Normatywna czy eksplikatywna metoda w gimnazyalnej nauce greczyzny?

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
>>> Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Schneider
Tytuł Normatywna czy eksplikatywna metoda w gimnazyalnej nauce greczyzny?
Pochodzenie Reforma Wilamowitza w nauczaniu greczyzny
Data wyd. 1902
Druk I. Związkowa Drukarnia
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Normatywna czy eksplikatywna metoda
w gimnazyalnej nauce greczyzny?

Rozbrat pomiędzy wykładami klasycznej filologii na uniwersytetach a nauczaniem języków starożytnych w gimnazyach trwa nie od dzisiaj. Dobitny wyraz dał temu rozdwojeniu w swej mowie prorektorskiej, mianej w Getyndze 1892 r., Wilamowitz. Tam po raz pierwszy uczony ten przeciwstawił ideałowi estetycznemu, któremu zdaniem dawniejszych mistrzów potrzeba było podporządkować państwo, życie i obyczaje, konieczność uzyskania poglądu na półtoratysiączny dziejowy rozwój t. zw. klasycznej starożytności do r. 300. mniej więcej po Chr.[1] W wykładach uniwersyteckich nie radzi Wilamowitz brać wcale względu na przyszłych kandydatów do stanu nauczycielskiego, lecz tylko każe im dać sposobność do należytego wniknięcia w naukę. Ponieważ jednak upadek wszelkich umiejętności był u Hellenów następstwem politycznego upadku, przeto państwowy punkt widzenia i polityczny moment górują w historycznym poglądzie Wilamowitza. Gdyby ten niepośledni badacz poprzestał był na wyniosłem patrzeniu z góry na szkoły i nauczycielstwo gimnazyalne, to moglibyśmy się tylko teoretycznie interesować jego nowym a jednostronnym pomysłem. Ale nie wystarczyło snać Wilamowitzowi być reformatorem wiedzy filologicznej, zapragnął swoją teorye w praktyce ucieleśnić i w czyn zamienić. Cisnął tedy swym znanym memoryałem szkolnictwu gimnazyalnemu w oczy i zrobił zarzut dotkliwy, że pozostało w tyle co do nauki greczyzny poza obecnym stanem umiejętności.
A jednak, gdyby był przyzwyczajony do rachowania się z obcem, zwłaszcza przeciwnem zdaniem, to mógł i powinien był się policzyć z przekonaniem człowieka, który ma przed nim to pierwszeństwo, że uczy zarazem na wszechnicy i w gimnazyum. Otto Immisch przed pojawieniem się memoryału Wilamowitza i w ogóle przed konferencyą berlińską napisał dzielny artykuł p. t.: Die klassische Philologie als Schulwissenschaft i zamieścił go w Neue Jahrbücher für Pädagogik z r. 1898 (str. 241—261). Szkoda, że ten artykuł nie wpłynął na Wilamowitza jako przestroga, byłby bowiem oszczędził filologom niemieckim przykrego memoryału i doktrynerskiej próby z czytanką grecką dla uczniów! Immisch zatem szczególny położył nacisk na tę główną zasadę, że filologia jako szkolna nauka wiąże się z normatywnem zapatrywaniem. Powołuje się dalej na Etykę Wundta, który tak sformułował pojęcie normatywności: Das sittliche ist die letzte Quelle des Normbegriffs, und die Ethik ist die ursprüngliche Normwissenschaft. Filologia zaś w szkole jest wychowawczą nauką, przeto musi na zawsze pozostać normatywną i to ją oddziela od filologii jako czystej umiejętności, która już dzisiaj nie jest humanistyczną ni normatywną, lecz stała się eksplikatywną wiedzą i utonęła prawie w historyi.
Przeciw ideom Boeckha, którego — mówiąc nawiasem — Wilamowitz uważa za swego mistrza, wysuwa Immisch powagę Ritschla. Ritschl na pytanie: czy filologia w szkole ma się stosować do nowego rozwoju umiejętności, odpowiedział przecząco wbrew kierunkowi Boeckha, gdyż historyczne poznanie i odtworzenie starożytności w umysłach nie da się w szkole osiągnąć. Przytem charakter współczesnej filologii jest w porównaniu z wewnętrznym i osobistym udziałem humanizmu zbyt trzeźwym i rozumowym. Jej historyczno-umiejętna i eksplikatywna metoda sprzyja relatywnemu pojmowaniu i wierze, że wszystkie, nawet największe wartości, są czemś nietrwałem, zmiennem, przejściowem. Tymczasem filologię należy odłączyć od historyi, jak znowu trafnie Wundt pojął w logice swojej: Philologie hat nicht wie die Geschichte das Geschehen selbst, sondern geistige Erzeugnisse zu ihren Objekten. Sie ist die Wissenschaft der Geisterzeugnisse... Die Thatsachen, aus denen das historische Geschehen besteht, lassen nur teilweise jenem Begriff des λόγος sich unterordnen, von dem die Philologie ihren Namen trägt.
Immisch przytacza na dowód słowa Paulsena, jak koniecznem jest studyum filozofii dla filologa, že ona daje normy, wytwarza pogląd na świat i życie, że wiadomości tylko w tym celu zdobyte mają moc twórczą i wychowawczą. Nic innego nie twierdził już efezyjski mędrzec Heraklit, który był wynalazcą pojęcia λόγος, pierwszym na świecie filologiem i twórcą wyrazu φιλόσοφος, w przeciwieństwie do wszechuczoności pitagorejskiej i późniejszego pozytywnego demokrytyzmu. Wielowiedza rozumu nie kształci — to hasło filozoficzne Heraklita zwracało się przeciw historyzmowi i mylnej mądrości Pitagorasa[2]. Przed jednostronnem kształceniem historycznego zmysłu przestrzega także Immisch, ponieważ nie jest to jeszcze w ogóle wychowaniem, gdy się zmysł polityczno-historyczny wykształca. Humanizmu warowną twierdzą jest starożytna poezya: jej wartość estetyczna jest absolutnie stała, nie relatywnie ruchoma. Przeciw tym niewzruszonym dogmatom humanizmu wystąpił właśnie na rzecz polityczno-historycznego zmysłu, a z pokrzywdzeniem poezyi, Wilamowitz w swym memoryale[3].
Natychmiast odpowiedział mu Immisch w czerwcowym i lipcowym zeszycie Neue Jahrbücher für Pädagogik z r. 1900. artykułem: Vom Gymnasium der Zukunft (str. 305—324). Zdaniem Wilamowitza filologia jako nauka historyczna wyparła i przezwyciężyła humanizm. Nie normującą ni miarodawczą, lecz historyczną podstawą będzie greczyzna podług wyroku Wilamowitza w gimnazyum przyszłości. Tymczasem wykazuje mu Immisch, że sam dyalekt attycki musi pozostać w szkole normalnym oraz klasycznym, mimo pokuszeń Wilamowitza do rozpoczynania od dyalektu homerowego. Konstatuje następnie Immisch z wdzięcznością, że Wilamowitz, który pragnąłby greckość uwolnić od norm klasycznych, popada w sprzeczność ze samym sobą. Czyni bowiem wyjątek dla jednego Platona, któremu na równi z Goethem i św. Pawłem przyznaje jakieś typowe niemal znaczenie i wartość pierwowzoru. Rzecz znana wszakże skądinąd, że Wilamowitz poza plecami Platona wzdycha także ukradkiem do Demokryta[4]. Dlaczego nie Sokratesa, lecz jego ucznia Platona, zaliczył do tych trzech „Herzenskündiger“, dlaczego św. Pawła, a nie Chrystusa, co zresztą wytknął mu całkiem słusznie Immisch — to Bogu tylko samemu i Wilamowitzowi wiadomo.
Omawiając szkic greckiej czytanki, załączony do memoryału Wilamowitza czytanka ta już ukazała się w druku — podnosi Immisch zarzut niezmiernie ważny, że taka chrestomatya sprawiałaby już formalną stroną wielkie trudności z powodu nadzwyczajnego mnóstwa wokabuł i ciągłej zmiany stylów. Pod względem treści da się znów zauważyć, co następuje: historya nauk specyalnych, którą w swojej czytance Wilamowitz przedstawia, nie powinna wyprzedzać ich szczegółowego poznania, nie należy więc wcale do gimnazyum. Trafnie zaznacza Immisch dowolność i osobiste upodobanie autora chrestomatyi, któremu wydawało się słusznem n. p. filozofię przedsokratesową pominąć zupełnie. Nie dość wykazać, co starożytni filozofowie sądzili, „wie es eigentlich gewesen ist“; owszem co więcej mówiąc z Gottfrydem Hermannem — utrum recte an male senserint, explicandum est. Trzeba więc eksplikatywne zapatrywanie połączyć z normatywnym sposobem widzenia. Dlatego greckość nie tylko tworzy podstawę naszej kultury, lecz musi nadto w nauce szkolnej mieć normatywną wartość.
Wobec wylewu niefilozoficznego i obranego z norm pozytywizmu, który właściwe umiejętności normalne: etykę i estetykę zrewolucyonizował, ma odrodzony humanizm doniosłe do spełnienia zadanie. Ma on stary humanizm przez historyczną wiedzę oczyścić. Ale ta historyczna eksplikatywna wiedza sama go nie zastąpi, bo ona dąży na mocy przyrodzonej nieomal konieczności do tego, by osobistość rozłożyć na jej przypadkowe składniki, a pozostałą resztę, jako coś nieprzystępnego dla naukowej analizy, odstąpić intuicyi artystów. Na szczęście Wilamowitz nie doprowadza tego kierunku do ostatecznej konsekwencyi i wbrew zasadom owego zapatrywania wierzy we wielkich ludzi. Na tej jedynie drodze przyznania potężnych indywidualności, które się wznoszą ponad granice czasu i ludów, tworząc typy ludzkości, bezwzględnie cenne tak wczoraj, jak dziś i jutro, możliwym jest kompromis obecnej filologicznej wiedzy z wymaganiami humanistyczemi. Jeżeli kto, dodajemy od siebie na zakończenie wywodów Immischa, jest normatywnym charakterem w helleńskiej starożytności, to przedewszystkiem Sokrates. A co zrobiła z jego najistotniejszem i najwewnętrzniejszem dajmonion teraźniejsza Geschichtswissenschaft, której Geisteswissenschaft norm nie nakłada? Zdegradowała głos boży Sokratesa do drobnej reszty w rachunku, do nic nieznaczącej roli przeżytka w jego etyce, nibyto racyonalistycznej!
Dwie są drogi odmienne, które prowadzą do nawiązania ścisłych stosunków między starożytnością a życiem współczesnem. Jedna polega na modernizowaniu starożytnego świata, na upatrywaniu jedności i związku historycznego między nim a nowoczesnością. Przodownikami tego modernizującego kierunku są: Mommsen dla dziejów rzymskich, a Wilamowitz dla greckiej kultury. Inny kierunek nie tyle wychodzi od historycznej ciągłości między dwoma światami: starożytnym i nowoczesnym, ile raczej dochodzi do tego, co jest im obu wspólnem, wiecznie żywotnem i wiecznie ludzkiem. Dwa wymienione kierunki przezwyciężyły dawniejszy, któremu świat starożytny wystarczał, a który miał wybitnego przedstawiciela w Gottfrydzie Hermannie. Dzisiaj przeciwnie tak rzeczy stoją, że między starożytnością a nowoczesnością niema w ogóle rodzajowej różnicy na żadnem polu: świat starożytny i chrześcijański zbliżają się do siebie i łączą we wspólnej walce przeciw jednemu wrogowi, przeciw modnemu duchowi czasu tudzież doktrynie materyalizmu[5].
Stanisław Schneider.





  1. Reden und Vorträge (Berlin 1901). Philologie und Schulreform, str. 106 i 114, Por. Weltperioden, str. 126: Der Inhalt der um 300 abgeschlossenen Periode ist das s. g. klassische Altertum, die Geschichte der Kultursphäre, welche der hellenische Geist zu durchdringen und zu beherrschen vermocht hat. Diese Geschichte beginnt anderthalb Jahrtausende früher...
  2. Herakl. (wyd. Diels) fr. 129: Πυθαγόρης Μνησάρχου ίστορίην ήσκησεν άνθρώπον μάλιστα πάντων... έποίησεν έωυτού σοφίην, πολυμαθίην, κακοτεχνίην.
  3. Wydrukowany w Verhandlungen über Fragen des höheren Unterrichts. Berlin, 6. bis 8. Juni 1900. (Halle a. S. 1902) str. 205—217.
  4. Reden und Vorträge (Berlin 1901) str. 57 w uwadze: Platon dürfte den Demokritos nicht ignorieren, Demokritos aber hat mit Athen schlechthin nichts zu schaffen.
  5. Por. dwa artykuły w Neue Jahrbücher für Pädagogik z r. 1898: K. Seeliger. Die Aufgaben des griechischen Unterrichts in der Gegenwart (str. 79—94) i M. Schneidewinn. Etwas über Geist und Art der alten Philologie (str. 537—544).





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Schneider.