Jakbądź mi Lauro z twojej woli wzięto Oblicze twe ukochane — To niemniej zawsze twoim ja zostanę.
W splotów mię bowiem twych słoneczne pęto Amora wplątała zdrada, A w oczy srogość dano ci zawziętą, Co mi wskroś serce przejada, I blask przy którym jasność dnia jest blada — Tak, że o twojej postaci Myśląc, samego siebie człowiek traci.
Teraz, gdy z własnej, srogiej twej podniety, Rozbrat z widokiem twym biorę, I z braku światła oczu twych — niestety! Serce mi staje się chore — Jakbądź to nie źle bywa umrzeć w porę, Powiedz — wszak jeszcze zbyt rano. By mię z męczarni życia wywikłano? —