W które zapada smutna noc zimowa Ilekroć rąbek ćmi je nieprzezroczy;
Kamień, na którym lubi siąść w uboczy, Sama do siebie szepcząc ciche słowa; Cień, gdzie się ona w skwar słoneczny chowaj Ślad, który w trawie lekką stopą tłoczy,
Którym to szlakiem, acz nadzwyczaj dumnie, Z miłością w parze idąc, zeszła ku mnie, Z czego na wieki dola mi dotkliwa;
Słowem tych wszystkich zdarzeń: miejsca, chwile, Gdy je strapiona myśl rozpamiętywa, O! jakże wtedy sam nad sobą kwilę! —