Przejdź do zawartości

Prostaczek/XIV

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Wolter
Tytuł Prostaczek
Pochodzenie Powiastki filozoficzne /
Tom drugi
Wydawca Krakowska Spółka Wydawnicza
Data wyd. 1922
Druk Drukarnia »Czasu« w Krakowie
Miejsce wyd. Kraków
Tłumacz Tadeusz Boy-Żeleński
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
XIV. Postępy inteligencyi Prostaczka.

Prostaczek robił szybkie postępy w naukach, a zwłaszcza w nauce o człowieku. Przyczyną jego szybkiego rozwoju było — prawie narówni z wrodzoną bystrością umysłu — jego dzikie wychowanie. Nie nauczywszy się niczego w dzieciństwie, nie miał przesądów: pojęcie jego, nie wykrzywione żadnym błędem, zachowało całą prostotę. Widział rzeczy tak jak są; podczas gdy poglądy wszczepione za młodu każą nam je widzieć całe życie tak jak nie są. „Twoi prześladowcy to są łotry, mówił do przyjaciela swego Gordona. Żal mi cię że cierpisz, ale żal mi cię także że jesteś jansenistą, wszelka sekta wydaje mi się sztandarem błędu. Powiedz mi, czy istnieją sekty w geometryi? — Nie, drogie dziecko, rzekł dobry Gordon wzdychając; wszyscy są w zgodzie co do prawdy kiedy jest dowiedziona; aż nazbyt różnią się natomiast co do prawd ciemnych. — Powiedz, co do faktów ciemnych. Gdyby istniała jedna jedyna prawda pod stosem przetrząsanych od tylu wieków argumentów, odkrytoby ją z pewnością, i świat byłby zgodny bodaj co do tego jednego punktu. Gdyby ta prawda była tak potrzebna, jak słońce jest potrzebne ziemi, błyszczałaby jak ono. To niedorzeczność, to zniewaga dla rodzaju ludzkiego, zbrodnia przeciw nieskończonej Istocie, mówić: „Istnieje prawda nieodzowna dla człowieka, i prawdę tę Bóg ukrył“.
Poglądy młodego nieuka oświeconego przez naturę, czyniły głębokie wrażenie na umyśle starego nieszczęśliwego mędrca. „Byłożby prawdą, wykrzyknął, iż wydałem życie na łup nieszczęść dla czczej chimery? Jestem o wiele pewniejszy swego nieszczęścia niż łaski skutecznej. Strawiłem dni na rozumowaniu o wolności Boga i rodzaju ludzkiego, a w zamian straciłem własną: ani św. Augustyn ani św. Prosper[1] nie wydobędą mnie z tej czeluści“.
Prostaczek, snując dalej myśl, rzekł w końcu: "Chcesz abym poprostu i śmiało wyraził swoje zdanie? Ci, którzy narażają się na prześladowanie dla tych pustych szkolarskich sporów, wydają mi się niezbyt rozsądni; ci, którzy prześladują, to potwory“.
Obaj więźniowie zgodnie oceniali niesprawiedliwość jaka ich spotkała. „Jestem stokroć godniejszy współczucia od ciebie, mówił Prostaczek: urodziłem się wolny jak ptak; miałem dwa życia: moją wolność i przedmiot mej miłości; wydarto mi je. Oto gnijemy tu obaj w kajdanach, nie znając przyczyny, ani mogąc spytać o nią. Żyłem do dwudziestu lat jako Huron: nazywają ich barbarzyńcami, ponieważ się mszczą na nieprzyjaciołach; ale nigdy nie gnębili przyjaciół. Ledwie stąpiłem nogą we Francyi, już wylałem krew za nią: ocaliłem jej może prowincyę; i, w nagrodę, zagrzebano mnie w tym grobie, gdzie, gdyby nie ty, umarłbym z wściekłości. Czyż nie istnieją tedy prawa w tym kraju? Skazuje się ludzi bez wysłuchania! Nie tak poczynają sobie w Anglii. Ha! nie przeciw Anglikom powinienem był dobyć oręża!“ Tak oto jego rodząca się filozofia nie mogła zmódz natury obrażonej w pierwszem swojem prawie i zostawiała wolny bieg własnemu jego gniewowi.
Towarzysz nie hamował go. Oddalenie pomnaża zawsze niezaspokojoną miłość, filozofia zaś nie zmniejszą jej. Prostaczek mówił o swojej drogiej Saint-Yves niemniej często co o moralności i metafizyce. Im bardziej oczyszczały się jego uczucia, tem więcej kochał. Przeczytał kilka nowych romansów; niewiele znalazł w nich obrazów zgodnych ze stanem jego duszy. Czuł, że serce jego wybiega zawsze poza to co czytał. „Ach, powiadał, prawie wszyscy ci autorowie posiadają jeno dowcip i sztukę“. Tak, zacny kapłan-jansenista stawał się nieznacznie powiernikiem jego tkliwości. Przedtem znał miłość jedynie jako grzech, z którego się człowiek kaja przy spowiedzi; obecnie, poznał ją jako uczucie równie szlachetne jak tkliwe, które może w tymsamym stopniu podnieść duszę co zwątlić ją, a nawet natchnąć ją niekiedy cnotą. Słowem, stał się największy cud: Huron nawrócił jansenistę.





  1. Św. Prosper, towarzysz św. Augustyna w zwalczaniu herezji.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Franciszek Maria Arouet i tłumacza: Tadeusz Boy-Żeleński.