Przejdź do zawartości

O religii i kościele/Rozdział II

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor N. Lenin
Tytuł O religii i kościele
Wydawca Centralne Wydawnictwo Ludów SSSR
Filja Ukraińska
Data wyd. 1927
Druk Kniżnaja Fabrika Central’nogo Izdatel’stva Narodov SSSR
Miejsce wyd. Charków
Tłumacz E. B.
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ROZDZIAŁ II
O duchowieństwie i o kościele
7. Czemu służą wszelkie religje i kościoły?
Tom XI, cz. I, str. 251, rok 1909.

Wszystkie współczesne religje i kościoły, wszystkie i wszelakie organizacje religijne marksizm traktuje zawsze, jako organy reakcji burżuazyjnej, które służą dla obrony wyzysku i otumaniania klasy robotniczej.

8. Na czym polegała istota postępowania kościoła prawosławnego za panowania carów?
Tom XI. cz. I, str. 262, rok 1909.

Kościół stoi ponad państwem, tak samo jak rzeczy wieczne i boskie stoją ponad ziemskiemi. Kościół nie przebacza państwu sekularyzacji majątków kościelnych. Kościół żąda dla siebie położenia przodującego i panującego.
Są to nie urzędnicy w sutannach, lecz obszarnicy pańszczyźniani w sutannach. Obrona feudalnych przywilejów kościoła, otwarta obrona średniowiecza — oto istota polityki większości duchowieństwa[1].

9. Za carskich czasów duchowieństwo broniło szlachty obszarniczej przed włościaństwem i robotnikami
Tom XI, cz. I, str. 262—263, rok 1909.

Wszechwładza policji i biurokracji zakrywała przed oczami „społeczeństwa” i ludu wszelką wogóle walkę klasową, a szczególnie walkę „obszarników pańszczyźnianych w sutannie” z „podłą czernią”[2]. Pierwszy wyłom, dokonany przez rewolucyjny proletarjat i włościaństwo w pańszczyźnianym samowładztwie, uczynił jawnym to, co było tajemnicą. Gdy tylko proletarjat i postępowe części liberalnej burżuazji zaczęły korzystać z wolności politycznej, z wolności organizacji mas, zdobywszy tę wolność w końcu 1905 roku, wówczas i klasy reakcyjne zaczęły dążyć do samodzielnej i otwartej organizacji. Za panowania niepodzielnego absolutyzmu nie organizowały się one i nie występowały tak wyraźnie nie dlatego, że były one słabe, lecz dlatego, że były silne, — nie dlatego, że były niezdolne do organizowania się i do walki politycznej, lecz dlatego, że nie widziały wówczas jeszcze poważnej potrzeby samodzielnej organizacji klasowej. Nie wierzyły one w możliwość masowego ruchu przeciwko samowładztwu i obszarnikom pańszczyźnianym w Rosji. Polegały one całkowicie na tym, że dla utrzymania czerni wystarczy bat. Pierwsze zaś rany, zadane samowładztwu, zmusiły te żywioły społeczne, które popierały samowładztwo i które potrzebowały go, — do wyjścia na światło dzienne. Z masami, które zdolne były stworzyć 9 stycznia[3], ruch strajkowy 1905 roku i rewolucję październikowo-grudniową[4], nie można już było walczyć tylko z pomocą starego bata. Trzeba wkroczyć na drogę samodzielnych organizacji politycznych; trzeba, ażeby rada zjednoczonej szlachty obszarniczej organizowała czarne seciny[5] i rozwijała najbardziej wyuzdaną demagogję; trzeba, ażeby „książęta kościoła — biskupi” organizowali duchowieństwo reakcyjne, jako samodzielną siłę.

10. Lenin o odnowionych religjach

Obecnie, po rewolucji Październikowej 1917 roku, kościół prawosławny chce się odnowić. Zjawił się „kościół odnowiony” (po rosyjsku — „obnowlonnaja cerkow”), czyli tak zwana „żywa cerkiew”[6]. I przedtym też znajdowali się ludzie i partje, którzy odnawiali kościół, gdy tylko spostrzegli, że lud zaczyna rozumieć, iż kościół stoi po stronie bogaczy. Lenin już wówczas zdemaskował<ref>Objaśnienie tego słowa, zobacz w końcu książki (demaskować — na literę „D”). (Uwagi tłum.).<ref> te próby i wykazał, że „odnowienie nie jest niczym innym, jak tylko nowym oszustwem. Należy pamiętać to, co pisał on o tym jeszcze około 18 lat temu z powodu przemówień przedstawicieli rozmaitych partji o religji w 3-ciej Dumie Państwowej: nazwiska, które wymienia, są nazwiskami ówczesnych członków Dumy Państwowej, którzy mówili o religji.

Czego chcieli wielcy kapitaliści?
Tom XI, cz. I, str. 264—265, rok 1909.

Przedstawiciel kontrrewolucyjnej burżuazji chce wzmocnić religję, chce utrwalić wpływ religji na masy, czując niedostateczność, przestarzałość i nawet szkodę, jaką przynoszą klasom panującym „urzędnicy w sutannach”, którzy obniżają autorytet religji. Październikowiec walczy przeciwko skrajnościom klerykalizmu i opieki policyjnej, walczy on w celu wzmocnienia wpływu religji na masy, w celu zastąpienia chociażby niektórych środków ogłupiania ludu — zbyt uproszczonych, zbyt przestarzałych, zbyt zbutwiałych, nie osiągających celu — przez środki bardziej delikatne, bardziej udoskonalone. Religja policyjna nie wystarcza już do ogłupiania mas, dajcie nam religję bardziej kulturalną, odnowioną, sprytniejszą, zdolną do działania w parafji, która sama się rządzi, — oto czego żąda od samowładztwa kapitał.

Oto czego chcieli liberali:
Tom XI, cz. I, str. 265, rok 1909.

Punkt widzenia kadetów jest zupełnie taki sam, jak i punkt widzenia październikowców, i nie wyraża nic innego jak tylko dążenie „kulturalnego” kapitału do zorganizowania ogłupiania ludu tumanem religijnym za pośrednictwem bardziej delikatnych środków oszustwa kościelnego, niż te, które praktykował żyjący w starożytności zwykły rosyjski „batiuszka”[7].

Liberał i czarna sotnia
Tom XI, cz. I, str. 265—266, rok 1909.

Ażeby utrzymać lud w niewoli duchowej, potrzebny jest jak najściślejszy sojusz kościoła z czarną setnią — mówił przez usta Puryszkiewicza dziki obszarnik i stary satrapa[8]. Przez usta zaś Karaułowa odpowiada im kontrrewolucyjny burżuj: mylicie się, panowie, stosując śródki tego rodzaju, wy ostatecznie odepchniecie lud od religji. Działajmy lepiej mądrzej, sprytniej, z większą sztuką, odsuniemy zbyt głupiego i ordynarnego czarnosecińca, ogłosimy walkę z „nacjonalizacją kościoła”, napiszemy na sztandarze „złote słowa” biskupa Eulogjusza, że kościół stoi ponad polityką — tylko przy tego rodzaju działaniu potrafimy ogłupić chociażby część zacofanych robotników, szczególnie zaś mieszczan i włościan, pomożemy odnowionemu kościołowi spełnić jego „wielkie, święte dzieło” utrzymywania mas ludowych w niewoli duchowej.

Oto czego chcieli trudowicy:
Tom XI, cz. I, str. 266—267, rok 1909.

O zachowaniu się trudowików w Dumie podczas omawiania rozpatrywanych przez nas spraw można powiedzieć niewiele. Tak samo, jak i zawsze, ujawniła się rażąca różnica pomiędzy trudowikami-włościanami a trudowikami-inteligientami, różnica na niekorzyść ostatnich, polegająca na ich większej gotowości iść za kadetami. Włościanin Rożkow coprawda wykazał w swoim przemówieniu całkowitą swą nieświadomość polityczną; również i on powtórzył blagę kadecką na te mat tego, że związek narodu rosyjskiego[9] pomaga nie wzmacniać, lecz burzyć wiarę, nie potrafił on wyłonić żadnego programu. Lecz zato wtedy, kiedy zaczął on w prostych słowach opowiadać nagą, nieupiększoną prawdę o pensji duchowieństwa, o zdzierstwie popów, o tym, jak żądają oni za ślub, oprócz pieniędzy, „butelki wódki, zakąski i funta herbaty, a czasami żądają tego, o czym boję się nawet mówić z trybuny“ (16 kwietnia, str. 2.259 sprawozdania stenograficznego), — czarnosecinna Duma nie wytrzymała, rozległo się z prawych ław dzikie wycie. „Cóż to za znęcanie się? co za ohyda?” — wrzeszczeli czarnosecińcy, czując, że proste przemówienie włościańskie o dochodach z wyłuszczeniem „taksy” za posługi religijne bardziej rewolucjonizuje masy, niż wszelkie teoretyczne albo faktyczne oświadczenia przeciwreligijne i przeciwkościelne. I banda żubrów, broniących w III Dumie samowładztwa, nastraszyła swego lokaja, przewodniczącego Mejendorfa, i zmusiła go do tego, ażeby pozbawił Rożkowa głosu.
Mowa trudowika-włościanina Rożkowa, nie bacząc na swą niebywałą elementarność, wykazała całą przepaść, oddzielającą dwulicową, świadomie reakcyjną obronę religji przez kadetów od nieświadomej, zrutynizowanej religijności włościanina, w którym warunki jego życia — wbrew własnej jego woli i nieświadomie dlań — wytwarzają rzeczywiście rewolucyjną nienawiść przeciwko dochodom duchowieństwa i gotowość do walki ze średniowieczem. Kadeci — to przedstawiciele kontrrewolucyjnej burżuazji, która chce odnowić i wzmocnić religję, skierowaną przeciwko ludowi. Rożkowowie zaś — to przedstawiciele rewolucyjnej demokracji burżuazyjnej, nierozwiniętej, nieuświadomionej, zahukanej, niesamodzielnej i rozpylonej, lecz kryjącej w sobie bynajmniej nie wyczerpane jeszcze zapasy energji rewolucyjnej w walce z obszarnikami, — popami, z samowładztwem.
Inteligient-trudowik Rozanow przybliżył się do kadetów w znacznie mniejszym stopniu nieświadomie, niż Rożkow. Rozanow potrafił powiedzieć o oddzieleniu kościoła od państwa, jako o żądaniu „lewych”, lecz nie powstrzymał się od reakcyjnych i mieszczańskich frazesów o „zmianie prawa wyborczego w tym kierunku, ażeby duchowieństwo zostało odsunięte od udziału w walce politycznej”. Rewolucyjność, która sama przez się wyrywa się u typowego, średniozamożnego włościanina, kiedy zaczyna mówić prawdę o swoim życiu, znika u trudowika-inteligienta, ustępując miejsca mglistemu, a czasami i wprost ohydnemu frazesowi.

Przedstawiciel robotników przemawiał w sposób następujący:
Tom XI, cz. I, str. 267—268, rok 1909.

Przedstawiciel partji robotniczej i klasy robotniczej, socjaldemokrata Surkow, jeden na całą Dumę podniósł dyskusję do wysokości dyskusji rzeczywiście teoretycznej i bez ogródek powiedział, jakie stanowisko zajmuje proletarjat w stosunku do kościoła i religji, jak powinna się wobec niej ustosunkować cała zdecydowana i zdolna do życia demokracja. „Religja jest to opjum dla ludu”... Anie jednego grosza z pieniędzy ludu dla tych odwiecznych wrogów ludu, zaciemniających świadomość ludową” — to proste śmiałe, otwarte bojowe hasło socjalisty brzmiało jak wyzwanie w czarnosecinnej Dumie i odbiło się echem wśród miljonów proletarjuszy, którzy rozpowszechniają je w masach, którzy potrafią, gdy nadejdzie czas, wcielić je w czyn rewolucyjny.


11. Oto co pisał wówczas Lenin o „odnowionych“ popach:

Miljony grzechów, paskudztw, gwałtów i zaraz fizycznych znacznie łatwiej ujawniają się wobec tłumu i dlatego też są znacznie mniej niebezpieczne, niż delikatna, duchowa, przyodziana w najbardziej strojne kostjumy „ideowe” idea bozi. Klecha katolicki, pozbawiający dziewczyny dziewictwa (o którym tylko co przeczytałem przypadkowo w jednej z niemieckich gazet), przedstawia dla „demokracji” znacznie mniejsze nie-bezpieczeństwo, niż klecha bez sutanny, klecha bez ordynarnej religji, klecha ideowy i demokratyczny, głoszący tworzenie i stworzenie bozi. Albowiem pierwszego klechę łatwo jest zdemaskować, potępić i przepędzić, drugiego zaś nie można tak znowu zwyczajnie przepędzić; zdemaskować go jest tysiąc razy trudniej, „potępić” go nie zgodzi się ani jeden „kruchy i niemiłosiernie chwiejny” filister.

Z listu Lenina do M. Gorkiego.






  1. Tow. Lenin, pisząc te słowa, miał na myśli kler prawosławny, lecz słowa te mogą być bez najmniejszych zastrzeżeń zastosowane do kleru katolickiego. W Polsce współczesnej, a zwłaszcza w Galicji (tej części, która należała przed wojną do Austrji) olbrzymie majątki ziemskie należą do klasztorów, biskupów, kapitału itd. (Przyp. tłum.).
  2. Słów „podła czerń” Lenin używa w tym celu, ażeby wykazać, jak wyzyskiwacze nazywają lud pracujący. Z tego też względu Lenin umieścił te słowa w cudzysłowie (znak „ ”). Oznacza to, że słowa te nie są słowami samego pisarza, lecz słowami cudzemi. (Przyp. tł.).
  3. 9 stycznia 1905 roku — znany pochód robotników Petersburga (tak nazywał się wówczas Leningród) z żonami i dziećmi pod pałac Mikołaja II z prośbą o nadanie wolności politycznych. 8-godzinnego dnia pracy i tak dalej. Car odpowiedział rozstrzelaniem 3 tysięcy robotników. Po tym doświadczeniu robotnicy nie chodzili już do cara z prośbami, zrozumieli, że uzyskać wolność mogą tylko w drodze walki rewolucyjnej.
  4. Mowa tu o wypadkach rewolucyjnych 1905 roku.
  5. Patrz objaśnienia tego słowa (jak i wszystkich niezrozumiałych słów) w końcu książeczki.
  6. Tak zwany „kościół narodowy“’ (sekta bardzo rozgałęziona wśród polaków w Ameryce i szerząca się w Polsce) jest niczym innym, jak tylko próbą „odnowienia” kościoła katolickiego w związku z nowemi warunkami życia (przyp. tłum.).
  7. „Batiuszka” włościanie rosyjscy nazywają popów.
  8. W oryginale: „dierżymorda”. (Przyp. tłum.).
  9. Związek narodu rosyjskiego — organizacja czarnosecinna.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: anonimowy, Władimir Iljicz Uljanow i tłumacza: anonimowy.