O rolnictwie (Chłapowski, 1852)/Rozdział V

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Dezydery Chłapowski
Tytuł O rolnictwie
Podtytuł Rozdział V
Wydawca Nakładem księgarni J. K. Żupańskiego
Data wyd. 1852
Druk Ludwik Merzbach
Miejsce wyd. Poznań
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

ROZDZIAŁ V.

a) Przysposobienie pól do rolnictwa angielskiego.
§. 277.

Rolnictwu, o którém teraz mówić będę, nie mogę dać innego nazwiska, jak nazwisko rolnictwa angielskiego, ponieważ takie rolnictwo w Anglii jedynie zaprowadzoném jest powszechnie. Wyrazy rolnictwo wielopolowe, przemienne, płodozmienne, rozumowane, nie oznaczają jeszcze zupełnie rolnictwa angielskiego. Te wszystkie nazwiska używanemi bywają także i w krajach, w których pola dzielą na wiele oddziałów, tak jak w Anglii, ale w których oddziały te są porobione jedynie ze względu na rozległość i oznaczone liniami prowadzonemi od głównéj drogi, nie zważając na to, czy w jednym oddziele jednostajność ziemi, czy rozmaitość gruntu panuje; ogradzanie zaś tych oddziałów tylko w Holsztynie i tu i owdzie w Meklemburgii jest używaném.

§. 278.

Cechą podziału pól w Anglii jest, że w każdym oddziele znajduje się jeden tylko rodzaj ziemi, która jednostajnéj uprawy wymaga i w jednym roku jednym tylko ziemiopłodem jest zajętą. Zatém te oddziały podług różnego położenia gatunków ziemi nie koniecznie od głównéj drogi są oznaczone; owszem wszystkie drogi do oddziałów się stosują. Każdy z tych oddziałów żywym płotem cierniowym otoczony, jest opatrzony wrotami tak, że w dzień i w nocy bydło, owce i konie pasterzy nie potrzebują. Nareszcie kliny, które się po oznaczeniu regularném oddziałów tworzą lub powstają, zasadzają się różnemi drzewami, a to porządkiem takim, żeby pola od szkodliwych wiatrów zasłonionemi były, a jednak przewiew powietrza, tam gdzie jest potrzebnym, działać mógł z tém większą siłą, że jest ściśniętym pomiędzy gaikami.
W Anglii i Szkocyi tym sposobem uporządkowane pola nadają tym krajom postać angielskiego ogrodu. Nie dla saméj tylko piękności życzyłbym widzieć takie rolnictwo u nas zaprowadzone, ale także dla wielkich korzyści, które z niego wypływają, i o których, w ciągu tego pisma, rodaków moich starać się będę przekonać.

§. 279.

Że nie od razu porządek taki zaprowadzić można, każdy łatwo sobie wystawi; osobliwie zasadzenie drzewami klinów, a tém bardziéj otaczanie oddziałów płotami żywemi może tylko stopniowo postępować; nam więc tylko zacząć to dla następnych pokoleń, czas dozwala.
Ale podział pól na oddziały podług gatunku ziemi, tak jak w Anglii, może i powinien być zaraz zaprowadzony, ponieważ do tego potrzeba tylko: 1) znajomości swojego gruntu, 2) najprostszego rozmiaru.
Kiedy pola podzielonemi zostaną na kilkanaście, a nawet na kilkadziesiąt oddziałów dobrze oznaczonych podług gatunku ziemi, zastosowawszy do nich koleje, łatwym już potém będzie zarząd i łatwiejszą każda robota. Nie potrzebuje się naówczas gospodarz namyślać, które staje nawozić i jakiém ziarnem obsiewać; wszystko to naprzód jest ułożone. Ile ziarna użyć do siewu, ile zaprzęgu i ludzi do pracy, naprzód mu jest wiadomo; ponieważ zaś każdy oddział jest rozmierzony, i odosobniony będąc oddzielony, przeto już żyto do pszenicy, owies do jęczmienia się nie zamiesza. Zgoła, tak jak w każdém przedsięwzięciu, gdy uporządkowanie pierwiastkowo będzie dobre, wykonanie stanie się łatwiejsze i skuteczniejsze.

§. 280.

Przystąpmy teraz do wykonania podziału pól podług rodzaju ziemi. Rzecz oczywista że im większa rozmaitość ziemi na jednym folwarku, tém podział trudniejszym będzie. Ile gatunków ziemi, tyleż kolei płodozmianu gospodarzowi przyjąć wypada. Na jednym przecież folwarku nie powinien więcéj kolei zaprowadzać jak trzy; większa bowiem liczba zanadtoby rozdrobniła oddziały, a rozporządzenie roboty zawszeby utrudniła. Chociażby więc nadzwyczajna rozmaitość panowała, powinien ją przecież gospodarz zredukować na jednym folwarku na trzy gatunki, ażeby do niej trzy koleje tylko zastosować można.
Na jednostajnym gruncie podział jest łatwy; trudniejszy kiedy dwie koleje płodozmianu przyjąć wypada, a najtrudniejszy, kiedy ich trzy być musi.
Przystępuję zaraz do tego trzeciego przypadku, ponieważ podany przykład uskutecznienia podziału na trzy koleje, posłuży zarazem w przypadkach, kiedy ich mniéj być może.

§. 281.

Kiedy więc trzy gatunki ziemi rozdzielić potrzeba, gospodarz zacznie od gruntu mocnego, przejdzie potém do średniego i nareszcie do lekkiego.
Jeżeli posiada mappę i rejestr bonitacyi, może ich użyć do przygotowania planu, ale może także bezpiecznie bez tychże rozpocząć swoją pracę skoro z doświadczenia poznał swoją ziemię. Puszcza się tedy w prost w pole, opatrzony w stosowną ilość kołeczków do oznaczenia gatunków ziemi. Oznacza naprzód wszystkie kawałki, które podług jego doświadczenia należą do rodzaju ziemi mocnéj, i stosują się do kolei właściwéj gruntom mocnym; to jest, gdzie tylko taki kawał mocnego gruntu w pewnej rozległości napotyka, otacza go kołeczkami.

§. 282.

Oznaczając kołeczkami, uważa, ażeby pomiędzy niemi mógł prowadzić bez zawady linie proste, tak, aby te formowały boki przyszłych oddziałów; stara się, o ile być może, żeby boków było cztéry, a z tych dwa przeciwległe, żeby mogły być równoległemi. Rzecz oczywista, że nie zawsze jeden gatunek ziemi prostą linią będzie od innego rodzaju rozdzielonym. Ale, że linie proste bardzo ułatwiają wszystkie rolnicze prace, starać się o nie koniecznie i następującym sposobem krzywe linie prostować należy: kiedy granica pomiędzy ziemią mocną a lekką jest krzywa, trzeba ją prowadzić prosto tak, żeby z lekkiéj przybierać do mocnéj, nie zaś przeciwnie, ponieważ uprawa mocnéj ziemi prawie zawsze lżejszéj przydać się może, gdy tymczasem uprawa stosowna dla lekkich gruntów zawszeby mocnym szkodliwą była. Te kawałki lekkiéj ziemi, przybrane do mocnego oddziału dla wyprostowania jego boków, będzie można nawozami tłustemi wzmacniać stopniowo, dopókąd całemu oddziałowi nie wyrównają.

§. 283.

Oznaczywszy kołeczkami po całem polu wszystkie kawałki mocnéj ziemi, pomierzy je gospodarz łańcuchem, sznurem lub prętem. Przypuśćmy, że tego mocnego gruntu 300 mórg ogółem posiada i że mu dziesięcioletnią koléj płodozmianu przeznacza; wypadnie na każdy oddział mórg 30. To obrachowanie ukończywszy, przystępuje do stanowczego oznaczenia oddziałów podług różnych położeń kawałków już naznaczonych kołeczkami. Potrzebuje dziesięć oddziałów, ale może tych kawałków jest mniej lub więcej jak dziesięć. Jeżeli ich jest mniéj, naówczas jeden kawał na kilka oddziałów podzielić wypadnie; a jeżeli więcéj kawałków jak dziesięć, wtedy do jednego oddziału kilka kawałków należeć może. Najlepiéj zapewne, kiedy każdy oddział z jednego kawałka tylko złożony; ale że niezawsze położenie posłuży, mogą dwa i więcéj kawałki osobno nawet od siebie leżąc, jeden oddział stanowić, to jest, oddział składać się będzie w takim razie z mniejszych kilku, które razem zawierać będą mórg trzydzieści lub około trzydziestu, (ściśle się téj liczby trzymać nie potrzeba.) Jeżeli z położenia wypadnie, że w jednym lub w kilku oddziałach nieco różnicy zachodzi, uważać na to nie należy. Może wypadnie, że mniéjszy oddział będzie miał właśnie najmocniejszą ziemię; stanie się to bardzo dobrze; ponieważ oddziały powinny być dla tego równemi, o ile można, między sobą, żeby każdego roku równa praca co do uprawy była, i ażeby równych prawie zbiorów spodziewać się należało, a zatém, jeżeli oddział mocniejszy, będzie mniejszym w rozległości, praca w nim wyrówna robocie większego ale z lżejszéj ziemi złożonego oddziału, i zbioru na pierwszym, chociaż mniejszym, spodziewać się można równie dobrego.

§. 284.

Przy oznaczeniu oddziałów należy także uważać na rowy, których zazwyczaj więcéj na mocnych niż na lekkich gruntach bywa; starać się trzeba, żeby te rowy nie dzieliły oddziału jednego na kilka nieforemnych części, takie niezgrabnéj postaci części utrudzają każdą robotę w polu. Najlepiéj kiedy potrzebne rowy mogą zarazem stanowić granicę oddziału. Gospodarz osądzić z uwagą na spadek dla wody powinien, czy rów może być prowadzony lub przemieniony, tak, żeby stanowił bok jeden oddziału.
Jeżeli położenie i spadek koniecznie wymagają rowu środkiem oddziału, trzeba przynajmniéj ażeby części pola po każdéj stronie rowu były nie bardzo małe, także kształtu regularnego, żeby w nich orać i bronować można porządnie, bez częstego nawracania.

§. 285.

Na nisko położonych polach, a czasem i w wyższém położeniu, natrafiamy na dołki, które są dla orki zawadą, i w których często woda się zbiera. Takich trzeba albo pozbyć się zawiezieniem, lub tak oznaczyć oddziały, żeby te dołki przypadły nie w środku, ale na boku lub narożniku.
Pozbyć ich się zawiezieniem ziemią można tylko wtenczas, kiedy nie są wielkie. Doły zaś znaczne i tak głębokie, że cały rok w nich woda stoi, pozostawić wypadnie; na polach od wody odległych, posłużyć one mogą za sadzawki do pojenia bydła; zawsze jednak starać się o to trzeba, żeby nie w środku ale na boku, a jeszcze lepiéj na narożniku oddziału były położone, to jest, oznaczenia oddziałów do nich stosować należy.

§. 286.

Odznaczywszy wszystkie oddziały mocne, przystępuje gospodarz do średniego gatunku roli, i w oznaczeniu tém stosuje się także do tego, co przy pierwszém powiedziałem, pod względem rozmiaru podziału, zastosowania kolei i otrzymania prostych boków.
Tu przy średnich gruntach już się mniéj uważa na kliny, które dla foremnego oddziałów kształtu odciąć wypadnie, zwłaszcza jeżeli kliny te przypadają na północ, zachód i nareszcie wschód, z których to stron korzystnie jest, zasadzając drzewa, zasłaniać od wiatrów pola swoje.
Jeżeli w niektórych miejscach średni grunt z mocnym już oznaczonym na oddziały graniczy, ułatwiona oczywiście będzie robota, ponieważ boki mocnych oddziałów średnim od ich strony posłużą.

§. 287.

Po oznaczeniu oddziałów mocnych i średnich, grunt lekki już oznaczonym będzie, należy go tylko rozmierzyć i podług właściwéj dla niego kolei podzielić. Z lekkiego gruntu należy już oddziały zupełnie foremne porobić, ponieważ klinów najmniéj żałować wypada, i nawet korzystnie będzie grunt taki ze wszystkich cztérech stron drzewami zasłonić. To zasłonienie od wiatrów pomnoży roślinność.

§. 288.

Podałem tu całe postępowanie krajania pól na oddziały podług rodzaju ziemi, dla gospodarzy nie posiadających mapy. Naturalnie, że mając takową i znając przytém pola swoje, można ten cały podział oznaczyć na mapie i przenieść go na pole.

§. 289.

Przy rozporządzeniu i wykonaniu tego podziału, należy, jak widzieliśmy, nie spuszczać nigdy z oczu dwóch głównych przedmiotów: 1) żeby w każdym oddziale jeden był tylko rodzaj ziemi; 2) żeby oddziały, o ile można, były foremnemi, i żeby przegrody ich, orce nie zawadzały.

§. 290.

Mapka Fig. 1. wystawia folwark, w którym według przypuszczenia, trzy gatunki gruntu się znajdują. Najlepszy, na którym rzepak siać można, oznaczyłem czerwonym, średni żółtym, lekki nareszcie niebieskim kolorem.
Od północy i zachodu poodcinane kliny zasadzone są drzewami i zasłaniają z tych stron pola. Nad polem mocném zostawiono z umysłu przerwę w zasadzeniu, już to żeby nie zmniejszać ilości dobréj roli, już żeby tą przerwą powietrze tém mocniéj działać mogło.
Ponieważ łąk mało, a pastwisk naturalnych nic temu folwarkowi nie nadałem, przeto mocne pola na nim podzieliłem na 10 oddziałów, z których co rok dwa przeznaczone są na koniczynę czerwoną do koszenia, a sześć z lekkich za sztuczne pastwisko służą.

§. 291.

Nie znam kraju, do któregoby się bardziéj stosowało rolnictwo angielskie, jak jest nasz z swego położenia, już to że płaszczyzny nasze podziały ułatwiają, już, że właśnie na płaszczyznach o zasłony dla otwartego zupełnie pola starać się należy; już nareszcie, że wielka obszerność pól naszych najmniéj żałować każe zmniejszenia ich rozległości dla uporządkowania rolnictwa. Każdy rolnik doświadczony przekonał się zapewne, iż mniejszy, ale dobrze doprawiony i należycie użyzniony kawał ziemi, więcéj daleko przyniesie, niż większa ale zaniedbana przestrzeń pola.

§. 292.

Zresztą kliny poodcinane, zasadzone drzewami, za stracone uważać nie można, bo wydadzą one na opał i porządki drzewo, będą podczas deszczu i upału schronieniem dla owiec, dla których także trawa obficie tam rośnie; zgoła więcéj może czystego dochodu z nich się otrzyma, niż gdyby wydatek uprawy w klinach zawsze utrudnionéj od dochodu odtrącić wypadło.

§. 293.

Odcinanie zatém klinów dla pól wyprostowania i zasadzenie ich drzewami dla zasłony, zmniejszy wprawdzie pola, ale ułatwiając uprawę, użyznienie, robotę i zarząd cały, pomnoży zbiory a osobliwie czystą intratę.


b) Osuszenie.
§. 294.

Nie o osuszeniu błót lub przestrzeni jakiéj nieużytéj mówić mi tutaj przypada, ale o zabezpieczeniu pól ornych od zbytecznéj wody i wilgoci. Zabezpieczenie to w każdém wprawdzie rolnictwie musi zatrudniać gospodarza, przecież w polach urządzonych podług angielskiego sposobu nieco je ułatwionem widzimy, już to dla tego że orka prosta, już że rowy dla uregulowania oddziałów starannie wyprowadzonemi być muszą.

§. 295.

Na rowy, które wodę z pól odbierać i dalszy jéj odbieg ułatwiać mają, zwróci gospodarz najpierwéj uwagę. Po przekonaniu się dopiero, iż w rowach żadna zawada wody zatrzymać nie może, ze skutkiem użyć może sposobów ściągnienia zbytniéj z pól wilgoci.

§. 296.

Z położenia i z składu ziemi każdy gospodarz łatwo osądzi, jak dalece pole jego wilgoci podlega, a uważając pilnie powierzchnią całą, dowie się, w którym lub w których kierunkach woda ściągać się u niego będzie. Podług ogólnego spadu powinien rozporządzić całą orkę. Orząc w składy ma uważać by składy leżały w kierunku spadu, ażeby brózdy pomiędzy składami ściek wody ku niższéj stronie ułatwiły. W stronie najniższéj pola przecznicę należy wyorać głęboką, od téj dać przekop do rowu.
Jeżeli powierzchnia pola jest równą, lub jeżeli gospodarz jednę tylko na niéj pochyłość spostrzega, dostateczną jest na cały jeden oddział jedna na niższéj stronie dana przecznica.
Jeżeli zaś powierzchnia jest nierówna, trzeba będzie poprowadzić kilka przecznic, i albo każdą z osobna przekopem z rowem połączyć, lub je téż wszystkie powiązać pomiędzy sobą takiemiż przekopami.

§. 297.

Znajdują się niekiedy wśród pola miejsca, które więcéj od innych wilgoci zatrzymują. Być może, że to z przyczyny ich położenia wynika, albo téż że zdroje pod powierzchnią tę wilgoć sprawują. Na gruntach, których spodnia warstwa jest piaszczysta, bardzo często spostrzedz można, że wilgoć niejako się z ziemi dobywa. Na takich przecznice powierzchne mało skutkują. Skuteczniejszemi będą rowki podziemne. Ponieważ rowy podziemne (Drain) w rolnictwie angielskiem więcéj niż u innych są w używaniu, i z przyczyny, iż sam ich dobrego doznałem skutku, sposób robienia takowych w tém miejscu opiszę.

§. 298.

Na pierwszy rzut oka sądzićby należało, że praca około budowania rowków podziemnych jest bardzo znaczną; przecież przy kopaniu okaże się przeciwnie, a nawet kiedy wiele kamyczków jest na polu, których pozbyć się z roli tylu już u nas gospodarzy przedsięwzięło, łatwiéj przyjdzie je w rowki na polu sypać, niż odwozić daleko.

§. 299.

Robią się bowiem rowki podziemne z kamyków różnéj wielkości, a gdzie ich nie masz wcale można użyć do tego gałązek z drzewa długo w wilgoci trwającego, jako to: olszowych, wierzbowych, topolowych, a nareszcie i brzozowych.
Najlepsze będą jednak rowki z kamyczków wielkości od głowy do kurzego jaja; z większych jak głowa zmudniejsza robota.

§. 300.

Rowki podziemne kamienne są dwojakie: otwarte lub pełne.
Otwarte, kiedy w nich po bokach ustawiono kamienie i przykryto płaskiemi lub długiemi na wierzchu tak, że zupełnie jakoby kanał podziemny się utworzył.
Pełnemi nazywa rowki napełnione drobnemi kamyczkami, pomiędzy któremi woda się sączy. Te ostatnie są łatwiejsze do robienia, trwalsze i lepsze, ponieważ nie tak prędko, jak pierwsze ziemią się zapychają. Jeżeli bowiem woda cokolwiek ziemi pomiędzy szpary kamyczków naniesie, woda ją także wypłucze, ponieważ na dużo ziemi w rowkach pełnych nie masz miejsca. Przeciwnie w otwartych coraz więcéj ziemi woda z sobą nanieść musi, i nareszcie ta zgromadzona ziemia zupełnie wodzie tamę położy; trzeba będzie nawet kamienie wierzchnie podnieść, dla odkrycia i wychędożenia rowku. Z pełnemi nigdy się ten przypadek nie zdarzy.

§. 301.

Do robienia rowków podziemnych potrzeba znać praktycznie niwellacyą czyli równowagę; ale gospodarz, którego oko wprawne i któremu przez doświadczenie spady po polach są znajome, również jak przecznice tak i kierunek rowkom podziemnym dać potrafi. Naznaczy kołeczkami małemi kierunek cały, którym mu prowadzić rowki wypada i kopać zaraz każe szerokości od pół łokcia do 18 cali, podług ilości wody, któréj się spodziewa a głębokości na łokieć jeden z razu, głębiéj zaś w miejscach wyższych na polu, tak żeby spód rowku był wszędzie w równowadze, i cokolwiek ku spadowi nachylony, ale tak mało, że na dziesięć prętów rowku dosyć jest zniżyć go na cal jeden; a zatém pochyłości téj okiem dostrzedz nie można.
Gdy rowek już wykopany, sypią się w niego kamyczki na wysokość pół łokcia, to jest także pół łokcia od powierzchni pola. Sypią się naprzód na spód najmniejsze kamyczki, potém większe, a na wierzch znowu małych warstwa; na tę kładzie się darń przewrócona lub mech, i przysypuje się ziemią z rowku wyrzuconą. Z razu nad rowkiem wyżéj cokolwiek ziemia leży, niż cała powierzchnia pola; za kilka lat osadzi się wszystko i zrówna. Tym sposobem, wszędzie nad górną warstwą kamyczków, pół łokcia ziemi lub więcéj pług natrafi, i do kamyczków nie dostanie.
W miejscu, w którém podziemny rowek do otwartego głównego rowu za granicą oddziału pola wpada, należy rowek podziemny zakończyć i założyć kilku kamieniami dużemi, żeby małe się nie wysypały.

§. 302.

Do rowków otwartych kopią się od razu rowki szersze, stawiają się kamienie na bokach i te się płaskiemi lub przynajmniéj długiemi nakrywają, a że kamienie te nie wszędzie szczelnie łączyć się mogą, należy je także mchem lub darnią przykryć nim się rów cały ziemią przyrzuci.
Głębokość i szerokość, na które kopać zrazu potrzeba, zawisła oczywiście od wielkości kamieni, które gospodarz do tego pod ręką znajduje. Rowki podziemne już ukończone powinny trzymać pół łokcia w kwadrat otworu.

§. 303.

Na rowki z drzewa, robią się długie półłokciowéj średnicy snopki z gałęzi, kładą się w rowek, także darnią przykrywają, i ziemią na pół łokcia najmniéj przysypują.
Woda pomiędzy temi gałązkami znajdzie sobie drogę i uformuje jakoby zdroje; im bezprzestanniéj wilgoć sączyć się będzie, tém dłużéj gałęzie potrwają.

§. 304.

Kiedy rowki po polu dla osuszenia w różnych kierunkach dawać wypada, lepiéj zawsze każdy rowek do rowu otwartego doprowadzić, jak łączyć je pomiędzy sobą, bo pewniéjszy będzie odciek wody.

§. 305.

Kilka oddziałów pomiędzy memi polami nisko położonemi takiemi rowkami od zbytniéj wilgoci zabezpieczyłem, i z najgorszych stały się najlepszemi mojemi oddziałami. Dawniéj mi dawały miotły więcéj niż zboża, teraz najlepszy rzepak i pszenicę rodzą.

§. 306.

Gdzie kamyczków po polach nie masz, a wypada dać rowki podziemne, lepiéj robić takowe z rur garncarskich, jak używać gałązek. Takich w Anglii najwięcéj używają, już dla tego, że kamyczków z pól się dawno pozbyli, już dla tego, że w Anglii takie rury bardzo tanio fabrykują. Robienie rowków za pomocą takich garncarskich rur jest nawet łatwiejsze i prędsze jak z kamyczków. Ile na zakupienie ich gospodarz wyda, tyle zarobi na oszczędzonéj robocie. Rury w Anglii fabrykują dwojakie: zupełne rury na 15 cali długie, i pół rury podobne do naszych gąsiorów, które na kalonki dachów kładziemy, tyle, że do rowków podziemnych są one na obydwóch końcach równéj szerokości.

Czy rury czy pół rury, kładą się one w rowek wykopany jedna za drugą, a na szparę czy to nad rurami czy nad gąsiorkami, gdzie się łączą, stawia się pół obrączki także garncarskiéj roboty na cztéry cale szerokie. Te szparę przykryją i częściom ziemi wstęp zatamują, przepuszczą jednak wodę bokiem i spodem. Woda będzie się sączyć, ale ziemi z sobą nie wniesie.[1] Kiedy się gąsiorków, nie rur używa, dobrze spód rowku wyłożyć wpierwéj dachówkami lub kawałkami dachówek potłuczonych. Pod rury oczywiście tego nie potrzeba.
§. 307.

Nie będzie może zbyteczną rzeczą przestrzedz, że na tłustych glinach rowki podziemne skutku zrobić nie mogą. Jeżeli glina grubą spodnią warstwę składa, nie przepuści wody. Na takich gruntach przecznicami i przekopami po powierzchni zbyteczną wilgoć ściągać należy.


c) Ogrodzenie.
§. 308.

Tak jak rowki podziemne uważam za pracę mniejszą niż się być wydaje, tak pól ogrodzenie podług mego zdania, jest przedsięwzięciem znaczném i potrzebującém nietylko pracy ale i czasu. Przecież należy zacząć z mniejszym lub większym pośpiechem podług możności każdego, ponieważ korzyści z pól ogrodzonych są jeszcze znaczniejsze, niż praca około nich.
Wystawmy sobie pola nasze na oddziały podług gruntu podzielone, każdy oddział ogrodzony i wrotkami opatrzony; wpędziwszy krowy w jedno ogrodzenie, młodociane bydło w drugie, źrebce w trzecie, każde stado owiec w oddzielne pole, można każdemu rodzajowi inwentarza wyznaczyć właściwe dla niego pastwisko i być pewnym, iż na inne puszczonym nie zostanie. Można te wszystkie stada pozostawić w ogrodzeniach, pastuchów i owczarków użyć do roboty. W Anglii mają na każdym folwarku tylko jednego tak zwanego pasterza, który jest pewnym rodzajem urzędnika; objeżdża on bezustannie na małym koniku wszystkie ogrodzenia i uważa, czy bydle które na pastwisku nie potrzebuje w przypadku choroby ludzkiéj pomocy.
Tym sposobem oszczędziłoby się dużo ludzi, całą wiosnę, lato i jesień próżnujących nad pilnowaniem inwentarza na pastwisku otwartém. Lubo korzyść z tylu ludzi więcéj do roboty jest dosyć znaczną, przecież jeszcze więcéj zyskamy na tém, że w ogrodzeniu każdy rodzaj inwentarza daleko się lepiéj pasie i wychowuje. Doświadczenie aż nadto o tém przekonało, i gospodarz, który się napatrzył, jak się inwentarze zaganianiem po otwartém polu męczą, zakurzają i dziczeją, łatwo pojmie, ile zyskać muszą w ogrodzeniach, gdzie paść się i leżeć spokojnie mogą. Koni zwłaszcza u nas, wcale z korzyścią bez ogrodzeń chować nie potrafimy; kilku pastuchów nawet od wbiegania w zboża, lub na miejsca mokre, gdzie nogi zrywają, ich nie wstrzyma.
Jako dowód wielkiéj korzyści z ogrodzenia pól dla gospodarza, przytoczę, że w Anglii nim jeszcze wszystkie pola ogrodzonemi zostały, folwarki co jeszcze pól ogrodzonych nie miały, puszczano w dzierżawę za połowę ceny téj, jaką płacono z folwarków, których oddziały, przy równych innych stosunkach, poogradzane już były.
W roku 1818, kiedy Anglią zwiedziłem po raz drugi, natrafiłem w Norfolku na folwark z 2000 akrów angielskich czyli blisko z 3000 mórg magdeburskich złożony, jeszcze nieogrodzony, chociaż już w płodozmiennéj kolei pola doprawione i użyznione dobrze były. Wypuszczonym był na 21 lat za pewną roczną dzierżawę, która podwojoną być miała, skoro wszystkie oddziały poogradzane będą, do czego się dziedzic zobowiązał w przeciągu lat dziewięciu. Dzierżawca, lubo miał płacić wtedy dwa razy tyle, jeszcze w tém uważał korzyść swoją.
Ale że wydatki na roboty około ogrodzenia są znaczne, mało który z nas w przeciągu lat dziesięciu do tego celu dojść zdoła. Przysposabiając się powoli, mniejszy jest wydatek, a możemy mieć nadzieję, że w przyszłości sprowadzimy na kraj nasz takie korzyści.

§. 309.

Ogrodzenia są trojakie: drewniane, kamienne i żywe. Te ostatnie uważam za najlepsze, ale że długo na nie czekać nim dorosną potrzeba, wypadnie niejednemu postawić drewniane lub kamienne.
Nad temi ostatniemi rozwodzić się próżnoby było; każdemu są znajome. Kto dużo drzewa posiada, dobrze że i takiém oddziały ogradzać zacznie; kto duże kamienie z pola uprząta, stosownie będzie, że je zaraz tak nad polami ułoży, ażeby płoty utworzyły. Ogrodzenia kamienne jednak ze wszystkich najwięcéj pracy wymagać będą, a przecież jeżeli nie na wapno budowane, nie będą trwałemi.

§. 310.

Płoty żywe najwięcéj przygotowawczéj pracy i starania wymagają, dopóki nie dorosną. Kamienne i drewniane raz założone, są natychmiast, że tak powiem, doletniemi, żywe zaś przeciwnie długo zostają w niedoletności i dla tego potrzebują opieki; ale kiedy przy dobrém założeniu i opiece wyjdą z téj niedoletności, staną się najtrwalszemi i najpiękniejszemi płotami. Do takich zatém chodowania zachęcić pragnę, i o sposobie ich dochowania się pomówię.

§. 311.

Sadzić można żywe płoty z akacyi, grabiny, świerków, wiciokrzewów, głogu i wszystkich drzew i krzewów, które się dadzą obcinać. Ale najlepszym do tego jest głóg zajęczy (Crategus oxyacantha).

§. 312.

Płoty z zajęczego głogu sadzić można z wysadków, które się znajdują po lasach i różnych miejscach dziko rosnące, lub téż, które się w szkółce umyślnie do tego przeznaczonéj chodują.
Prędzéj wprawdzie płot zasadzić można pierwszemi, ale takie dzikie wysadki nie wszystkie się przyjmą. Najczęściéj korzenie ich są ostarzałe; nikomu téż używać ich nie radzę. Widzimy wprawdzie w Szlązku piękne płoty cierniowe z wysadków dzikich, ale tam przed domami tylko lub około ogródków małych cierniowe płoty mają.
Gdy są blisko domu dosadzić ich w miarę wyschnięcia właściciel może, i te nowo dosadzone tak nawozem podsycić, że one w wzroście pierwsze dogonią. Ale do ogrodzenia znacznych oddziałów pola, lepiéj daleko następującym postąpić sposobem.

§. 313.

Na piaszczystéj, głęboko latem skopanéj i z chwastów dobrze oczyszczonéj ziemi, sieje się w jesieni zajęczy głóg w rządki o sześć cali od siebie odległe; ziarno siane przytrząsa się ziemią tylko tyle, żeby go ptaki nie pozbierały.
Na drugi rok wśród lata, piele się starannie cały kawał, a na trzeci rok, kiedy głóg zajęczy już powschodżi, piele się znowu. Tegoż samego trzeciego roku na jesień, lub czwartego na wiosnę, przesadzają się małe wysadki na inne miejsce w szkółce, także w rządki. Tam zostają półtora lub dwa lata, ażeby korzenie ich dobrze się wykształciły. Na miejsce na płot przeznaczone, zasadzają się zatém piątego dopiero roku po zasianiu w jesieni, lub szóstego na wiosnę. Jest to wprawdzie przeciąg czasu dość długi, ale cierpliwość stanowi przymiot gospodarzowi niezbędnie potrzebny; jeżeli jéj w ciągu gospodarowania jeszcze nie nabył, to niezawodnie przy chodowaniu płotów cierniowych, dokładnie wykształcić ją w sobie musi.

§. 314.

Przechodzę do sadzenia wysadków, już na miejscu, gdzie ma być ogrodzenie. W téj linii, którą się ma poprowadzić płot żywy, weźmie się przestrzeń na dwa łokcie szerokości; środkiem skopie się ziemia na pół łokcia głębokości i łokieć jeden szerokości. Po jednéj i drugiéj stronie dadzą się rowki po łokciu szerokie, z których się ziemia na ten łokieć skopanéj i łokieć nieskopanéj między rowkami przestrzeni wyrzuci. Nad drogami, kędy trzody przepędzają, potrzeba z jednéj strony rowku szerszego, żeby bydło od płotków dopiero co zasadzonych wstrzymywać. Nie będzie nic nadto w tych miejscach dać rowek dwułokciowy.
Szerokość pomiędzy rowkami powinna wynosić dwa łokcie, żeby się ziemia na środek z nich wyrzucona nie zsypywała. Tym sposobem cztéry łokcie są potrzebnemi do zasadzenia płotu; dwa na rowki i dwa pomiędzy niemi, a pięć jeżeli z jednéj strony rowek dwułokciowy był poprowadzony. Ziemi pulchnéj skopanéj będzie pół łokcia, tyleż z rowów wyrzuconéj, a zatém łokieć jeden głębokości. Tę całą głębokość skopie się jeszcze raz jeden, i powierzchnia jéj się zrówna. Poczem na środku téj powierzchni skopie się rowek pół łokcia szeroki i tyleż głęboki, w ten rowek wsadzą się wysadki o ośm cali jeden od drugiego, ziemią wyrzuconą przysypią i przydeptają.

§. 315.

Jeżeli ziemia, na któréj zajęczy głóg się sadzi, jest piaszczysta i nieżyzna, trzeba przedewszystkiém w rowki wrzucić na spód trochę mułu lub dobrze przegniłego gnoju, albo téż po zasadzeniu polać łożówką gęstą całą linią, i toż samo następnych lat uczynić podczas posuchy.
Mułu lub gnoju wychodzi na ten cel bardzo mało; na czarnoziemi lub glinie wcale go nie potrzeba, a nawet, ponieważ na takich gruntach wysadki dosyć rość i krzewić się będą, można je sadzić zamiast ośmiu, dwanaście cali jeden od drugiego.

§. 316.

Jeżeli wysadki sadzimy na jesień, natenczas w drugim roku starannie je z chwastów wygracować trzeba; jeżeli na wiosnę, zaraz w jesieni uczynić to należy.
Bardzo jest dobrze dla zapobieżenia rzuceniu się chwastów w pierwszych dwóch latach po zasadzeniu obsypać wysadki iglicami sosnowemi na dwa cale wysokości. Nietylko, że takie przykrycie wzrost chwastów wstrzyma i pielenia oszczędzi, ale i wilgoć potrzebną w ziemi przytrzyma; tym sposobem głóg zajęczy czyściéj i prędzéj rość będzie.

§. 317.

Na wiosnę roku następnego po zasadzeniu obejrzeć trzeba pilnie linie zasadzone, i podosadzać wszędzie, gdzie się wysadki nie przyjęły; w trzecim roku bowiem dosadzać nie jest dobrze, ponieważ wysadki, które się przyjęły, już wzmocniały i korzeniami wszystkie soki pożywne dla siebie ciągną.
Dosadzenie zatém zaraz drugiego roku uskutecznić należy z największém staraniem, wybierając do tego najlepsze z szkółki wysadki.

§. 318.

Jeżeli drugiego, a najdaléj trzeciego roku słabo wysadki na linii rosną, trzeba je na wiosnę przyrżnąć przy saméj ziemi; zaraz mocniéj i gęściéj wypuszczą, i sporzéj rość będą.

§. 319.

Trzeciego roku lub czwartego, potrzeba będzie obcinać gałązki rzutno wyrastające na bok i u góry. W następnych latach obcinają się już nożycami i tak się to obcinanie urządza, żeby płotowi nadać postać muru. Czyni się to około Śgo Jana lub na jesień.

§. 320.

W pięć lat po zasadzeniu na dobréj ziemi, a w siedem na słabéj, będzie płot doletni, to jest, do jego ochrony, rowków już nie potrzeba. Kolce jego własne, których wypuści podostatkiem, obronią go. Kolce te tak są bydłu nieznośne, że zbliżać się ono do płotów cierniowych nie lubi.

§. 321.

Zatém od czasu nasiania w szkółce aż do epoki płota doletniego z zajęczego głogu, potrzeba lat dziesięciu, na lekkim gruncie i dwunastu. Ale nagradzając tę cierpliwość gospodarza, płot ten będzie, jak już powiedziałem, płotem najpiękniejszym i wieczystym.

§. 322.

Już po wydaniu pierwszéj edycyi Rolnictwa doświadczenie mnie przekonało, że lepiéj, z miejsca, gdzie załęczy głóg był zasiany, nie przesadzać wysadków do innéj szkółki, tylko wprost na miejsce przeznaczenia płotu. Wysadki choć małe, tém pewniéj się przyjmą, tylko je czysto kilka lat utrzymać potrzeba, i starannie zachować od uszkodzenia.
Także widziałem następującym łatwym sposobem założone płoty z zajęczego głogu. Było po polu małych kamyczków wiele, które wyzbierano, i na brzegu pola we dwa rzędy, za pomocą dwóch ram łokieć jeden szerokich, pół łokcia głębokich a cztéry łokcie długich ułożono. W te ramy z wozów je zsypywano; ramę podniosłszy, utworzyły się dwa jakoby płotki kamienne, a pomiędzy niemi jednołokciowa przestrzeń, którą głęboko skopawszy, obsiano nasieniem zajęczego głogu. Nasienie drugiego roku wychodzi z ziemi. Podobno ten płot dobrze bardzo i gęsto rośnie, ponieważ kamienie usypane na łokieć wysokości po obu stronach, wilgoć w ziemi utrzymują, i mogą go od uszkodzenia ochronić w młodości.


  1. Takie rury i gąsiorki do rowków podziemnych robi garncarz w Mosinie Dąbkiewicz podług wzoru przywiezionego z Anglii przez Teodora Mańkowskiego. Robi je bardzo tanio po 6 Tal. za tysiąc gąsiorków po 15 cali długich. Widzieć je u niego można i powziąść lepsze wyobrażenie, jak z opisu lub rysunku.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Dezydery Chłapowski.