodziny, a więc nizkie płace mężczyzn. Pamiętajmy bowiem, że we Włoszech i Austryi, gdzie najwięcej kobiet zarabiać musi, potrzeby są najniższe. Nie chęć zysku przeto, ale wprost nędza odrywa kobiety od pracy domowej i zmusza do zarobkowania. W Austryi np. wśród robotników rolnych więcej, niż połowę stanowią kobiety, gdy w Anglii jest ich tylko 3%.
Wobec faktu, że kobieta klas niższych, o ile chce i potrzebuje pracować, tak masowe znalazła zastosowanie dla sił i zręczności swojej zdawałoby się, że kwestya kobieca wśród klas niższych nie istnieje. Robotnica ma to, czego tak często szukają napróżno kobiety klasy średniej i wyższej: drogi i sposoby zarobku. Powstaje przecież pytanie, o ile praca w przemyśle zaspokaja jej potrzeby jako człowieka i czy uwzględnia właściwości jej kobiecej organizacyi, oraz specyalne zadania, które jako matka i gospodyni spełniać musi.
Odpowiadając na pierwsze pytanie wkraczamy w dziedzinę kwestyi robotniczej. Wszystkie złe strony egzystencyi najmickiej, które wytworzyły dzisiejszą kwestyę robotniczą, podziela i kobieta-robotnica, zarówno w przemyśle, jak w rolnictwie i w handlu. A więc należy ona do klasy nie posiadającej narzędzi pracy, która jedynie własną siłę roboczą sprzedawać może, ulega wszelkim wahaniom współzawodnictwa, niestałości pracy, kryzysów przemysłowych, krzywdom wynikającym z nadmiernie długiego dnia pracy, ze złych warunków hygienicznych, z nizkich płac zarobkowych. Już przez sam fakt masowego występowania na rynku pracy podziela z towarzyszem mężczyzną wszystkie ujemne strony najmictwa w takim stopniu, że mówić tu można o równouprawnieniu nie wobec przywilejów, ale najcięższych warunków życia i pracy. Na równi z nim też wytwarza typ nowoczesnego proletaryusza, który tak bardzo różni się od pańszczyźnianego chłopa, lub cechowego rzemieślnika.
A więc jak robotnik mężczyzna solidaryzuje się z innemi towarzyszkami i towarzyszami niedoli, odczuwa przynależność swoją do klasy robotniczej, odrębność od klas posiadających. Jak on również zatruła sobie serce nieufnością i niechęcią do wszelkich elementów społecznych, które stoją po za klasą robotniczą, a zwłaszcza które uprzywilejowane położenie społeczne stawia po nad nią. Niepewna teraźniejszość nie przywiązuje kobiety proletaryuszki ani do miejsca stałego zamieszkania, ani do określonego zajęcia. W wędrówkach wewnątrz kraju biorą kobiety idące za zarobkami coraz żywszy udział, a ruchliwość ich wzrasta szybciej, niż u mężczyzn. Wśród emigracyi zamorskiej, przy której stanowiły dawniej kobiety quantité négligeable spotykamy teraz corocznie dziesiątki i setki tysięcy wychodźczyń. Dowiedzionem jest zresztą przez cyfry oparte na stosunkach angielskich, że kobieta wtedy tylko zdobyć sobie może korzystną pracę, gdy warunki życia pozwolą jej podążać za przemysłem, a więc łatwiej panna niż mężatka, skrępowana przez zajęcie męża w danej miejscowości. Rodzaj zajęcia mało dla niej znaczy wobec wysokości zarobku: koronczarki w Bretanii, których zarobek spadł dzisiaj do najniższej normy 1¼ franka, rzucają tę czystą i estetyczną pracę, ilekroć trafi się lepiej płatna robota w polu, choćby nawet kopanie kartofli[5].
I pod względem umysłowym robotnica nowoczesna podąża za towarzyszem mężczyzną: wyrabia w sobie zręczność i przytomność, uwagę i umiejętność orjentowania się. Wszelka praca złączona z obsługiwaniem maszyn musi być już do pewnego stopnia wykwalifikowaną, a robotnice, stojąc pod względem siły fizycznej i inteligencyi po za robotnikami, przewyższają ich wielekroć zręcznością. I tak np. właściciel jednej z największych tkalni w Niemczech proponował robotnikom, aby zamiast dwóch warsztatów jak dotąd obsługiwali trzy, przez co zarobek ich wzrosnąćby mógł o trzecią część. Robotnicy wzbraniali się, a jeden z nich zdradził ogólną tajemnicę, mówiąc, że on i żona zarabiają tygodniowo 28 marek i to im na życie wystarcza, obsługiwanie trzech warsztatów zaś będzie zbyt męczącem. Tymczasem dziewczęta pracujące w tkalniach angielskich w Lancashire i Yorkshire obsługują każda po 4—6 warsztatów[6]. W stowarzyszeniach robotniczych stanowią kobiety element bardzo dodatni, uczęszczają na zgromadzenia, płacą regularnie składki, solidaryzują się przy strejkach, a nawet urządzają je na własną rękę. Przykłady czysto kobiecych strejków widzieć można we Włoszech, choćby wśród kapeluszniczek florenckich, których pokaźna liczba 60—80.000 umożliwia gromadne występowanie na zewnątrz[7].
Godnem uwagi jest zamiłowanie swobody, które okazuje dzisiejsza robotnica przemysłowa, a które wyradza obawę i wstręt wobec wszelkich instytucyj, mogących nawet poprawić ich położenie materyalne. Odstrasza je możebność nadwerężenia złotej wolności. Podobną obawę przed wszelką opieką spotykamy i u mężczyzn robotników.
Ta wspólność warunków bytu i pracy nie pozwala też robotnicom wytworzyć ruchu kobiecego odrębnego w celach i dążnościach od ogólno-robotniczego ruchu. Na antagonizm mężczyzny i kobiety, który pomimo usiłowań pojednawczych występuje przecież jako ponure tło ruchu kobiecego klas wyższych, który tak ważne miejsce zajął dziś nawet w powieści i poezyi, wśród klasy robotniczej niema właściwie czasu. Zdarzają się i tu nadużycia lub grubiaństwa ze strony mężczyzn, pracujących wraz z kobietami, jak tego smutnych przykładów dostarczyły zeszłoroczne wywiady przeprowadzone w Wiedniu o położeniu robotnic[8]. Warunki życia robotników płci obojej są przecież nadto zbliżone, a przy tem i zbyt ciężkie, aby wytworzyło się świadome i abstrakcyjne pojęcie antagonizmu między mężczyzną i kobietą. Nie jest to dowód zdrowia moralnego wśród ludu, ale raczej wynik ubóstwa, grubych nerwów, które stępiła nędza, brak subtelności w pojmowaniu i odczuciu. Zresztą w klasach nieposiadających stają obok siebie dwie walczące armie, które zrozumiały dziś, że kobiety i mężczyźni zwartym iść muszą szeregiem, aby nie uledz w walce z przemożnym kapitałem. To też robotnicy gdziekolwiek wystąpili, jako świadome celów swych i dążności stronnictwo, oświadczają się w zasadzie za zupełnem równouprawnieniem mężczyzny i kobiety, oraz popierają specyalne dążenia robotnic.
Kwestya kobieca wśród robotnic występuje tam, gdzie praca zarobkowa wytwarza specyalne, najczęściej wrogie dla ich organizmu i przyrodzonego powołania warunki. Oto jak charakteryzuje położenie robotnic wiedeńskich, jedna z uczestniczek już wspomnianych wywiadów[9].
„Cierpienia robotnicy, nie mówiąc już o dzieciństwie jej zaniedbanem, zaczynają się podczas lat nauki. Wyzyskiwana przez majstra, czy mistrzynią, zwłaszcza tam gdzie ma mieszkanie i życie, nędznie żywiona, nie otrzymuje prawie płacy, a często staje się ofiarą złego obchodzenia. Niema nawet możności wyuczenia się rzemiosła. W okresie nauki wykonywa te same wciąż rękoczyny; wykończenie roboty uważanem jest za tajemnicę“, potem, pracując od sztuki powtarza wciąż tę samą czynność, wiecznie się spieszy podczas sezonu, po sezonie pozostaje bez pracy i nędzę swoją uważa za coś tak nieuchronnego, że obojętnieje wobec niej zupełnie.
Najwyższe płace kobiet równają się zaledwie najniższym męskim. Wypada to np. z zestawienia danych dla Królestwa. Według dra Światłowskiego średnia płaca mężczyzn po fabrykach wynosi 17 rubli miesięcznie, kobiet 9¾. Oto wiadomości, które zebrałam w niektórych fabrykach: W fabryce Oderfelda (szpagatu) w Częstochowie płace kobiet zaczynają się od 28 kop., mężczyzn od 40. W Żyrardowie (przędzalnie i tkalnie lnu) średnia płaca mężczyzn waha się między 11 i 28 rublami miesięcznie, w cukrowniach przy mieszkaniu i życiu mężczyźni otrzymują 6 — 9 rs., kobiety 4¼, do 5¼. W Anglii, gdzie zarobki są najwyższe tylko na północy, zarobek przewyższa niekiedy 13 — 18 sh. tygodniowo, a więc 6 — 7½ rs.; w Niemczech jest o połowę niższy, w Austryi wynosi średnio 3 — 4 złr.
Przyczyn niższej skali zarobków szukać trzeba w braku specyalnego przygotowania kobiet, przystępujących do pracy. Zawsze prawie spełniają one zajęcia najniższe, często najniezdrowsze i najprzykrzejsze. I tak np. w hucie cynkowej pod Dąbrową górniczą widziałam kobiety, które przez 4 godziny dziennie, a więc dopóki nagrzewano piece, sprzątały żużle z przed pałających ognisk w skwarze, przed którym zasłaniać się musiałam, by mnie nie sparzył. Z drugiej strony zawiewał śnieg i wiatr, bo huta nie miała ścian. W kopalniach gdzie zabroniono im pracy pod ziemią ciągną wózki pełne węgla. Wyobraźmy sobie robotnicę brzemienną przy tej robocie! W Sosnowcu np. te, które robotę taką otrzymały uważają się za szczęśliwe, sarkają na prawo skazujące znaczną część dawnych robotnic na bezczynność. Wywiada wiedeńska stwierdziła, że robotnice zaprzęgane są u murarzy do wózków z materyałem o wadze 600 — 800 kg. Takiemu wózkowi towarzyszy zwykle robotnik mężczyzna, ale nie przychodzi mu do głowy ująć ciężaru i pomódz, wstydziłby się spełniać pracę kobiety.
Pracujący obok siebie mężczyźni i kobiety (w przędzalniach np.) inaczej są płatni, a więc naturalnie kobiety mniej. Kobiety zajęcia swoje uważają często za tymczasowe, uprawiane aż do chwili zamążpójścia, inne mieszkając przy rodzicach tylko część potrzeb pokrywają z własnego zarobku. Szkodliwy to żywioł obniżający płace... Naturalnie, że niski poziom płac kobiecych zgubnie oddziaływać musi na płace mężczyzn, gdyż gdziekolwiek można, gdzie podział pracy rozbił cały proces na szereg prostych rękoczynów, na miejsce mężczyzn wchodzi praca kobiet i wyrostków.
Wyróżniać należy robotnice zajęte w przemysłach domowych i fabrycznych. Zdawałoby się, że praca domowa nie odrywając kobiety od gospodarstwa lepiej odpowiada jej naturalnemu powołaniu. Tak przecież nie jest, największą nędzę i wyzysk, niestałość zarobku, najdłuższy dzień pracy spotkać właśnie można wśród robotnic domowych. Zarobki są tu znacznie niższe niż w fabryce, opieka prawodawstwa przemysłowego w niektórych tylko kantonach Szwajcaryi (bazylejski i genewski) dostaje się robotnicom domowym. Czas pracy, która dopiero przy nadmiernem trwaniu może przynieść nieco wyższą płacę, przeciąga się późno w noc. Robotnica domowa niema właściwie domu, gdyż jej izdebka zmienia się w warsztat, a dzieci w pomocników, tem więcej wyzyskiwanych im praca jest pozornie lżejszą. Przy wyrobie siatek w niemieckich górach Taunus pracują 4-letnie dzieci[10]. Zresztą i wszelka solidarność, wszelka praca w stowarzyszeniach niezmiernie jest utrudnioną wśród robotnic rozproszonych, które spotykają się tylko, oddając robotę, zależnych od pośredników, z których każdy je wyzyskuje i każdy baczy, aby nie szły ze sobą solidarnie. Okropne stosunki jakie wykryły wywiady przeprowadzone w zeszłym roku z powodu strejku konfekcyonistek w Berlinie, najlepszym były tego dowodem.
Praca fabryczna jest więc bezwarunkowym postępem wobec pracy domowej. Kobiety chronione są tu przez specyalne prawa od zbyt długiego dnia pracy, przebywają w wielkich salach, które przy odpowiednich urządzeniach dobrze wentylowane być mogą, pracując jednocześnie z towarzyszkami, niejednokrotnie przedsiębiorą wspólną akcyę dla podniesienia płac zarobkowych lub usunięcia nadużywających swej władzy nadzorców. Im przedsiębiorstwo jest większe, im liczniejszych zatrudnia pracowników tem dogodniejsze i stalsze w niem warunki pracy. W interesie pracowników nie żałujmy przeto znikania drobnych zakładów.
Zarzucą może, że praca przy maszynach wywiera wpływ szkodliwy na organizm robotnic. Nie przeczę. Jak wykazali Kussmaul, Colsen, Hirt, chodzi tu głównie o kobiety brzemienne, u których na życie płodu i zdrowie noworodka szkodliwie wpływa sam fakt wytężonej pracy, noszenia ciężarów, szybkiego ruchu nogami, a trucizny jak ołów, rtęć, anilina, arszenik, fosfor, odziaływują szkodliwie na ciało. Powrót do fabryki zaraz po przyjściu na świat dziecka, sprowadza śmiertelność niemowląt i rujnuje zdrowie matki. Jeden tylko przykład. Fabrykant Dollfus w Miluzie wprowadził dla matek przymusowy odpoczynek w domu przez 6 tygodni po urodzeniu dziecka, przy czem zwykłe płace były im wypłacane. Kosztowało go to 8000 frk. rocznie przy 1200 robotnicach, i za tę drobną stosunkowo sumę pozyskał zadowolenie i przychylność robotnic, śmiertelność niemowląt zmniejszyła się natychmiast o 25%[11])
Rozpatrując wpływ maszyn na zdrowie, dochodzimy tedy do kwestyi robotnic zamężnych. Byłoby naturalnie do życzenia, aby praca ich zniknęła zupełnie z fabryk, przynajmniej w tym okresie, gdy kobietę najwięcej absorbuje macierzyństwo. Jest to przecież tylko pobożnem życzeniem, o ile zarobki mężczyzn nie osiągną takiej wysokości, przy której może się z nich utrzymać rodzina. Angielscy robotnicy lepiej płatni uważają za ubliżenie dla siebie, aby żony pracowały po fabrykach, chyba, że tak jak w Lancashire płace będą wyjątkowo wysokie, a czas pracy niedługi. Po za tem przecież praca kobiet zamężnych jest smutną koniecznością, sprowadza zaniedbanie gospodarstwa, choroby i śmiertelność dzieci, ponure i brudne mieszkania, rozbija rodzinę robotniczą, a za jedyną przyjemność i uciechę uważać każe wódkę, w której mąż i żona szukają zapomnienia. Wymowną ilustracyą tego stanu są rodziny górnicze na Szlązku.
Po takiem najogólniejszem zarysowaniu bytu robotnic przemysłowych należałoby się zastanowić, w jakim kierunku idą ich losy. Czy istotnie jak twierdzą pesymiści praca kobiet wypiera coraz bardziej pracę mężczyzn, czy też jest to zjawisko o tyle nieodłączne od dzisiejszej produkcyi, że pojawia się wraz z nią i tylko przy pomocy prawodawstwa uregulowanem być może? Przytaczałam już przykłady, że od samego powstania swego, wielki przemysł zatrudniał znaczną liczbę kobiet. Dziś, gdy stosunki nieco się ustaliły, przemysły dzielą się coraz wyraźniej na męzkie i kobiece, a więc w przędzalnictwie i tkactwie ilość pracujących kobiet wzrasta, ztąd widzimy, że w krajach lub okręgach z rozwiniętemi przemysłami włóknistemi powiększa się nieustannie liczba kobiet. Tak jest np. w Saksonii, w okręgu łódzkim, w guberniach środkowych Rossyi. Z innych zaś gałęzi pracy, które, jak robota w kopalniach pod ziemią, fabrykacya zapałek, nocna praca w cukrowniach, przemysły metalowe specyalne przedstawiają niebezpieczeństwa, prawodawstwo wszystkich niemal krajów usuwa lub ogranicza pracę kobiet.
W Anglii podział zajęć według płci zarysował się już tak wyraźnie, że wśród przemysłów wyróżnić można 18 takich, które zatrudniają 4/5 wszystkich robotnic, kiedy pozostała piąta część, rozprasza się pomiędzy inne. Wytworzyły się zaś zajęcia tak przeważnie kobiece, że o pracy mężczyzn niema w nich prawie mowy, jak np. pielęgnowanie chorych, zarząd gospodarstwem, służba domowa, szycie i mody, pranie i kąpiele, a wreszcie zajęcia pedagogiczne, w których na jednego mężczyznę wypada trzy kobiety. Dokonało się więc to, co nam zawsze obiecują zwolennicy emancypacyi kobiecej, a mianowicie, że po różnostronnem wypróbowaniu sił kobiecych wytworzy się specyalizacya zajęć, zależna od uzdolnień i upodobań.
Dalszą cechą kwestyi robotnic, która przejawia się wszędzie, ale na cyfrach angielskich dotąd najlepiej wykazać się daje, jest wkraczanie do szeregów robotnic kobiet z klasy średniej. W ostatnich latach ilość robotnic zajętych w przemyśle Anglii wzrosła o 4 na tysiąc, gdy liczba robotników zmniejszyła się o 1 na tysiąc. To powiększenie przypisuje inspektorka fabryczna Miss Clara Collet[12] wkroczeniu do przemysłu kobiet klasy średniej. W przemysłach domowych miast wielkich, kobiety tej warstwy, choć często tajnie pracują w wielkiej ilości. Dokonywa się tu dwojakie zjawisko, albo dzięki delikatnej ręce i wyższej umiejętności zajmują one najlepsze stanowiska np. wśród modniarek, hafciarek, bielizniarek, przy wyrobie kwiatów, koronek, albo też biorą każdą robotę, przyjmują niższą płacę i obniżają w ten sposób zarobki. Ostatnie zjawisko widzimy wśród takich, które pragną ukryć fakt swej pracy, albo też nie zarabiają na utrzymanie, lecz na przyjemności i fatałaszki.
Warunki pracy zbliżone do robotnic przemysłowych mają również kobiety pochodzące przeważnie z klasy średniej, które pracują jako stenografki, rysowniczki, litografki, maszynistki przy maszynach do pisania itp. I tu praca kobiety opłacaną jest niżej od męzkiej, nakładają jej nadmiernie długie godziny pracy tak że po kilku latach rujnuje sobie zdrowie i ustępować musi[13].
Nie da się przeto przeprowadzić granica między zajęciem kobiet klas niższych i wyższych i dla tego ruch kobiecy, zajmując się kwestyą robotnic, zajmuje się równie dobrze sprawą własną jak wtedy, gdy podejmuje zagadnienie studyów uniwersyteckich lub prawa familijnego.


III.

Uważając kwestyę robotnic i w ogóle sprawę kobiet klas niższych za najważniejsze ze swoich zadań, dzisiejszy ruch kobiecy nie może jej oddzielić od kwestyi robotniczej wogóle, bo jak się wykazało wyżej, jest ona z nią organicznie związaną, ruch kobiecy zaś może tylko na tem zyskać, gdyż wszelkie dążenia jego znajdowały zawsze wśród parlamentarnych reprezentantów stronnictw robotniczych najgorętsze poparcie. To szerokie tło nie pozwoli na separatyzm kobiecy: w sprawach oświaty, stowarzyszeń, samopomocy robotniczej, iść muszą ręka w rękę robotnicy płci obojej. Drugim nie mniej ważnym warunkiem jest, aby kobiety klas wyższych nie wyobrażały sobie, że należy im zająć stanowisko opiekunek i kierowniczek. Jak się wykazało wyżej robotnica współczesna opieki takiej nie znosi, a o ile ma coś osiągnąć w walce musi pozostać wierną własnemu kierunkowi. Przeciwnie kobiety klas wyższych zaczną raczej od wypraw naukowych, które odkryją przed ich zdumionemi oczyma nieznane krainy, jakiemi są niestety dla nas warunki życia klas pracujących. Teoretycznie, a więcej jeszcze praktycznie, przez zbliżenie się osobiste poznawać one powinny najważniejszą z kwestyj naszego czasu. Pierwszym rezultatem nie będzie korzyść klas niższych, ale własna nauka. Otworzą się nieznane dotąd dziedziny, jasnemi staną zagadkowe lub niezajmujące dawniej egzystencye, na których polega przecież siła i bogactwo każdego narodu. Początek do tego dały już na wielką skalę amerykanki. Pojęły one, że kobiety zajmujące mniej wyraźne od mężczyzn stanowisko w świecie ekonomicznym, powołane są do ścierania owych zaostrzonych przeciwieństw klasowych, które między dziećmi jednego narodu wywołują, walkę na śmierć i życie.
W żadnem społeczeństwie zaś nie może być równie ważnem wytworzenie złotego mostu, któryby ponad przeciwieństwami klasowemi, ponad walką pracy i kapitału stawiał wspólne zadania kulturalne i narodowe, jak w naszem. Zadań tych przecież nie może zrozumieć ani odczuć wyzyskiwany i ciemny proletaryusz, który nigdy nie korzystał z dobrodziejstw kultury, nad dążeniami narodu jako całości niema czasu się zastanawiać. Warstwy pracujące należy poznać, aby się do nich zbliżyć i zawiązać z niemi węzeł serdeczny, traktować je nie jak wydziedziczonych, którym nieść trzeba jałmużnę, lecz jak odnalezionych braci i siostry, upragnionych pomocników w wielkiem dziele przyszłości.
Skoro kobiety klas wyższych skorzystać zechcą z przywileju swego stanowiska w celu współżycia i pomocy, postawią dążenia ruchu kobiecego na wyżynie moralnej, jakiej żadne osobiste cele osiągnąć nie są w stanie. Świat dzisiejszy robi i tak wrażenie stołu, przy którym wszystkie miejsca są zajęte, a każdy przybysz — nieproszonym gościem. Znalezienie wśród niego odpowiedniego stanowiska dla kobiety samodzielnej, równej pomimo odrębności płci umysłem i pracą mężczyźnie jest szeregiem wysiłków uciążliwych, a smutnych bo jałowych. Czyż więc we własnym interesie nie powinna ona dążyć do tego, by go przeobrazić, zdemokratyzować, osłabić znaczenie przywileju, zdobyć prawo dla dobrobytu i szczęścia, którym nędza dokoła urągać się zdaje? Czyż domagając się równouprawnienia wobec umysłowej pracy, nie powinna przedewszystkiem usunąć tego tragicznego przeciwieństwa między ciemnotą ogółu i olimpem umysłów wybranych. Nasze babki i matki pchało serce dobre, gorące ku nędzy, której pomagały miłosiernie. My dziś większe mamy zadanie, bo i siły nasze okrzepnąć były powinny, zadaniem tem jest czynny udział w kwestyi społecznej.
Powstanie kwestyi robotniczej i kwestyi kobiecej przekonywują, że społeczeństwo nasze przechodzi te same koleje, co i wszystkie inne. Ewolucya dziejowa ma przecież tę pocieszającą właściwość, że w znacznej części dokonać jej i zmienić charakter mogą usiłowania ludzkie. Nasz ruch kobiecy tak jeszcze młody szuka dotąd dróg i celów nie dlatego, aby ich zbyt mało widział przed sobą, lecz że wybrać musi najważniejsze, by sił napróżno nie tracić. Robotnice przemysłowe są u nas w porównaniu z krajami o rozwiniętym przemyśle garstką, ale są dla wszelkiego ruchu elementem podatniejszym od innych kobiet z klas niższych. Są one cząstką ludu przeniesioną do miast, gdzie skupiają je fabryki i przedsiębiorstwa rzemieślnicze, upodobniają warunki pracy. Prawodawstwo przemysłowe i ruch robotniczy innych krajów, wskazują drogę, po której postępować tu można. Zbliżenie osobiste, wywiady, prace specyalne dotyczące robotnic, zajętych w danej miejscowości i pewnej gałęzi pracy wytkną właściwe punkta styczne między ruchem kobiet z klas wyższych i robotnicami. Pozwolę sobie przecież wskazać niektóre.
Dążność do otrzymania praw politycznych uważać można za wspólną dla kobiet klas wszystkich, a przypominam, że we wszystkich krajach tylko przedstawiciele stronnictw robotniczych przyjęli do swoich programów zasadę powszechnego, tajnego głosowania mężczyzn i kobiet. Jak dotąd przecież ma to więcej znaczenie zasadnicze, niż konkretne. Angielki praw politycznych spodziewać się mogą za lat kilka, amerykanki otrzymały je już w niektórych stanach, dla środkowej, a zwłaszcza dla wschodniej Europy jest to przecież muzyka przyszłości. Na dziś więc daleko ważniejszem będzie uwzględnianie ekonomicznych i moralnych warunków bytu pracownic.
Idzie tu nie tyle o organizacye, któreby wychodziły wprost z inicyatywy inteligencyi, co o ogólną poprawę warunków materyalnych bytu, oraz o podniesienie umysłowego poziomu pracownic. Gdzie jedno i drugie jest wysokiem nie potrzeba zachęty ani kierownictwa, organizacye powstają same przez się.
Zwrócić tu więc należy uwagę na następujące punkta:
1)  Usunięcie nadużyć, jakie zdarzają się szczególniej często w przedsiębiorstwach, gdzie pracują przeważnie kobiety. Zwyczajem są w nich naddatkowe godziny pracy w fabryce, lub robota dawana do domu, zajmująca robotnice do późnej nocy, złe obchodzenie się werkmajstrów i nadzorców, których zastąpićby należało przez kobiety, jak to się dzieje w wielu fabrykach angielskich, zwlekanie z wypłatą, na którą robotnice godziny całe czekać muszą, brak ubieralni dla kobiet, praca podczas przerw przeznaczonych na odpoczynki.
2)  Ustanowienie inspektorek fabrycznych, któreby miały możność wniknąć głębiej w szczegóły życia robotnic, niż uczynić to może inspektor mężczyzna jest żądaniem podnoszonem coraz częściej.
3)  Urządzanie biur pośrednictwa pracy, dzisiaj bowiem robotnica pukać musi napróżno do dziesiątków przedsiębiorstw, zanim robotę znajdzie. Przy tem staje się nieraz ofiarą wyzysku jeszcze wyższego niż mężczyzna, który łatwiej daje sobie radę. I tak np. za dostarczenie miejsca podczas wystawy berlińskiej musiały kelnerki płacić koło 19 marek, kelnerzy koło 13, nb. właściciele jadłodajni nie dawali pensyi, liczono więc tylko na napiwki.
4)  W interesie robotnic więcej niż robotników, leży rozszerzenie prawodawstwa ochronnego na przemysły domowe, w których są one najliczniejszą i najwięcej wyzyskiwaną siłą. Pierwszorzędną wagę miałyby tu prace naukowe, odnoszące się do poszczególnych gałęzi przemysłu, gdyż warunki są tak różne, że niepodobna ich objąć jednem prawem. Kobiety klas wyższych mogłyby dopomagać przy pomocy petycyj, prasy, to znaczy oddziaływania na opinię publiczną, której zwracanoby uwagę na potrzeby najbardziej naglące.
Ostatnia droga będzie również konieczną w oddziaływaniu na wysokość płac. Jak okazały wywiady wiedeńskie, wynoszą one dla robotnic fabrycznych 4—5 złr., dla domowych 2—3 złr. tygodniowo. Jeżeli taką jest średnia płaca w stolicy Austryi, to o ileż niższą jeszcze musi być ona po miastach galicyjskich, gdzie życie tańszem nie jest. Co za wstyd dla całego kobiecego świata, gdy powiedzieć sobie musi, że połowa robotnic nieustannie choruje — z głodu! (Wniosek, do którego również doszły wywiady wiedeńskie na podstawie materyału dostarczonego przez kasy dla chorych.)
Dopiero poprawiwszy nieco warunki ekonomiczne bytu myśleć można o oddziaływaniu na moralność i o kształceniu kobiet klas niższych. Dlatego też nie na początku, ale na końcu mówię o tej stronie działalności wśród robotnic.
Robotnica nowoczesna ma istotnie swobodne pojęcia moralne, ale pomimo wielkiej pobłażliwości obrzuca pogardą każdą, która się sprzedaje, a nawet tę, która szuka stosunków z mężczyznami klasy wyższej. Można też twierdzić, że zdarza się to tylko u jednostek wyjątkowo-upadłych, albo też jest wynikiem ostatecznej nędzy. Ważnem byłoby za to stworzyć dla robotnic takie warunki bytu, aby nie były narażone na różnego rodzaju pokusy, złe przykłady i poniżenie. Za jeden ze sposobów oddziaływania uważaćby można amerykańskie boarding houses. W miastach większych w Stanach Zjednoczonych zakładane są na ustronnych cichych ulicach pensyonaty przeznaczone dla kilkudziesięciu, czasem paruset robotnic. Dają one schludne i wygodne mieszkanie, wspólny pokój przyjęcia, kuchnię, w której robotnica przygotowuje sobie jedzenie i pralnię, w której uprać może bieliznę. Inne mają tanie restauracye zastosowane do dochodów robotnic. Znajdujemy tu czytelnie, biblioteki, fortepian, naturalnie zbytki nieznane i niedostępne naszym robotnicom; jak wogóle całe to urządzenie możliwem byłoby dopiero wtedy, gdyby otrzymywały 2 — 3 razy wyższą płacę od dzisiejszej. Godną uwagi jest przecież czysto nowoczesna zasada, według której urządzone są te zakłady. Jest nią zupełna swoboda. Robotnice przyjmować mogą gości płci obojej, wracać późno do domu, o ile są w przyzwoitem towarzystwie, rozporządzać czasem swoim według własnego upodobania. Wyrabia się tu przecież opinia i oddziaływa wpływ moralny. W takich pensyonatach starają się również zapobiedz brakowi, jaki wytwarza pozadomowe zajęcie robotnic, ucząc je gospodarstwa, gotowania, szycia, niezbędnych zwłaszcza dla mężatek, które przy małych dochodach powinny przynajmniej umiejętnie zawiadywać groszem. Z całego urządzenia pensyonatów amerykańskich dałoby się u nas przeprowadzić przynajmniej naukę gospodarstwa domowego.
Co do zakładania stowarzyszeń zawodowych przez kobiety klas wyższych i wciągania do nich robotnic, to jak wykazuje przykład Anglii, dało ono minimalne rezultaty, jak wogóle uniony czysto kobiece mało się udają. Robotnice zaś, wszedłszy do męskich unionów są często bardzo użytecznemi ich członkami, a nawet przy ich pomocy otrzymały w Lancashire i Yorkshire płace równe męskim.
Jeżeli mówimy o działalności kobiety, jako jednostki, to naturalnie stosować się ona musi do upodobań indywidualnych i warunków życia; równie użyteczną być może, zwracając się do włościanek, jak i do robotnic. Element ostatni wysunęłam tu naprzód, o ile działalność ta wchodzi do programu ruchu kobiecego, ruch ten bowiem postawić sobie powinien zadania jak najszersze, ale ściśle określone, wówczas dopiero ześrodkować może swoje siły i ułożyć daleko idący program pracy. Jako jednostki i jako zwarta falanga kobiety postawić przecież muszą na czele swoich zadań zbliżenie się do klas niższych, poznanie ich i pracę z niemi i dla nich.
Grzechem głównym kultury naszej było dotąd, że idąc naprzód i w górę, uwzględnia tylko nieliczną cząstkę społeczeństwa. Ta jej wyłączność stała się powodem, że jest przeważnie zwróconą w kierunku zaspokojenia potrzeb materyalnych. Skoro porównamy olbrzymie postępy jakie uczyniła w czasach naszych technika z powolnym rozwojem moralnym, z drobnemi krokami jakie stawia rozpowszechnienie wiedzy, przyznać trzeba, że ciało panoszy się tu nad duchem w sposób zastraszający, że kierunek kultury doprowadza do obniżenia poziomu naszych ideałów, do zmateryalizowania wymagań, do przewagi prądów egoistycznych nad humanitarnemi.... Kierunek ten gromkim głosem woła o zmiany. Któż zmiany te zaprowadzić może, czy ten, co kierunek wytworzył i zżył się z nim, mężczyzna twórca jego i naturalny obrońca, czy też element nowy, kobieta, której właściwością, siłą i przewagą dotychczasową było uczucie i współczucie?
Kobieta powinna być tą siłą żywą, która świat stary odkupi, kobieta, pojmująca zadania współczesne, odczuwająca tętno życia, które bije w masach, rozumiejąca korzyści jakie dla ogółu z udziału ich w życiu kulturalnem wynikną. Masy te dobijają się należnego im stanowiska, zajmą je siłą tam gdzie dobrowolnie nie ustąpią im miejsca, jutro do nich należy. Niech więc dziś przed owem jutrem zadaniem kobiety będzie wyrównać przeciwieństwa i nienawiści, dopomódz narodzinom nowej epoki.
W naszem społeczeństwie zadanie odkupicielki trudniejsze, ale i świętsze. Jako naród nie mamy dziś, mieć możemy przecież i mieć będziemy jutro. Zaświta ono pod warunkiem, że się odrodzimy, że nie popadniemy w stare błędy. Istnieje niewątpliwie sprawiedliwość dziejowa, którą dziejowym racyonalizmem nazwać możemy. Znaczenie, swoboda, niezależność dostać się muszą tym, co odpowiednio zużytkować je potrafią, a więc tym, którzy dobrodziejstwa kultury poczynią dostępnemu dla szerokiej masy ludu i zjednoczonemi barkami owego ludu pchać je naprzód będą. Do tego ogólnoludzkiego zadania przygotować nam się dziś trzeba, trzeba je pojąć i uogólnić dziś z nim jeszcze jutro wzejdzie, aby go być godnym i pewnym.









  1. Handwoerterbuch d. Staatswissenschaften t. III, s. 643.
  2. Korzon. Dzieje wewnętrzne t. I.
  3. Handwoerterbuch. Suplement t. I. s. 322.
  4. Tamże.
  5. Leroy Beaulieu. Travail des femmes au XIX siecle. Paryż 1888 r.
  6. Schulze Gaevernitz D. Grossbetrieb. Ein socialer Fortschrift.
  7. Dr. Maria Montessore, Ueber den Lohn der Arbeiterinnen, referat wypowiedziany na ostatnim kongresie kobiecym w Berlinie.
  8. Wywiady prowadzone były przez towarzystwo etyczne. Robotą kierował prof. ekonomii na uniwersytecie wiedeńskim G. Philippovich. Przesłuchano jako rzeczoznawczynie 178 robotnic należących do 37 zawodów. Orzeczenia ich sprawdzano, wzywając przedsiębiorców, którzy zawsze prawie potwierdzali zeznania. Rezultaty tych wywiadów ukazały się już w druku.
  9. P. Schlesinger Eckstein w odczycie wypowiedzianym podczas kongresu berlińskiego.
  10. Schnapper Arudt. Fünf Dorfgemeinden im Oberen Taunus.
  11. Oldendorff. Die Säuglingssterblichkeit in ihrer socialen Bedeutung.
  12. Report on the Statistics of employment of women and girls. Londyn 1804 r.
  13. Dr. Fr. Specht. D. weiblichen Stenographen u. Maschinenarbeiter Berlins r. 1896.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Zofia Emilia Daszyńska-Golińska.