Na skrzydłach myśli w Niebo jasne lecę, Niby z czasowych ziemskich jeden gości, Co zdarte ciało depcząc, jak najprościej Po dank swój dąży na Wysokie Wiece!
Błogością serce drży mi tak dalece, Że tych mi dreszczów każdy pozazdrości — Bowiem z ust Laury słyszę o Miłości Słowa Anielskie razem i kobiece!
Z sobą mię wiedzie — a ja, gnąc kolana, Błagam, niech wprędce zdarzy mi u Pana: Bym patrzeć w Bańskie mógł i w jej oblicze —
Na to mi ona: — Tak ja sama życzę — Lecz choćbyś na to długie czekał lata, Wierz mi: tem większy zysk ci da ta strata! —