Strona:Przed jutrem.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mionemi oczyma nieznane krainy, jakiemi są niestety dla nas warunki życia klas pracujących. Teoretycznie, a więcej jeszcze praktycznie, przez zbliżenie się osobiste poznawać one powinny najważniejszą z kwestyj naszego czasu. Pierwszym rezultatem nie będzie korzyść klas niższych, ale własna nauka. Otworzą się nieznane dotąd dziedziny, jasnemi staną zagadkowe lub niezajmujące dawniej egzystencye, na których polega przecież siła i bogactwo każdego narodu. Początek do tego dały już na wielką skalę amerykanki. Pojęły one, że kobiety zajmujące mniej wyraźne od mężczyzn stanowisko w świecie ekonomicznym, powołane są do ścierania owych zaostrzonych przeciwieństw klasowych, które między dziećmi jednego narodu wywołują, walkę na śmierć i życie.
W żadnem społeczeństwie zaś nie może być równie ważnem wytworzenie złotego mostu, któryby ponad przeciwieństwami klasowemi, ponad walką pracy i kapitału stawiał wspólne zadania kulturalne i narodowe, jak w naszem. Zadań tych przecież nie może zrozumieć ani odczuć wyzyskiwany i ciemny proletaryusz, który nigdy nie korzystał z dobrodziejstw kultury, nad dążeniami narodu jako całości niema czasu się zastanawiać. Warstwy pracujące należy poznać, aby się do nich zbliżyć i zawiązać z niemi węzeł serdeczny, traktować je nie jak wydziedziczonych, którym nieść trzeba jałmużnę, lecz jak odnalezionych braci i siostry, upragnionych pomocników w wielkiem dziele przyszłości.
Skoro kobiety klas wyższych skorzystać zechcą z przywileju swego stanowiska w celu współżycia i pomocy, postawią dążenia ruchu kobiecego na wyżynie moralnej, jakiej żadne osobiste cele osiągnąć nie są w stanie. Świat dzisiejszy robi i tak wrażenie stołu, przy którym wszystkie miejsca są zajęte, a każdy przybysz — nieproszonym gościem. Znalezienie wśród niego odpowiedniego stanowiska dla kobiety samodzielnej, równej pomimo odrębności płci umysłem i pracą mężczyźnie jest szeregiem wysiłków uciążliwych, a smutnych bo jałowych. Czyż więc we własnym interesie nie powinna ona dążyć do tego, by go przeobrazić, zdemokratyzować, osłabić znaczenie przywileju, zdobyć prawo dla dobrobytu i szczęścia, którym nędza dokoła urągać się zdaje? Czyż domagając się równouprawnienia wobec umysłowej pracy, nie powinna przedewszystkiem usunąć tego tragicznego przeciwieństwa między ciemnotą ogółu i olimpem umysłów wybranych. Nasze babki i matki pchało serce dobre, gorące ku nędzy, której pomagały miłosiernie. My dziś większe mamy zadanie, bo i siły nasze okrzepnąć były powinny, zadaniem tem jest czynny udział w kwestyi społecznej.