Przyszło mi na myśl odejść sobie wcale — Sądząc, że ze mną złości twe przepadną.
I jak zuchwały żeglarz, choć mu zdradno, Na morzu pełnem, przez nieznane fale Szukając lądów, nie dba, że w zapale Nim w przystań wpłynie, wprzód pójść może na dno —
Tak jam się tobie wymknął, i zawzięcie Z wichrami walcząc, po złych wód odmęcie Nadzieję miałem wpłynąć w przystań ciszy.
W tem takie słowa duch mój w sobie słyszy: — Z twem przeznaczeniem walczysz próżno człecze — Któż mu sprzeciwi się lub kto uciecze? —