O lube! błogie duszy mojej wiano, Które Bóg z ziemi wziąwszy, w Niebie chowa — Lauro! O jakżeś zgubić mię gotowa, Mogąc mi życie krzepić wrażeń zmianą!
Niechbyś mi we śnie twarz twą ukochaną Objawić chciała, jasnem światłem płowa — Nieciłbym choć z ust twych pociech słyszał słowa... Co? Czyżby w niebie obojętność znano,
Przez którą u nas chłodne serce czyje Nieraz tak chciwie cudzą męką żyje, Że aż wytrwałe zwalcza tem kochanie?