Bawiła panięta. A że, czas od czasu,
I w szkole gadania postępek zrobiła; Więc bardzo miła,
I do łask pani miała swe prawa.
Dla sroczki ciastka, dla sroczki kawa. A sroczka żwawa
To zaskacze, to zaskrzeczy,
To cóś powié, choć od rzeczy,
To oznajmi, gdy już bliscy Goście spodziewani.
Więc lubili sroczkę wszyscy, A szczególniéj pani.
Ale gdzież dola na tym świecie stała?
I nasza sroczka raz przypadek miała. Przypadek taki: Gdy jednego ranku Skakała po ganku,
Zewsząd na sroczkę napadły ptaki:
Kaczki i gęsi, kury, indyki, Nawet i sroki,
Nuż zelżywemi krzywdzić ją wykrzyki, Nuż skubać boki.
Jakoś domowi byli dalecy;
Ledwo więc biédna do sieni uciekła.
Tam już bezpieczna, jakby w fortecy
Do nieprzyjaciół swych rzekła:
— Morderce! zbójce! tyrani!
Czém zasłużyłam stać się wam pastwą? —
— Jakto czém? razem krzyknęło ptastwo,
A na coś w łaskach u pani? —
Tekst lub tłumaczenie polskie tego autora (tłumacza) jest własnością publiczną (public domain), ponieważ prawa autorskie do tekstów wygasły (expired copyright).