Już we mnie z laty przymierzchała błogo Gorącość zbytnia, jak gdy w żądz pochodnię Dojrzałość dmucha, a ta zwolna chłodnie, Wieczności mrocznej nadchodzącą trwogą.
Już dłużej w Laurze ostać się nie mogą Podejrzeń widma — skoro zna, jak zgodnie Żyć z sobą mogą siostry te przyrodnie: Jej słodka cnota z moją męką srogą.
Już bliski czas był, gdy się Miłość dawa Z Czystością zjednać — gdy z przyrody prawa Bratem i siostrą są już kochankowie
Lecz Śmierć, ni Szczęścia, ni Nadziei dzieła Dopuścić nie chcąc, w poprzek mi stanęła Jako wróg zbrojny, w drogi mej połowie! —