Miłości! z którą w lepszej doli, społem, W tych miejscach tchnących czarem naszej Pani, Straty kosztowne, zysk zaś wielce tani, Obliczać, tęschne nawyknienie wziąłem —
Smugi i wzgórza, mknące wdzięcznem kołem — I ty dolino, w której jak w przystani, Burzą miłosnych trudów skołatani, Szliśmy spoczywać z licem nie wesołem —
I wy śpiewacy gajów! i z pod skały Ty Nimf orszaku lotny! i ty cały Szczęśliwych tłumie zbliska i z daleka —
Patrzcie! jak jasne moje dni zciemniały Śmierci obłokiem! — Lecz jest w doli człeka, Że już w kolebce znać ma, co go czeka! —