Strona:Wolter - Powiastki filozoficzne 02.djvu/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
107
PROSTACZEK

Ci, którzy narażają się na prześladowanie dla tych pustych szkolarskich sporów, wydają mi się niezbyt rozsądni; ci, którzy prześladują, to potwory“.
Obaj więźniowie zgodnie oceniali niesprawiedliwość jaka ich spotkała. „Jestem stokroć godniejszy współczucia od ciebie, mówił Prostaczek: urodziłem się wolny jak ptak; miałem dwa życia: moją wolność i przedmiot mej miłości; wydarto mi je. Oto gnijemy tu obaj w kajdananach, nie znając przyczyny, ani mogąc spytać o nią. Żyłem do dwudziestu lat jako Huron: nazywają ich barbarzyńcami, ponieważ się mszczą na nieprzyjaciołach; ale nigdy nie gnębili przyjaciół. Ledwie stąpiłem nogą we Francyi, już wylałem krew za nią: ocaliłem jej może prowincyę; i, w nagrodę, zagrzebano mnie w tym grobie, gdzie, gdyby nie ty, umarłbym z wściekłości. Czyż nie istnieją tedy prawa w tym kraju? Skazuje się ludzi bez wysłuchania! Nie tak poczynają sobie w Anglii. Ha! nie przeciw Anglikom powinienem był dobyć oręża!“ Tak oto jego rodząca się filozofia nie mogła zmódz natury obrażonej w pierwszem swojem prawie i zostawiała wolny bieg własnemu jego gniewowi.
Towarzysz nie hamował go. Oddalenie pomnaża zawsze niezaspokojoną miłość, filozofia zaś nie zmniejszą jej. Prostaczek mówił o swojej drogiej Saint-Yves niemniej często co o moralności i metafizyce. Im bardziej oczyszczały się jego uczucia, tem więcej kochał. Przeczytał kilka nowych romansów; niewiele znalazł w nich obrazów zgodnych ze stanem jego