[264]POLKA.
A serce, prorok, nie miecie się w łonie —
Sew. Goszczyński.
Do późna wczoraj słyszałem działa,
A przez noc całą psy wyły:
Nad samem ranem, gdym się zdrzemała,
Trzy mi się krzyże przyśniły.
[265]
Jeden — na północ wbity daleko,
Drugi — na obcej stał ziemi,
Trzeci — nad grobem i krwawą rzeką,
Niby pomiędzy swoimi.
Pod nim człek jakiś leżał przebity,
Zmarły, czy bolem wybladły;
A gdym westchnęła — pękły błękity,
I perły z nieba upadły —
Upadły, deszczem na moje łoże:
Spojrzałam w okno — dzień był już duży!
Lecz perły — krzyże — o! wielki Boże!
Ten sen nie dobrze coś wróży —
Co nocy niebo łunami płonie,
Codziennie słońca wschód krwawy:
Ach! straszno spojrzeć ku tamtej stronie,
Kędy się ważą te sprawy!
Gdy się po bitwach myślami noszę
Zda się że w miejscu stoją godziny:
Wówczas ja Boga ze łzami proszę,
By mi dzień ulżył jedyny.
[266]
Mija — noc idzie — lecz nie w mej mocy
Usnąć, choć głowa do snu się schyla!
Coś niby chodzi, stuka po nocy,
A zegar staje co chwila.
I bez wytchnienia trwoga jednaka,
Że jej już łono dłużej nie mieści;
Gdyby list jaki — gdyby wieść jaka
Nie! — nie chcę! nie chcę tych wieści!
Bo choć zwycięztwo naszym dziś służy,
Choć ojciec gani mą trwogę,
Ja się z tych wieści cieszyć nie mogę,
Bo mi coś serce źle wróży!
Już w boju legło tyle tysięcy!
A ile jeszcze nie zginie?!
Ach! czy łez więcej, czy też krwi więcej
Za ziemię naszą wypłynie?
W. Pol.