Niby w odpowiedzi na zaklęcie poprzedniego sonetu.
Jakiż to Anioł tak się wnet użali Skarg mych? i jakież Miłosierdzie skore, Cień upragniony Laury, w samą porę Widzieć mi dawa wśród świetlanej fali?
Nią dusza smutna pieści się i chwali, I od niej taką chwyta w pierś pokorę: Że znów skwapliwie byt mój śmierci biorę, Żyję, i nie jest ciężko mi żyć dalej.
Błogosławionaś, iż udzielasz chwałę Zjawieniem samem, czy też słowy twemi Co są nam dwojgu tylko zrozumiale!
— Wierny mój! wiedz to, iż odszedłszy z ziemi W sprawie nam wspólnej, dotąd ból twój dzielę... Rzekła — i innych błogich rzeczy wiele! —