[564]
ODA I.
Zastęp cnót walczy pod sztandarami Zygmunta.
Diva subjectas domina coronas Quae manu spargis...
|
Bóstwo! którego prawica łaskawa
Sieje korony i berła rozdawa,
Co z tronów świato uchylonych nizko
Czynisz igrzysko!
Bóstwo, przed którem potężni mocarze
Drżący przestrachem, padają na twarze,
I zawścieklonych żołnierzy gromada
Na twarz upada!
Co ulatując nad naszemi głowy,
Łaskawie czynisz przegląd obozowy,
Liczysz szeregi i z pełnego łona
Żegnasz znamiona!
Oto wrogowie pierzchają w tej chwili!
Jeno tarczami głowy zasłonili;
Z naszych proporców ku pohańczej stronie
Postrachem wionie.
[565]
Duch nowy wstąpił i w duszę, i w ciało,
Czujemy w piersiach siłę niebywałą,
Pogarda śmierci i rycerska sława
W oczach nam stawa.
Niechże znów serce umocni drużyna!
Wszakże Sarmatom obóz nie nowina,
Nie po raz pierwszy idą nasze roty
Pod sztandar cnoty.
Niechaj zwycięstwo na tureckiej dziczy
I znowu chwała Sarmatom zaliczy,
Niech piękny wawrzyn za tryumfy nasze
Skronie przepasze!
Gdy wróg Zygmuntów zbrojnemi szeregi
Donu obadwa opanował brzegi,
A broń zelżywą czereda bydlęca
We krwi poświęca;
Przy boku króla rycerze jak ściana,
Drga na ich hełmach kita rozczochrana,
Znak świetnych trudów, a na całej twarzy
Przyszłość się żarzy.
Od porankowej do wieczornej chwili
Patrzało słońce, jako bój toczyli;
I słońce zaszło — rzeź jeszcze się sroży
Przy blasku zorzy.
Gdy zgasły zorzy promienie ostatnie,
Księżyc po słońcu zajął miejsce bratnie,
Huf bohaterski jeszcze nie przerywa
Swojego żniwa.
A Zygmunt czuwa, bo dusza ojcowska
W bojowym gwarze zwycięstwem się troska;
Snem wypoczynku, jak sternik wśród burzy,
Oka nie zmruży.
[566]
Krwie bohaterskiej rodowitość stara,
Słuszność i pomsta, pobożność i wiara,
To jego orszak, to straż jego głowy,
Huf obozowy.
Szyki sarmackie! gdy na waszem czele
Stoi odwaga i cnoty tak wiele,
Wróg Europy przed wami bezwładnie
Na twarz upadnie.
Już wam nie straszny miecz Tatara krzywy,
Ni strzała, pchnięta z tatarskiej cięciwy;
Gnuśny morderca co się błąka w lesie,
Klęsk nie przyniesie.
Przeszła jak zamieć, stopniała jak piana
Siła zwycięska trackiego tyrana,
Pohańbion wraca z orężnego sporu
Na brzeg Bosforu.
Na wiosnę Dunaj rozlany, szeroki,
Z takim łoskotem uderza w opoki,
Z jakim szedł Turczyn i zagrażał z dali,
Że świat rozwali.
Lecz Zygmunt, silny męstwem znakomitem,
Zatrzymał powódź olbrzymim granitem,
Ugiął i złamał pod swojemi stopy
Strach Europy.
Gdzie siła idzie przeciw równej sile,
Mniejsza obawa i chwały nietyle;
Godniejszy laurów, kto z sercem rycerza
W ciżbę uderza.
Królu! ów tryumf pod twą pańską wodzą
W dolinach Dniestru radośnie obchodzą,
Na brzegach Bugu i w sławnej Kolchidzie
Rozgłos twój idzie.
[567]
Zwycięzco Turka! gdy z dalekiej strony
Wracasz, chwalebnym łupem obciążony,
W radosnym, kraju jakaż wdzięczność słodka
Ciebie napotka!
Czy pomnik dla cię wydźwignać do nieba?
Czy na to greckich marmurów potrzeba?
Czy chcesz na Scytów granitowej skale
Wiekować trwale?
Twe imię, w naszej obecne pamięci,
Uroczystemi hymny się uświęci,
A twoje cnoty na wieczność potomną
Prawnuki wspomną.
Ta twojej pracy niech będzie nagroda,
Że grób twój sławny prochom się nie poda;
Wdzięczen wiek przyszły, stawiać go przed oczy,
Cześcią otoczy.
Książę Władysław wśród gromu i burzy
Niemniej od ojca na chwałę zasłuży;
On ściśle spełniał, narażając głowę,
Myśli ojcowe.
Tak gdy na niebie Oryon zabłyska,
Drobne się gwiazdki zlękną dziwowiska,
A on, obleczon jasnością, w oddali
Ogniem się pali.
Na obchód mężnych swoją dziatwę woła
Pod szczęsnem berłem kraina wesoła;
Rusińscy męże rzucili na stronę
Groty stalone.
Świetnie twa, książę, młodość zasłynęła!
Na wzorach ojca gotuj się do dzieła,
Od przodków ucz się w cnocie i odwadze
Piastować władzę.