I boga nam nawet narzucił kat,
Niewoląc nas do wiary,
Że ten bóg właśnie dał mu na nas bat,
Łańcuchem skuł nam bary.
O, korzcie się! łby w proch, w pył, w miał Przed gwiezdnych kopuł panem! Przed panem, co ciemięzcy dał Włodarstwo ziemskim łanem. Pokorą się i rabstwem garb! Bezpieczna w jarzmie szyja. Pokora — dusz największy skarb, Bo niebo skroś przebija.
Tak to najświętsze z wszystkich ludzkich czuć
Zbezcześcił pan okrutny,
Samemu bóstwu każąc w lico wkuć
Rys twarzy swojej butnej.
Szalbierzów chytrych korowody Z udaną psią pokorą Pieją mu hymn swój na wyprzody, Przemocy są podporą. Pomyślność pana i powaga Umacnia się przez modły; Kto liże bicz — ten w moc się wzmaga, Kto buntu syn — ten podły!
Równość z ust Zbawcy niegdyś i proroka
Rybitwi brali prości;
On ich, skruszywszy pęta otroka,
Łańcuchem skuł miłości.
Lecz chciwych Jego uczniów zbór Sfałszował gwichty w wadze, Nam wyrzeczenia sławi wzór A sam pochwycił władzę. Wciąż święci krzyżem i kropidłem Kaźń naszą w Mistrza imię, A sam pod pana cupnął skrzydłem I syt dziesięcin — drzymie.
O Boże nasz, prawdziwy Panie słysz!
Tyś Bogiem jest biedoty,
Ołtarzem Twoim nagi, prosty krzyż
Nie bisior i klejnoty.
Ty, co tronujesz śród przyrody I masz ze serc podnoże, Dawco pokoju i swobody Dłoń Twoją podnieś, Boże!