Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zjazdto był szczurów nad Renu brzegami,
Którzy niedawno wielką bitwę zwiedli:
Świeżemi jeszcze okryci laurami
Wielbili wodzów, a w zemście zajedli
Oznajmowali swojemi pieśniami,
Jak Mogunckiego elektora zjedli.
Nic nie pomogła twierdz mocnych obrona,
W baszcie na wyspie zagryzły Hattona.

Że wieść prawdziwa, i dowodne cuda,
Nikomu o tem wątpić się nie godzi.
Jakże ma w druku znaleść się obłuda?
Z xiąg starożytnych wszak prawda wychodzi.
Co za dziw, czasem że szczurom się uda?
A wreszcie gdy to nikomu nie szkodzi,
Wierzmy z pospólstwem, a śmiejmy się w ciszy:
Ja się tymczasem powrócę do myszy.

Zrazu się trowoży[1] całe zgromadzenie;
I dziwna powieść przytomnych obeszła:
Coraz się wzmaga większe zadziwienie;
Mniej już zaprząta i wygrana przeszła.
Powszechne zatem nastało milczenie,
Gdy baba wpośród zgromadzenia weszła.
Na pierwszem miejscu przy królu stanęła,
I taką zaraz przemowę zaczęła.

«Królu przemożny, waleczni rycerze!
«Wy, coście męztwem świat cały zdziwili,
«Przychodzę z wami zawierać przymierze:
«Wojnę ogłaszam w zbyt okropnej chwili.
«Jeśli wspaniałość górę u was bierze,
«Teraz czas, byście czynami sprawdzili:
«Iż mimo szczupłość mniej zdatnej postaci,
«Cnota w was swojej dzielności nie traci.

«Jednego z wami zostaje rodzaju
«Ten, co go zemną przed sobą widzicie:
«Był królem szczurów, myszy, w polskim kraju;
«Niegdyś w dostatki korzystał obficie.
«Fortuna, według swojego zwyczaju,
«Odjęła wszystko, ledwo uniosł życie.
«Im surowszego dziś losu doznawa,
«Tym śmielej ze mną wraz przed wami stawa.»

Obszernie zatem powiadać zaczęła,
O przeszłej wojnie, jej całym porządku,
Zkąd się nasamprzód nieprzyjaźń powzięła,
Jak można było zabieżeć z początku.
Co każda strona czynić przedsięwzięła:
Szły dalsze dzieła pasmem z tego wątku;
Kto co opuścił, a kto zaś przyczynił,
Kto był mniej winny, kto bardziej zawinił.

Dopiero kiedy przyszło w szczególności
Wyliczać dzieła każdego rycerza;
Jakie z obustron były zajadłości,
Jak czynić z sobą nie chciały przymierza:
Prawi godzinę i drugą w żwawości;
A gdy bynajmniej do końca nie zmierza:
Tyle wymową obfitą sprawiła,
Iż wszystkich, nawet kompana uśpiła.

Już się też była baba zmordowała.
Spójrzy... aż nowe dla niej widowisko.
Wszystkich, co pierwej w porządku widziała,
Czy kto wysoko siedział, czyli nisko,
Leżą pokotem; chrapi rzesza cała.
Więc rozgniewana na takie igrzysko,
Porwie za oręż... wtem gdy się postrzegła,
Znowu łopata na swem miejscu legła.

Król mysz Serowind, jak postrzegł łopatę,
Czuły monarcha zaraz się obudził.
Gryzomir smutną widząc alternatę,
Lubo się równie i naspał i znudził,
Przeprasza babę; wtem łupy bogate
Gdy jej oddano, ten ją widok wzbudził.
Serowind, który groźby skromnie znosił,
Pomoc obiecał, i tem ją przeprosił.

Z skutku podróży zupełnie kontenta,
I łagodnemi zniewolona słowy.
Powstały ze snu myszy niebożęta,
Stanął i pojazd do drogi gotowy.
Przeszłe przypadki gdy dobrze pamięta,
Zmyśla Gryzomir, że ma zawrót głowy.
Żegna się przeto z babą pokryjomu,
A sam piechotą wędruje do domu.




PIEŚŃ IX.


Gryzomir prowadzi wojska. Popiel rozpacza: bitwa z kotami kończy się śmiercią Mruczysława, którego w szczególnym pojedynku Gryzomir, król szczurów, zabija.


Kiedym był młodszy, i jam też wędrował:
Co i z drugiemi, toż się ze mną działo.
Nie razem próżnej włóczęgi żałował;
Nie raz sposobów i wątku nie stało.
Rzadki z ustawnych podróż profitował;
Kto zyskał; temu szczęściem się udało.
W pielgrzymowaniu kto czas drogi trawi,
I innych trudzi, i sam się nie bawi.

Nadto się lekko wybrał w podróż wielką
Nasz rycerz, który do ojczyzny bieży.
Skoro się rozstał z swoją wodzicielką,
Porzuca miejsce, gdzie obozem leży
Wielki Serowind: ten uczynność wszelką
Gdy obiecuje, srodze się najeży:
«Czas, rzecze, przestać ustawnego smutku:
«Co my umiemy, poznasz to po skutku.»

Gdzie teraz żyzne Renu okolice,
Przejeżdżającym widok czynią miły:
Hercyńskich lasów, naówczas ciemnice
Okropną swoją zaroślą straszyły.
Pragnące żeru zjadłe niedźwiedzice
Straszliwy odgłos po kniejach czyniły.
Miłość ojczyzny bojaźń gdy uśmierza,
Nie dba Gryzomir na dzikiego zwierza.

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – trwoży.