Myszeis/Pieśń VIII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ignacy Krasicki
Tytuł Dzieła Krasickiego
Podtytuł Myszeis
Wydawca U Barbezata
Data wyd. 1830
Miejsce wyd. Paryż
Źródło skany na Commons
Indeks stron
PIEŚŃ VIII.


Na radzie króla Popiela wojna uchwalona na myszy. Gryzomir od baby zaniesiony nad Ren do szczurów, które nie dawno zjadły elektora Mogunckiego, otrzymuje od Serowinda ich wodza obietnicę posiłków, i wraca do kraju.


Jestto na tuzie czerwiennym pisano:
«Ile głów, tyle sposobów myślenia.»
Przez co potomnym wiekom znać dawano,
Jak towarzystwo trudne do zgodzenia.
Z szkodą powszechną nie raz doznawano,
Takową wadę ludzkiego plemienia.
Niech tylko razem czterech, pięciu radzą,
I nic nie zrobią, i pewnie się zwadzą.

Zasiadła rada, wybrana wśród wiela;
Przyszło kolejno dawać wszystkim zdanie.
Uwielbia pierwszy monarchę Popiela:
Czci wiekiem złotym słodkie panowanie.
Umysłu swego tajemnic udziela;
Jakby zakończyć myszy wojowanie.
Górnej wymowy rozwodząc osnowę,
Taką natychmiast zaczyna przemowę.

«Za nic rozjadłych Garamantów ciosy,
«I meotycznych narodów rycerze;
«Ani zwycięzkich Bityńczyków losy,
«Ani Cejlańskie hartowne puklerze.
«Tłumią się w mnogich aplauzach odgłosy,
«Czczące milczenie, miejsce pochwał bierze:
«Że nam opatrzność najwyższa udziela,
«Najjaśniejszego monarchę Popiela.»

«Przeszedłeś, panie, wszystkie twoje przodki;
«Wzniosłeś twój naród nad Kaukazu góry,
«Wszyscy potomni muszą być wyrodki,
«Chociażby cudem zostali natury.
«Twojej mądrości przyczyny i środki
«Przyszłe i przeszłe łączą konjunktury.
«Przemów, a cały naród ludzki w ciszy,
«Z respektem twoje wyroki usłyszy.»

Kanclerz natychmiast poważny i stary,
Trzykroć odkaszlnął, i oczy zamrużył.
Zdjął z garbatego nosa okulary;
Nadął się, zwykłej wspaniałości użył.
Rzekł zatem. «Winne myszy srogiej kary:
«Żeby zaś termin im się nie przedłużył,
«Na przykład innych poddanych niesfornych,
«Trzeba je pozwać do sądów zadwornych.»

Rzecze podskarbi: «Wiele czynią szkody;
«Słuszna, niech winny, co zepsuł, nagrodzi.
«Mniejszą się przez nie publiczne dochody,
«W gumnach, stodołach na żywności schodzi.
«Przez naszę gnuśność zyskały swobody.
«A że niekarność kryminały rodzi,
«Kiedy się żywią krwawą naszą pracą,
«Niech znaczną summę do skarbu zapłacą.»

Idzie kolejno dalsze wotowanie;
Różnią się w radzie, i nie bez przyczyny.
Podskarbi gani kanclerzowe zdanie;
Kanclerz w marszałku wynajduje winy:
Hetmani radzą śpieszne wojowanie,
Trwa wrzawa więcej, jak cztery godziny.
Tamten, ażeby daremnie nie siedział,
Chwali, lub gani, co drugi powiedział.

Przychodzi zbierać wota rozstrzelane,
Ażeby wiedzieć, co skonkludowali.
Na wzór umysłów zdania pomięszane:
Pokazało się, iż darmo gadali.
Żeby więc wrócić czasy pożądane,
W tumulcie na tem nibyto przestali:
Ażeby tronu nie spełzła ozdoba,
Niech pan to robi, co mu się podoba.

Zamilknął jeden z senatorów dawnych,
Od czasów kilku dyzgracjowany
Za to, że zbytnie szperał w xięgach prawnych,
Nie tak się stroił, jak inne dworzany;
Nie śmiał się z kocich igraszek zabawnych,
Nie chwalił w radzie ministry i pany.
Od innych przeto zupełnie odrodny,
Mądry, poczciwy, cóż kiedy nie modny!

Co więc z początku kotom poruczono,
Na siebie teraz xiężniczka to bierze.
Wojnę formalną myszom ogłoszono;
Ludzie z kotami zachodzą w przymierze:
Ręce niewieście rzucają wrzeciono;
Tarcze, pociski piastują w cholerze.
Mruczysław kontent zbiera swoje koty,
I do dzieł sławnych dodaje ochoty.

Wszystko gotowo do okrutnej wojny;
Czas też z łopaty Gryzomira zsadzić.
Siedzi na miejscu już teraz spokojny,
Daje się babie, tam gdzie chce prowadzić.
A w nowe coraz dziękczynienia hojny,
Jej to porucza, jak ma sobie radzić.
Lubo do lotnych podróż mniej ochoczy.
Leci na hazard zamrużywszy oczy.

Chociaż nie widzi, lecz czuje i słyszy,
Jako łopata w bystrym locie chyża
Idzie ukosem, już powietrze w ciszy;
Znak, że się coraz ku ziemi przybliża.
Słychać pisk wielki zgromadzonych myszy:
Wtem gdy się bardziej wietrzny powóz zniża,
Staje na ziemi; a gdy z babą zsiada,
Zewsząd go wielka otoczy gromada.

Zjazdto był szczurów nad Renu brzegami,
Którzy niedawno wielką bitwę zwiedli:
Świeżemi jeszcze okryci laurami
Wielbili wodzów, a w zemście zajedli
Oznajmowali swojemi pieśniami,
Jak Mogunckiego elektora zjedli.
Nic nie pomogła twierdz mocnych obrona,
W baszcie na wyspie zagryzły Hattona.

Że wieść prawdziwa, i dowodne cuda,
Nikomu o tem wątpić się nie godzi.
Jakże ma w druku znaleść się obłuda?
Z xiąg starożytnych wszak prawda wychodzi.
Co za dziw, czasem że szczurom się uda?
A wreszcie gdy to nikomu nie szkodzi,
Wierzmy z pospólstwem, a śmiejmy się w ciszy:
Ja się tymczasem powrócę do myszy.

Zrazu się trowoży[1] całe zgromadzenie;
I dziwna powieść przytomnych obeszła:
Coraz się wzmaga większe zadziwienie;
Mniej już zaprząta i wygrana przeszła.
Powszechne zatem nastało milczenie,
Gdy baba wpośród zgromadzenia weszła.
Na pierwszem miejscu przy królu stanęła,
I taką zaraz przemowę zaczęła.

«Królu przemożny, waleczni rycerze!
«Wy, coście męztwem świat cały zdziwili,
«Przychodzę z wami zawierać przymierze:
«Wojnę ogłaszam w zbyt okropnej chwili.
«Jeśli wspaniałość górę u was bierze,
«Teraz czas, byście czynami sprawdzili:
«Iż mimo szczupłość mniej zdatnej postaci,
«Cnota w was swojej dzielności nie traci.

«Jednego z wami zostaje rodzaju
«Ten, co go zemną przed sobą widzicie:
«Był królem szczurów, myszy, w polskim kraju;
«Niegdyś w dostatki korzystał obficie.
«Fortuna, według swojego zwyczaju,
«Odjęła wszystko, ledwo uniosł życie.
«Im surowszego dziś losu doznawa,
«Tym śmielej ze mną wraz przed wami stawa.»

Obszernie zatem powiadać zaczęła,
O przeszłej wojnie, jej całym porządku,
Zkąd się nasamprzód nieprzyjaźń powzięła,
Jak można było zabieżeć z początku.
Co każda strona czynić przedsięwzięła:
Szły dalsze dzieła pasmem z tego wątku;
Kto co opuścił, a kto zaś przyczynił,
Kto był mniej winny, kto bardziej zawinił.

Dopiero kiedy przyszło w szczególności
Wyliczać dzieła każdego rycerza;
Jakie z obustron były zajadłości,
Jak czynić z sobą nie chciały przymierza:
Prawi godzinę i drugą w żwawości;
A gdy bynajmniej do końca nie zmierza:
Tyle wymową obfitą sprawiła,
Iż wszystkich, nawet kompana uśpiła.

Już się też była baba zmordowała.
Spójrzy... aż nowe dla niej widowisko.
Wszystkich, co pierwej w porządku widziała,
Czy kto wysoko siedział, czyli nisko,
Leżą pokotem; chrapi rzesza cała.
Więc rozgniewana na takie igrzysko,
Porwie za oręż... wtem gdy się postrzegła,
Znowu łopata na swem miejscu legła.

Król mysz Serowind, jak postrzegł łopatę,
Czuły monarcha zaraz się obudził.
Gryzomir smutną widząc alternatę,
Lubo się równie i naspał i znudził,
Przeprasza babę; wtem łupy bogate
Gdy jej oddano, ten ją widok wzbudził.
Serowind, który groźby skromnie znosił,
Pomoc obiecał, i tem ją przeprosił.

Z skutku podróży zupełnie kontenta,
I łagodnemi zniewolona słowy.
Powstały ze snu myszy niebożęta,
Stanął i pojazd do drogi gotowy.
Przeszłe przypadki gdy dobrze pamięta,
Zmyśla Gryzomir, że ma zawrót głowy.
Żegna się przeto z babą pokryjomu,
A sam piechotą wędruje do domu.





  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – trwoży.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ignacy Krasicki.