Przejdź do zawartości

Obrazki z Wenecyi

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Marian Gawalewicz
Tytuł Obrazki z Wenecyi
Pochodzenie Poezye, część III
– Kalejdoskop
Wydawca Księgarnia J. K. Żupańskiego & K. J. Heumanna
Data wyd. 1889
Druk Drukarnia Związkowa
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cała część III
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


OBRAZKI Z WENECYI.

I.

J

Jeszcze mi się śnią po nocy
Szmaragdowe Adryi tonie,
I San Marco, i Piazetta,
I Giulietta na balkonie.

Jeszcze widzę dwie kolumny,
Z jednéj skoczyć chce lew dziki, —

Przy katedrze, dziwie świata —
Dwa kamienne wykrzykniki....

Z drugiéj rycerz patrzy w zbroi
Na potulnym krokodylu —
Że jest świętym Teodorem
Wiedzą o nim od lat tylu;

Wiedzą o nim że w Wenecji
Świadczył dotąd łask bez liku —
Frontem zwrócił się ku miastu,
Tyłem zaś do Adryatyku.



II.

M

Między dwoma kolumnami
To niewieścich wdzięków szranki —
Czarne róże tu o zmroku,
Smagłe błądzą Wenecjanki.

Chodzą krokiem wolnym, długim,
Przy muzyki włoskiéj dźwięku,
Z gołą głową, lecz w mitynkach,
Z bukiecikiem kwiatów w ręku.


Chodzą, błądzą, niby cienie,
Z fosforycznym blaskiem w oku,
Błyszczą tylko czarne oczy,
Białe zęby błyszczą w zmroku....

Czasem ci się wyda prawie,
Że ten fior del Paradiso
Drugie zęby ma w źrenicach,
Które cię spojrzeniem gryzą.

Czasem taki cię owionie
Parny powiew, jak sirocco,
Kiedy spojrzysz przy spotkaniu
Wnuczce dożów oko w oko....

Szedłbyś za nią przez Piazettę
I przez ciasnych ulic skręty,
Na kraj miasta, na kraj świata,
W gór przepaście, w mórz odmęty.

Szedłbyś za nią do gondoli,
Szepcąc ciągle: io t’amo,
Gdyby nie szła właśnie z innym,
Albo gdyby nie szła z mamą.

A ten inny przypomina
Apeniny, zbóje, noże,

Mama zaś, gdy nie jest wiedźmą —
To nią jeszcze zostać może.

Ani poznasz z jéj wyglądu,
Z popękanéj w zmarszczkach twarzy,
Że dzień cały na oliwie....
Ryby, a nie ludzi smaży.

Córa za to, jak syrena
Z Adrjatyku wyszła piany,
Trochę zmięty ma garnitur
I włos trochę zaniedbany....

Fraszka!... wszakże tu w Wenecyi
Cały efekt jest w ruinie —
Po kanale z modrą falą
Wyrzucone śmiecie płynie....

Każdy pałac, jak rudera
W gruz się sypie i rozpada —
Lecz w tych ścianach marmurowych
Skamieniała tkwi ballada....



III.

W

W księżycową noc czarowną
Średnich wieków wstają mary,
I odmładza się Wenecya,
A w niéj każdy pałac stary.

A z pałaców ciemnéj głębi
Śpiew się nieraz wyrwie z łona,
Jak zbudzony jęk tajemny,
Co w posągach grał Memnona.

W srebrnych blaskach do okoła
Morze i Wenecya tonie, —
Sto balkonów, a gdzie spojrzysz,
Siwy doża na balkonie....

W lśniącéj czapce z złotogłowiu,
W purpurowéj szacie stoi....
A na dole, na gondolach
Tłum lutnistów lutnie stroi.

I miłosna pieśń omdlewa
Na sennego morza fali, —
Słuchaj luba: ten, co śpiewa,
Dogaressy wdzięki chwali....



IV.

C

Cisza.... księżyc.... łódź zakryta,
Tajemniczy cień się snuje,
Po kanale gondoliere
Głuchém wiosłem fale pruje....

A w gondoli szepty ciche,
Pocałunków słychać echa....
Rozespany wioślarz ziewa,
Tłusty księżyc się uśmiecha....

Tłusty księżyc sybaryta,
Zblazowany cynik stary!...
Nie dbaj luba — łódź zakryta,
Noc i miłość rzuca czary....

Wioślarz będzie tak, ziewając,
Pruł do świtu mórz głębinę,
On miłości płatny świadek —
Bierze lira za godzinę!...





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Marian Gawalewicz.