Strona:Lenin - O religii i kościele.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sama się rządzi, — oto czego żąda od samowładztwa kapitał.

Oto czego chcieli liberali:
Tom XI, cz. I, str. 265, rok 1909.

Punkt widzenia kadetów jest zupełnie taki sam, jak i punkt widzenia październikowców, i nie wyraża nic innego jak tylko dążenie „kulturalnego” kapitału do zorganizowania ogłupiania ludu tumanem religijnym za pośrednictwem bardziej delikatnych środków oszustwa kościelnego, niż te, które praktykował żyjący w starożytności zwykły rosyjski „batiuszka”[1].

Liberał i czarna sotnia
Tom XI, cz. I, str. 265—266, rok 1909.

Ażeby utrzymać lud w niewoli duchowej, potrzebny jest jak najściślejszy sojusz kościoła z czarną setnią — mówił przez usta Puryszkiewicza dziki obszarnik i stary satrapa[2]. Przez usta zaś Karaułowa odpowiada im kontrrewolucyjny burżuj: mylicie się, panowie, stosując śród-

  1. „Batiuszka” włościanie rosyjscy nazywają popów.
  2. W oryginale: „dierżymorda”. (Przyp. tłum.).