Strona:Maryan Gawalewicz - Poezye.djvu/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Chodzą, błądzą, niby cienie,
Z fosforycznym blaskiem w oku,
Błyszczą tylko czarne oczy,
Białe zęby błyszczą w zmroku....

Czasem ci się wyda prawie,
Że ten fior del Paradiso
Drugie zęby ma w źrenicach,
Które cię spojrzeniem gryzą.

Czasem taki cię owionie
Parny powiew, jak sirocco,
Kiedy spojrzysz przy spotkaniu
Wnuczce dożów oko w oko....

Szedłbyś za nią przez Piazettę
I przez ciasnych ulic skręty,
Na kraj miasta, na kraj świata,
W gór przepaście, w mórz odmęty.

Szedłbyś za nią do gondoli,
Szepcąc ciągle: io t’amo,
Gdyby nie szła właśnie z innym,
Albo gdyby nie szła z mamą.

A ten inny przypomina
Apeniny, zbóje, noże,