Strona:Wolter - Powiastki filozoficzne 02.djvu/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

108

WOLTER

duszy. Czuł, że serce jego wybiega zawsze poza to co czytał. „Ach, powiadał, prawie wszyscy ci autorowie posiadają jeno dowcip i sztukę“. Tak, zacny kapłan-jansenista stawał się nieznacznie powiernikiem jego tkliwości. Przedtem znał miłość jedynie jako grzech, z którego się człowiek kaja przy spowiedzi; obecnie, poznał ją jako uczucie równie szlachetne jak tkliwe, które może w tymsamym stopniu podnieść duszę co zwątlić ją, a nawet natchnąć ją niekiedy cnotą. Słowem, stał się największy cud: Huron nawrócił jansenistę.


XV. Piękna Saint-Yves opiera się drażliwym propozycyom.

Piękna Saint-Yves, jeszcze bardziej przejęta tkliwością niż jej kochanek, udała się tedy do p. de Saint-Pouange, w towarzystwie przyjaciółki u której mieszkała: obie starannie zakwefione. Pierwszym widokiem, który ją uderzył u bramy, był X. de Saint-Yves, jej brat, który wychodził stamtąd. Wystraszyła się; ale nabożna przyjaciółka dodała jej ducha. „Właśnie dlatego że czynią kroki przeciw tobie, trzeba się starać przemówić za sobą. Wiedz, ze w tym kraju oskarżyciele mają zawsze słuszność, o ile ich czemprędzej nie pognębić. Zresztą, albo się grubo mylę, albo twój widok sprawi większe wrażenie niż słowa twojego brata.“
Wystarczy tylko trochę dodać odwagi zakochanej kobiecie, a zaraz staje się nieustraszona. Piękna Saint-Yves weszła do sali audencyonalnej. Młodość jej,