Polacy w zaraniu Stanów Zjednoczonych/Amerykanie w Polsce XVIII wieku

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Longin Pastusiak
Tytuł Polacy w zaraniu Stanów Zjednoczonych
Wydawca Wiedza Powszechna
Wydanie II
Data wyd. 1992
Druk Zakłady Graficzne w Katowicach
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały rozdział
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
4

Amerykanie w Polsce XVIII wieku

Książka niniejsza wprawdzie dotyczy udziału Polaków we wczesnym osadnictwie w Ameryce Północnej oraz w walce o niepodległość Stanów Zjednoczonych, ale obraz wczesnych związków polsko-amerykańskich byłby niepełny bez uwzględnienia działalności kilku Amerykanów w Polsce w końcu XVIII wieku. Poniżej przedstawiamy ich sylwetki.


Generał Charles Lee

Gdy mowa o związkach polsko-amerykańskich przed wojną o niepodległość Stanów Zjednoczonych, na uwagę zasługuje generał Charles Lee. Urodził się w Anglii w 1731 roku. Ojciec jego był generałem. Charles Lee kształcił się w Anglii oraz w Szwajcarii. W 1755 roku wyjechał do Ameryki, gdzie brał udział w walce z wojskami francuskimi. Po pięciu latach powrócił do Anglii. Nie czuł się tu jednak dobrze. Krytycznie odnosił się do polityki rządu królewskiego wobec kolonii amerykańskich.
Lee słyszał o polskim królu Stanisławie Auguście jako oświeconym władcy. Nie widząc perspektywy kariery w Anglii, borykając się z kłopotami materialnymi, postanowił zaciągnąć się do służby na jego dworze. Zebrał więc kilka listów polecających od arystokratów europejskich i w lutym 1765 roku zjawił się w Warszawie. Zatrzymał się u Czartoryskich. Król przyjął go życzliwie i zaprosił do stołowania na swoim dworze. Lee chciał wstąpić do armii polskiej, ale nie było odpowiedniego wakatu. A że cieszył się sympatią monarchy, ten mianował go swoim adiutantem z pensją 800 dukatów rocznie. W rewanżu Lee postanowił sprezentować królowi szablę Cromwella, którą miał w Anglii.
Charles Lee w swych listach bardzo pochlebnie wyraża się o Stanisławie Auguście i o księciu Czartoryskim, który „mówi i pisze po angielsku płynnie i poprawnie. Ma on w palcu niemal każdą książkę w naszym języku”[1] Jest zachwycony znajomością przez króla dzieł Szekspira. Za największą jego słabość uważał to, „że spędza za wiele czasu z kobietami, ale jest to grzechem całego kraju. Włochy nie mogą iść w porównanie z Polską co do miłostkowości; mężczyźni i kobiety są zawsze razem, już to zażywając tabakę, już to ziewając, już to wzdychając, nie mówiąc przy tym do siebie ani słowa — ale rozdzielić się nie mogą”.[2]
Stanisław August żywo interesował się sprawami politycznymi, zajmowała go polityka Anglii, zwłaszcza w odniesieniu do kolonii amerykańskich. Często na te tematy prowadził rozmowy z Lee, który znał doskonale Amerykę i podzielał opinie króla.
Korespondencja między Lee a Stanisławem Augustem świadczy, że król wiele uwagi poświęcał wydarzeniom w Ameryce i z sympatią odnosił się do dążeń niepodległościowych kolonii. Świadectwo to tym cenniejsze, że brak oficjalnej reakcji władz polskich w tej kwestii. Pod koniec 1766 roku Charles Lee powrócił do Anglii, przywożąc list od króla polskiego do Jerzego III. Niebawem wszakże znów widzimy go w Warszawie. Brał udział w walce z konfederatami barskimi, król awansował go do stopnia generała majora armii polskiej. W 1769 roku opuścił ostatecznie Warszawę i w towarzystwie ambasadora Repnina udał się do Rosji, skąd jednak szybko w 1770 roku okrężną drogą przez Sycylię i Maltę powrócił do Anglii.
W 1771 roku Charles Lee wyjechał do Ameryki. Brał udział w wojnie o niepodległość Stanów Zjednoczonych, w pewnym okresie był drugim generałem po Waszyngtonie. Początkowo kierował ważnymi operacjami, zwłaszcza na południowym froncie, później walczył na północy w okolicy Nowego Jorku. Wyjeżdżając do Ameryki w 1776 roku Tadeusz Kościuszko miał od Czartoryskich listy polecające do Charlesa Lee. 13 grudnia 1776 roku Lee dostał się do niewoli w Basking Bridge w New Jersey. W wyniku interwencji Waszyngtona został uwolniony w maju 1778 roku. Z powodu niesubordynacji w bitwie pod Monmouth sąd wojskowy na rok pozbawił go dowództwa. Odpowiedział butnym listem do Kongresu, za co usunięto go z armii. Samotny, przybity swym losem Lee, osiedlił się w stanie Wirginia. W 1782 roku udał się do Filadelfii, gdzie zmarł. Pochowano go z wszystkimi wojskowymi honorami. Dopiero w 70 lat po jego śmierci wyszło na jaw, że dopuścił się zdrady — podczas pobytu w niewoli ujawnił generałowi angielskiemu Howe’emu plany armii amerykańskiej. Mimo tej niechlubnej karty niewątpliwe są jego zasługi dla sprawy niepodległości Stanów Zjednoczonych.


Amerykanin sekretarzem Stanisława Augusta

Za przejaw kontaktów polsko-amerykańskich w okresie przedrozbiorowym można uznać obecność na dworze Stanisława Augusta Louisa Littlepage’a w charakterze królewskiego sekretarza. Littlepage urodził się w 1762 roku w plantatorskiej rodzinie w stanie Wirginia. Po ukończeniu uniwersytetu w Wiliamsburgu udał się do Europy dla poznania świata i podniesienia swego ogólnego wykształcenia. Uchodził za młodzieńca zdolnego, parał się poezją, interesowała go polityka. Był inteligentny i lubiany w towarzystwie. Julian Ursyn Niemcewicz, który znał Littlepage’a w Polsce, w jednym z listów do Jeffersona w 1800 roku oceniał go jako „bardzo miłego towarzysza, pełnego rozumu i wiedzy”.
Początkowo Littlepage przebywał w Hiszpanii pod opieką swego krewnego, posła amerykańskiego Johna Jaya. Wkrótce jednak między Littlepage’em a jego opiekunem doszło do ostrego sporu na tle finansowym i Littlepage wyjechał do Paryża. Stąd wraz z księciem de Nassau udał się w podróż, która zaprowadziła go również do Polski. Był na sejmie w Grodnie w 1784 roku. Widocznie spodobało mu się w Polsce, skoro po otrzymaniu propozycji służby na dworze króla polskiego, przyjął ją. „Zdaje się — pisze M. Haiman — że Stanisław August, potrzebując angielskiego pisarza, sam zaprosił układnego młodzieńca do swego gabinetu, ale możliwe, że Littlepage [...] prędko ujął sobie króla, o czym świadczy fakt, że ten od razu zrobił go też szambelanem”.[3]
Littlepage wiedział, że zgodnie z prawem amerykańskim wstępując na służbę obcego państwa może utracić obywatelstwo amerykańskie, jeżeli nie uzyska na to zgody Kongresu. Dlatego też prosił króla o odpowiednie pismo do przewodniczącego Kongresu i udał się do Stanów Zjednoczonych, aby uporządkować swoje sprawy spadkowe i uzyskać zgodę władz amerykańskich na wstąpienie do służby na dworze polskim. Odwiedził przy tej okazji Jerzego Waszyngtona w jego posiadłości w Mount Vernon. Prosił również Johna Jaya o wstawiennictwo w swojej sprawie w Kongresie, a zwłaszcza o list polecający od Kongresu do króla polskiego. Jay jednak, któremu Littlepage nie spłacił ciągle jeszcze madryckich długów, przyjął od niego wszystkie dokumenty dla Kongresu, ale nie przesłał ich dalej, a nawet utrudniał wyjazd, zanim Littlepage nie spłaci długów. Przebieg swej kariery po przybyciu do Polski Littlepage niezwykle barwnie i przesadnie opisuje w jednym z listów z 1801 roku.
„Dnia 2 marca 1786 zostałem zaprzysiężony do gabinetu króla polskiego jako jego pierwszy tajny sekretarz z rangą szambelana. W lutym 1787 zostałem wysłany w celu ułożenia traktatu z carycą rosyjską w Kijowie, co doprowadziłem do skutku. W tym samym roku zostałem wysłany jako tajny i nadzwyczajny poseł na dwór Francji, aby pomóc w układach o wielkie poczwórne przymierze, które jednakowoż nie przyszło do skutku”.[4]
Stanisław August darzył Littlepage’a zaufaniem, obsypywał zaszczytami (w 1790 r. został odznaczony Orderem św. Stanisława) i powierzał mu ważne misje dyplomatyczne.
Na jesieni 1787 roku Littlepage wyjechał do Paryża w celu prowadzenia negocjacji dyplomatycznych mających ułatwić zawarcie czwórprzymierza z udziałem Anglii, Francji, Austrii i Polski. Przedstawicielem dyplomatycznym króla w Paryżu był w tym czasie hrabia Monnet, który będąc w podeszłym wieku od dawna prosił króla o zwolnienie z tych obowiązków. Król zwlekał, nie miał bowiem odpowiedniego kandydata na następcę. Wysyłając Littlepage’a do Paryża, pisał równocześnie do Monneta: „Zawikłane okoliczności, jak również niechęć moja do rozłączenia się z Panem, nie pozwoliły mi wcześniej ustąpić przed niecierpliwością, z jaką prosiłeś mnie pan o następcę. Dzisiaj czynię jej zadosyć, posyłając Panu Littlepage’a, młodego Amerykanina, który mi się ofiarował, a w którym znalazłem gorliwość i zdolności. Jest on pochlebnie znany w Paryżu, a ta okoliczność kazała mi go uważać za stosownego do prowadzenia w dalszym ciągu korespondencji, aż do chwili, gdy będę mógł mieć we Francji ministra. Oddaję go pod pański kierunek i nakazuję postępować według pańskich wskazówek. Jeśli młodość będzie powodem odmówienia mu pewnego stopnia zaufania, to ponieważ mentor, jakiego mu daję, jest znanym, niedługo będzie na nie czekał. To przekonanie było pobudką mego wyboru”.[5]
Z Paryża Littlepage napisał list do matki w Wirginii, w którym chwali sobie swoją sytuację materialną, króla polskiego uważa za szczodrego. Uskarża się jednak, że burzliwe życie dworskie nuży go, i marzy o powrocie do zacisza w Wirginii. Zapowiada nawet, iż przekaże za pośrednictwem posła amerykańskiego w Paryżu, Tomasza Jeffersona, pieniądze na zakup farmy w Stanach Zjednoczonych, gdzie chciałby spokojnie osiąść. Na farmę tę Littlepage odkładał pieniądze prawdopodobnie z kiesy królewskiej. Wskazuje na to list Jeffersona do Madisona z 31 lipca 1778 roku, w którym Jefferson pisze, że Littlepage „trochę przeciągnął strunę”, żądając więcej pieniędzy od króla polskiego.
Littlepage nie osiągnął w Paryżu sukcesów dyplomatycznych. Na jego miejsce Stanisław August wysłał innego przedstawiciela. Littlepage brał udział w wojnie rosyjsko-tureckiej. Wrócił do Warszawy i w 1789 roku wyjechał do Włoch, a następnie do Madrytu. Tu przekazał posłowi amerykańskiemu list króla polskiego adresowany do Jerzego Waszyngtona. List ten jednak nigdy nie dotarł do prezydenta Stanów Zjednoczonych.
W 1791 roku Littlepage wrócił do Warszawy. W okresie nasilonej aktywności stronnictwa patriotycznego był z nim związany wykonując różne misje dyplomatyczne. Kiedy drugi rozbiór Polski był już nieuchronny, król chcąc wytargować możliwie najkorzystniejsze warunki zadanie to powierzył właśnie Littlepage’owi. Misji tej jednak sprzeciwił się ambasador rosyjski Jakow Sievers.
Król miał widocznie poczucie długu wobec Littlepage’a, bowiem 24 marca 1793 roku wystosował do niego list, w którym wspomina o jego zaletach i o tym, że nie jest w stanie zabezpieczyć mu dostatecznej fortuny. Kasa królewska była wówczas pusta. Król był zadłużony, a mimo to przeznaczył dla Littlepage’a 1200 dukatów, których nie mógł mu wypłacić, ale do której to sumy mógł on zgłaszać roszczenia nawet po śmierci króla.
Littlepage wyegzekwował tę należność od Rosjan. Współpracował z ambasadorem carskim w Warszawie, przekazując mu ważne informacje polityczne z dworu królewskiego. Sievers w liście z kwietnia 1793 roku informuje Littlepage’a, że władze rosyjskie zapewnią mu „szczęśliwe i spokojne życie na starość”.
Rada Najwyższa Narodowa traktowała Littlepage’a jako zdrajcę i sprzymierzeńca caratu. Przekazywał poufne informacje króla dowódcy wojsk rosyjskich w Polsce, generałowi Josifowi Igelströmowi. W liście do Kościuszki Littlepage protestował przeciw takim zarzutom i domagał się powołania komisji, która by zbadała wysuwane przeciw niemu zarzuty. Powoływał się przy tym na swe obywatelstwo amerykańskie i na sprawiedliwość Kościuszki jako generała amerykańskiego. Kościuszko jednak nie chciał angażować się w tę sprawę. Na przypominanie związku ze Stanami Zjednoczonymi odpowiedział: „Tytuł Amerykanina będzie zawsze dla mnie święty. Nie potrzebuje Pan przypominać mi go, aby znaleźć u nas sprawiedliwość. Naród, który walczy o uzyskanie jej od swoich prześladowców, czyżby mógł innym jej odmówić?”
W okresie powstania kościuszkowskiego Littlepage dał się poznać jako patriota. Złożył nawet kilkusetzłotową składkę na rzecz czynu powstańczego. Naraził się tym władzom carskim. Mimo to uratował głowę po klęsce powstania. Policzono mu prawdopodobnie dawne zasługi dla Rosji.
Przed wyjazdem do Stanów Zjednoczonych Stanisław August zaopatrzył go w list polecający z Grodna pod datą 27 kwietnia 1795 roku. W liście tym, adresowanym do prezydenta Jerzego Waszyngtona, król wyraża szacunek dla Waszyngtona i prosi o okazanie względów Littlepage’owi, podkreślając jego talenty i doświadczenie. Prosi prezydenta, aby ten wyraził zgodę na noszenie przez Littlepage’a Orderu św. Stanisława, który został mu w Polsce nadany za zasługi. „Będzie to przyjemnym dla mnie — kończył list Stanisław August — że Amerykanin będzie tym, który zawiezie oznaki mego szacunku i uczucia pomiędzy swych rodaków, pomiędzy ten naród, który umiał już sobie zdobyć takie poważanie ze strony mieszkańców starej półkuli, który może w tak wielu względach służyć im za naukę i wzór.”[6] Był to drugi list Stanisława Augusta adresowany do Jerzego Waszyngtona. Podobnie jak pierwszy nie dotarł do rąk adresata. Brudnopis tego listu znajduje się w Archiwum Głównym Akt Dawnych. Littlepage zmienił bowiem swe plany i pozostał w Europie.
Littlepage był tak zajęty swymi sprawami w Polsce, że zaniedbał się w korespondencji z rodziną w Stanach Zjednoczonych. Rodzina zatem prosiła Tomasza Jeffersona, aby dowiedział się o losach Littlepage’a. Jefferson zasięgnął informacji u Kościuszki oraz u Niemcewicza. O Littlepage’u wspomina się w kilku listach wymienionych między Jeffersonem i Niemcewiczem.
W 1800 roku Littlepage opuścił Warszawę i po rocznym pobycie w Europie Zachodniej z końcem 1801 roku przybył do Stanów Zjednoczonych. Osiedlił się w rodzinnej posiadłości w Wirginii. Zmarł 19 lipca 1802 roku.


John Paul Jones

John Paul Jones był bardzo zdolnym oficerem amerykańskiej marynarki wojennej, zasłużonym w okresie wojny o niepodległość. Po zakończeniu wojny przybył do Europy, gdzie nawiązał kontakt z dyplomatami rosyjskimi. Za ich namową — zwiedziony obietnicami zaszczytów i stanowisk — wstąpił do służby we flocie rosyjskiej. W maju 1788 roku zjawił się w Petersburgu, gdzie przyjęła go caryca Katarzyna. Rozpoczął służbę we flocie czarnomorskiej, ale nie otrzymał ani stanowisk, ani zaszczytów, na które liczył. Popadł przy tym w konflikty z innymi oficerami, a uwikłany w różne intrygi i pozbawiony łaski dworu, postanowił opuścić Rosję.
We wrześniu 1789 roku Jones przybył do Warszawy. Sekretarzem Stanisława Augusta był podówczas Louis Littlepage, który wprowadził go na dwór polski. W liście do posła francuskiego w Hamburgu Jones pisał: „Byłem traktowany z największą gościnnością i grzecznością przez króla i modne towarzystwo”.[7]
W tym czasie również Kościuszko nawiązał kontakt z Jonesem. Prawdopodobnie słyszał o nim jeszcze podczas pobytu w Ameryce i ubolewał, że Jones, „republikanin i Amerykanin”, oddał się w służbę dworu carskiego. Kościuszko chętnie widziałby go w służbie polskiej, ale Polska nie miała wówczas floty, proponował więc flotę szwedzką. Podjął nawet w tym kierunku starania, ale nic z tego nie wyszło, ponieważ Jones zmienił zdanie. Między Kościuszką a Jonesem trwała wymiana korespondencji.
Na kilka miesięcy przed śmiercią w listopadzie 1791 roku Jones w liście do Littlepage’a, wówczas szambelana królewskiego, gratulował mu uchwalenia Konstytucji 3 maja.


Joel Barlow

Joel Barlow, poeta i dyplomata amerykański, interesował się sprawami polskimi. Miał ogromny szacunek dla Stanisława Augusta, którego uważał za najbardziej oświeconego władcę w Europie. W Paryżu Barlow poznał Littlepage’a, sekretarza Stanisława Augusta, i za jego pośrednictwem przesłał mu egzemplarz swego poematu wraz z listem wyrażającym podziw dla polskiego króla.
Joel Barlow otrzymał od Stanisława Augusta list datowany 25 maja 1791 roku z podziękowaniami za poemat The Vision of Columbus. Poemat ten zawiera wzmianki o Kościuszce. Król wyrażał przy tym życzenie, aby został on przetłumaczony na język polski.
Barlow odpisał królowi z Londynu 20 lutego 1792 roku. Dziękował za życzliwe zainteresowanie poematem i zapowiedź wydania go w języku polskim. Informował, że pracuje obecnie nad nową wersją poematu, która będzie bardziej odpowiednia do tłumaczenia. Przesłał również królowi swoją broszurę zatytułowaną Rada dla uprzywilejowanych stanów etc. W tymże liście Barlow gratuluje królowi Konstytucji 3 maja, dla której — jak pisze — żywi podziw. „Jeżeli się rozważy sposób, w jaki ją wprowadzono, burzliwe położenie Rzeczypospolitej, wewnętrzne knowania, przekupstwo oraz rozbrat w Sejmie, nacisk zewnętrznych niebezpieczeństw tudzież intrygi obcych dworów — dzieło to wykazuje odwagę i roztropność, szeroki rozum i filantropię, które stawiają je na najwyższy szczebel wśród czynów ludzkich. Co się tyczy zalet Konstytucji, to W.K. Mość zapewne wie, że należy ją rozpatrywać z dwojakiego punktu widzenia — najpierw jako stosującą się do wielkiego systemu feudalnego arystokracji, przeważającej w Europie, a następnie jako tyczącą się szczególnego położenia narodu, dla którego ją przeznaczono. Moja znajomość Polski jest zanadto powierzchowna, abym był zdolny ocenić zalety Konstytucji W.K. Mości z tego drugiego punktu widzenia, tj. jako tyczącą się wewnętrznej sytuacji Rzeczypospolitej. Jest to dla obcego zawsze niebezpieczne, gdy podejmuje się takiego zadania. Sądzę jednak, że W.K. Mości w tym głównym punkcie nie zabrakło mądrości. Sądząc ją atoli z pierwszego punktu widzenia, jako system ułożony dla jednej z umiarkowanych arystokracji Europy, znajduję w niej wiele rzeczy godnych podziwu. Niewątpliwie W.K. Mość działał jak Solon i dał narodowi jeżeli nie najlepsze prawa, które mógł ułożyć, to przynajmniej najlepsze, na jakie okoliczności dozwalały. Dobrze są one obrachowane, by powstrzymać rozrost tyranii, aby stopniowo oświecać ludność, tak żeby zapobiec jej powstaniom, i dla pobudzenia przemysłu przez ochronę jego; ochrona przemysłu jest twórcą wszelkich zalet i niezawodną rękojmią wewnętrznego spokoju i szczęścia w narodzie. Jeżeli wewnętrzny spokój i szczęście są należycie zabezpieczone, to zewnętrzny i powszechny spokój będzie koniecznym następstwem. Żadne twierdzenie, według mojego mniemania, nie jest prawdziwsze aniżeli to, że gdyby lud w Europie był oświecony, choćby w umiarkowanym stopniu, i miał odpowiedni udział w rządzie — to wojen więcej by nie było”.[8]
W 1792 roku Barlow przesłał królowi polskiemu swe kolejne dzieło — The Conspiracy of Kings (Konspiracja królów), w którym znalazły się niezwykle pochlebne strofy pod adresem Stanisława Augusta. W Kolumbiadzie z kolei wspominał o udziale Kościuszki w wojnie o niepodległość.
W 1811 roku prezydent Madison mianował Barlowa ministrem we Francji powierzając mu zadanie uzyskania odszkodowania od Francuzów z tytułu zarekwirowania statków amerykańskich oraz towarów należących do kupców amerykańskich. Barlow został również upoważniony do rozpoczęcia negocjacji w celu wznowienia stosunków handlowych między obu krajami. W 1809 roku Napoleon ogłosił dekret nakazujący konfiskatę każdego statku amerykańskiego, który zawinie do portów Francji, Hiszpanii i Włoch. W sumie skonfiskowano aż 134 statki amerykańskie. Było więc o co rokować, Barlow jednak napotykał duże trudności. Wobec wojny angielsko-amerykańskiej 1812 roku uregulowanie tej sprawy stało się jeszcze pilniejsze i Barlow postanowił osobiście przedstawić ją Napoleonowi. Na jego usilne nalegania francuskie ministerstwo spraw zagranicznych odpowiedziało, że może być przyjęty przez cesarza w Wilnie.
27 października 1812 roku Barlow wraz ze swoim synem Thomasem i służącym udał się do Wilna. Wziął z sobą ogromną dokumentację problemu, obiecując sobie rozstrzygnięcie wszystkich spraw w rozmowie z Napoleonem. W Wilnie spotkało go jednak rozczarowanie. Armia francuska była już w odwrocie. Francuski minister spraw zagranicznych Bassano, który przebywał również w tym czasie w Wilnie, oświadczył, że cesarz jest zbyt zajęty kampanią rosyjską, aby go przyjąć. Barlow bezskutecznie ponawiał prośby, wreszcie spakował rzeczy i odjechał.
W drodze powrotnej do Paryża Barlow zatrzymał się w Warszawie. 18 grudnia opuścił ją, udając się na południe. Zima była ciężka i podczas podróży zaziębił się. Ponieważ miał wysoką temperaturę, zdecydowano przerwać podróż, chociaż Barlow spieszył się na święta Bożego Narodzenia do Paryża. Thomas znalazł gospodę dla ojca we wsi Żarnowiec. Tu 26 grudnia 1812 roku Barlow zmarł na zapalenie płuc. Żadna gazeta francuska nie zamieściła nawet najmniejszej wzmianki o jego śmierci.[9]
Barlow został pochowany na cmentarzu w Żarnowcu w Krakowskiem. W księgach parafialnych jest na ten temat zapis. W tamtejszym kościele znajduje się również tablica pamiątkowa.






  1. Mieczysław Haiman: Polacy wśród pionierów Ameryki..., s. 78.
  2. Tamże, s. 81.
  3. Tamże, s. 142.
  4. Tamże, s. 144.
  5. Tamże, s. 148.
  6. Tamże, s. 162.
  7. Tamże, s. 124.
  8. Tamże, s. 173—174.
  9. Ralph Hilton: Worldwide Mission. The Story of United States Foreign Service. The World Publishing Company, New York 1970, s. 61—66.





Tekst udostępniony jest na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska.