Często i wierne mówi mi zwierciadło, I myśl strudzona, i na włosach szrony, I zapas sił mych z każdym dniem zmniejszony: — Patrz — mknie ku tobie starość z twarzą zbladłą!
Przyjm tę konieczność gdy już tak wypadło, Gdyż na nią rady nie znajść. ni obrony... — To, kiedy słyszę, mniemam w chwili onej Ciężkie od siebie spędzać precz widziadło.
I znać poczynam: jak jest lotnem życie, I że się tylko raz na świecie żyje, I w sercu słyszę dźwięczne od tej słowo,
Która dziś słusznie dnieje gdzieś w błękicie — Powiem, doprawdy nie wiem, sprawy czyje Sławę mieć mogły równie wyjątkową? —