Kronika Akasha/Część druga/Niezbędne uwagi

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Rudolf Steiner
Tytuł Kronika Akasha
Podtytuł Wtajemniczenie w Odwieczną Pamięć Wszechświata
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1915
Druk Drukarnia Zrzeszenia Samorządów Powiatowych
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Jan Rundbaken
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

CZĘŚĆ DRUGA.
NIEZBĘDNE UWAGI.

W dalszym ciągu niniejszego przystąpimy do rewelacji o rozwoju człowieka i jestestw, będących z nim w związku, — przed „okresem ziemskim”. Ponieważ przedtem nim człowiek skojarzył swój los z planetą, zwaną Ziemią, odbył już szereg stopni rozwoju, na których przygotował się w pewnej mierze do bytu ziemskiego. Odróżnia się takie trzy stopnie planetarne i określa je, jako trzy planetarne stopnie rozwoju.. Wiedza tajemna nazywa te trzy stopnie planetarne obiegami Saturna, Słońca i Księżyca. Okaże się następnie, że nie mają one narazie (żadnego) związku z nazwami obecnych ciał niebieskich astronomji współczesnej, choć i tu — w szerszem rozumieniu — zachodzi łączność, znana wybitnym mistykom. Równie dobrze możnaby powiedzieć, że człowiek, zanim wstąpił na ziemię, zamieszkiwał inne planety. Jednak przez te „inne planety” rozumie się tylko dawniejsze stany rozwojowe samej ziemi i jej mieszkańców. Ziemia, zanim stała się Ziemią, przeszła wraz z należącemi do niej istotami przez trzy stany: Saturna, Słońca i Księżyca. Saturn, Słońce i Księżyc są jakby trzema reinkarnacjami ziemi — w przeszłości. Co w powyższem zestawieniu nazwaliśmy Saturnem, Słońcem i Księżycem podobnie nie egzystuje jako planeta fizyczna, jak nie egzystują dawniejsze reinkarnacje fizyczne człowieka obok istniejącej dziś. Planetarny rozwój człowieka i istot, należących do ziemi, stanowi właśnie przedmiot dalszych rozważań kroniki „Akasha”. Nie należy mniemać, że wymienionych wyżej trzech stanów nie poprzedziły inne jeszcze. Ale wszystko, co odbyło się podczas tych ostatnich, ginie w ciemnościach, których narazie badanie wiedzy tajemnej nie zdoła rozświetlić. Ponieważ badanie to nie polega na spekulacji, na samem snuciu pojęć, ale na rzeczywistem, duchowem doświadczeniu. I podobnie jak oko fizyczne sięga w czystem polu tylko do pewnej granicy, a nie może wyjrzeć poza horyzont, również „oko ducha” może spoglądać tylko do pewnego punktu czasu. Wiedza duchowa polega na doświadczeniu i poprzestaje skromnie na doświadczeniu. Tylko drobiazgowa ciasna skrupulatność chce odrazu zbadać, co było „całkiem na początku świata”, albo „dlaczego właściwie Bóg świat stworzył?” Badaczowi tajemnic chodzi raczej o zrozumienie, że na pewnym stopniu poznania nie stawia się już zupełnie takich pytań. Ponieważ wewnątrz duchowego doświadczenia odsłania się człowiekowi wszystko, co jest niezbędnem do wypełnienia jego przeznaczeń na naszej planecie. Kto cierpliwie dopracuje się do doświadczeń badacza tajemnic, ujrzy, że człowiek może osiągnąć zupełne zaspokojenie wszystkich, niezbędnych dla niego kwestji — wewnątrz (w obrębie) duchowego doświadczenia. Zobaczymy, w następnych rozdziałach, jak naprzykład wpełni rozwiązuje się kwestja „pochodzenia zła” i inne, których (rozwiązania) człowiek musi pragnąć. Nie chciano jednak bynajmniej powiedzieć, że człowiek nigdy nie osiągnie wyjaśnienia wyszczególnionych wyżej kwestji „początku świata” i t. p. Może osiągnąć. Ale dla uzyskania tej możności, najpierw musi przejść przez poznanie tego, co wyjawia się wewnątrz najbliższego duchowego doświadczenia. Wtedy bowiem poznaje, że takie pytania należy stawiać inaczej niż poprzednio.
Im głębiej wżyje się kto w prawdziwą wiedzę tajemną, tem bardziej staje się skromnym. Dopiero wtedy poznaje, jak należy zupełnie powoli dojrzewać i stawać się godnym pewnych wiadomości. A dumę i nieskromność uważa za te cechy ludzkie, które tracą wszelki sens na pewnym stopniu poznania. Spostrzega, kiedy już coś niecoś poznał, jak niezmiernie wielka droga przed nim leży. Przez wiedzę właśnie osiąga wgląd w to: „jak mało się wie”. Odbiera również uczucie ogromnej odpowiedzialności, jaką bierze na siebie ten, kto mówi o wiedzy nadzmysłowej. Jednak ludzkość nie może być bez tej nadzmysłowej wiedzy. Ten, kto ją rozpowszechnia, powinien posiadać skromność, prawdziwy, szczery samokrytycyzm, niewzruszone niczem dążenie do samopoznania i jak najbardziej krańcową ostrożność.
Takie uwagi uboczne są tu niezbędne, ponieważ mamy wznieść się do rozpoznań wyższych jeszcze, niż znajdujące się dotąd, w poprzednich rozdziałach kroniki Akasha.
Podane w niniejszych rewelacjach rzuty oka w przeszłość ludzkości należy następnie uzupełnić rzutami oka w przyszłość. Bowiem prawdziwemu duchowi poznania może się odsłonić przyszłość choćby w tej mierze, ile to jest niezbędnem dla człowieka do wypełnienia jego przeznaczeń. Kto nie wniknie w wiedzę tajemną, ale z wyrocznej wysokości swych przesądów sprowadza wyniki jej badań poprostu do dziedziny fantazmów i marzeń, ten najmniej rozumie taki stosunek do przyszłości. A jednak zwykłe rozważanie logiczne mogłoby uprzytomnić, o co tu chodzi. Tylko, że takie rozważania logiczne o tyle jedynie się przyjmuje, o ile zgadzają się one z przesądami ludzi. Przesądy są potężnymi wrogami również wszelkiej logiki.
Rozważmy: kiedy w zupełnie określonych stosunkach łączymy siarkę, tlen i wodór, wówczas na mocy koniecznych praw musi powstać kwas siarkowy. A kto się chemji uczył, umie przepowiedzieć, co powinno nastąpić, jeśli wzmiankowane materjały przy odpowiednich warunkach wejdą z sobą w związek. Zatem posiadający taką znajomość chemji jest prorokiem w ograniczonej dziedzinie materjalnego świata. A proroctwo jego mogłoby tylko w tym razie okazać się błędnem, gdyby nagle zmieniły się prawa przyrody. Badacz wiedzy tajemnej dochodzi praw duchowych wprost tak samo, jak fizyk lub chemik — praw materjalnych. Czyni to odpowiednio do rodzaju dziedziny duchowej i ze ścisłością jej właściwą. Rozwój ludzkości zależy jednak od tych wielkich praw duchowych. Podobnie jak wbrew prawom przyrody — nie łączą się nigdy w przyszłości tlen, wodór i siarka, również nie znajduje się nic w życiu duchowem wbrew duchowym prawom. A kto zna te ostatnie, ten potrafi wejrzeć w praworządność przyszłości.
Rozmyślnie użyto tego właśnie porównania na prorocze wykreślanie z góry losu przyszłego ludzkości, ponieważ rzeczywiście w tem rozumieniu pomyślaną jest wzmiankowana predestynacja w prawdziwej wiedzy tajemnej. Dla tego, kto rozumie to zgodne z rzeczywistością twierdzenie okultyzmu, przestaje również istnieć zarzut, jakoby (fakt), iż rzeczy w pewnym sensie są z góry wyznaczone, czynił wszelką wolność ludzką niemożliwością. Przepowiedzieć da się to, co odpowiada pewnemu prawu. Ale woli — prawo nie wykreśla. Podobnie jak jest wyznaczonem, że w każdym wypadku tylko według określonego prawa łączą się tlen, wodór i siarka na kwas siarkowy, również pewnem jest, że od woli ludzkiej może zależeć powołanie warunków, w jakich prawo będzie działać. Podobnie również dzieje się z wielkiemi zdarzeniami świata i przyszłością losów ludzkich. Badacz wiedzy tajemnej przewiduje, że dopiero przez własnowolność ludzką zostaną sprowadzone. Zatem badacz wiedzy tajemnej przewiduje to, co ma się dokonać za przyczynieniem wolności ludzkiej. Wyobrażenie o możliwości powyższego dają następujące rewelacje. Jedną tylko istotną różnicę pomiędzy przewidywaniem faktów wiedzy fizycznej a duchowej należy sobie wyjaśnić. Wiedza fizyczna polega na wglądach rozsądku i stąd jej proroctwo jest również tylko rozsądkowe, oparte na sądach, wnioskach, kombinowaniu i t. p. Przepowiadanie za pomocą duchowego poznania wynika natomiast z rzeczywistego wyższego wglądu albo postrzegania. Badacz wiedzy tajemnej musi nawet z całą surowością unikać wyobrażenia sobie tego wszystkiego, co polega na samem rozważaniu, kombinowaniu, spekulacji i t. p. Musi stosować pod tym względem jak najdalej idące wyrzeczenie i uprzytomnić sobie zupełnie wyraźnie, że wszelka spekulacja, rozsądkowe filozofowanie i t. p. jest szkodliwe dla prawdziwego widzenia. Czynności te należą właśnie całkowicie jeszcze do niższej natury ludzkiej, a prawdziwie wyższe poznanie zaczyna się dopiero odtąd, gdzie natura ta wznosi się do wyższego jestestwa w człowieku. Przez to jednak nie powstaje się bynajmniej przeciwko tym poczynaniom, jakie w swojej dziedzinie są nietylko słuszne, ale również jedynie uprawnione. Nic wogóle nie jest samo przez się wyższem albo niższem, ale jedynie w stosunku do czegoś innego. A co pod pewnym względem stoi wysoko, może stać bardzo nisko w innym kierunku. To jednak, co musi być poznane przez widzenie, nie może być poznane przez samą refleksję i najwspanialsze kombinacje rozsądku. Człowiek jakiś może być — w zwykłem znaczeniu tego słowa — jak najbardziej „bogaty duchem” i to „bogactwo ducha” nie pomoże mu zupełnie do poznania duchowych prawd. Musi go się nawet wyrzec i oddać całkowicie jedynie wyższemu widzeniu. Wówczas podobnie postrzega tam rzeczy bez (pomocy) swojej „bogatej duchem” refleksji, jak — bez dalszych rozważań — spostrzega kwiaty w polu. Nikomu nic nie przyjdzie z rozważań o wyglądzie łąki; wszelki dowcip jest tu bezsilnym. Podobna rzecz ma miejsce przy patrzeniu w światy wyższe.
Co w ten sposób staje się przepowiednią przyszłości człowieka, jest podłożem dla wszystkich ideałów, które mają wartość rzeczywiście praktyczną. Ideały, o ile mają posiadać wartość praktyczną, muszą tak głęboko tkwić w światach duchowych, jak prawa przyrody w samym świecie przyrodzonym. Prawa rozwoju muszą być takimi prawdziwymi ideałami. Inaczej, pochodzą one z bezwartościowego marzycielstwa czy fantazji i nie mogą nigdy znaleść urzeczywistnienia. Wszystkie wielkie ideały historji świata (biorąc je w najszerszem rozumieniu) pochodzą z widzącego poznania. Ponieważ wszystkie te wielkie ideały pochodzą od wielkich badaczy tajemnic czyli wtajemniczonych i od mniejszych, którzy współpracowali w budowie ludzkości i kierowali się świadomie lub przeważnie — nieświadomiewskazaniami badaczy wiedzy tajemnej. Wszystko nieświadome posiada jednak wreszcie w świadomem swój początek. Murarz, który pracuje przy budowie domu, rządzi się „nieświadomie” rzeczami, znanemi innym, którzy wykreślili miejsce, gdzie ma być dom postawiony, styl, w jakim ma być utrzymany i t. d. Ale to wyznaczenie miejsca i stylu opiera się również na czemś, co dla wyznaczającego pozostaje nieznanem; są lub byli inni tego świadomi. Artysta np. wie, dlaczego dany styl wymaga tu prostej, a tam krzywej linji i t. p. Kto stosuje styl do swego domu, nie uświadamia sobie — być może — owego „dlaczego”. Podobnie dzieje się również z wszelkiemi zdarzeniami rozwoju świata i ludzkości. Poza tymi, którzy pracują w określonej dziedzinie, stoją wyżsi, bardziej świadomi pracownicy: tak występują albo zstępują szczeble świadomości. Poza człowiekiem powszednim stoją wynalazcy, artyści, badacze (naukowi) i t. d. Poza tymi stoją wtajemniczeni w wiedzę tajemną, a poza tymi, — nadludzkie istoty. Ten tylko rozumie rozwój świata i ludzkości, kto sobie uprzytomni, że zwykła ludzka świadomość jest tylko jedną formą świadomości i że znajdują się jeszcze wyższe i niższe jej formy. I tu nie należy jednak błędnie rozumieć wyrazów „wyższy” i „niższy”. Mają znaczenie tylko w stosunku do stanowiska — jakie człowiek właśnie zajmuje. Są tem samem, co „na prawo” i „na lewo”. Kto przesunie się sam nieco „w prawo”, rzeczy przesuną się względem niego „w lewo”, które poprzednio leżały „na prawo”. To samo ze stopniami świadomości, leżącymi „wyżej” lub „niżej” od zwykłej (świadomości) ludzkiej. Kiedy człowiek sam się wyżej rozwija zmienia się jego ustosunkowanie względem innych stopni świadomości. Ale zmiany te związane są właśnie z jego rozwojem. A stąd mają tu swoje znaczenie podane w zarysie przykłady innych świadomości.
Za przykład takiego wskazania może służyć narazie ul pszczelny, albo ta wspaniała państwowość, jaka przejawia się w mrowisku. Współdziałanie poszczególnych gatunków owadów (królowe, trutnie, pracownice) odbywa się w sposób zupełnie prawidłowy. I podział pracy pomiędzy poszczególne kategorje da się określić tylko jak wyraz właściwie stosowanej mądrości. Co w tem się przejawia, jest zupełnie tak samo wynikiem świadomości, jak owocem świadomości człowieka są urządzenia ludzkie w świecie fizycznym (technika, sztuka, państwo i t. d.). Tylko, że świadomość, tkwiąca w podłożu ula czy mrowiska, nie znajduje się w tym samym świecie fizycznym, gdzie zwykła świadomość ludzka. Stan rzeczy da się zaznaczyć w sposób następujący. Człowieka znajdujemy w świecie fizycznym. A jego organy fizyczne, jego cała budowa jest tak ukonstytuowana, że świadomości jego szukać zrazu należy w świecie fizycznym. Inaczej rzecz się ma z ulem lub mrowiskiem. Dochodząc świadomości tych ostatnich w tem samem rozumieniu, co u człowieka, postępuje się błędnie, kiedy zamyka się (to dochodzenie) w granicach świata fizycznego. Nie, w tym wypadku należy raczej twierdzić: Aby odnaleść porządkującą istotę ula czy mrowiska, nie można pozostawać w świecie, gdzie żyją pszczoły czy mrówki w swojem ciele fizycznem — „świadomego ducha” należy tedy szukać w innym świecie. Ten sam świadomy duch, który dla człowieka żyje w świecie fizycznym, daje się odnaleść dla wzmiankowanych kolonji zwierzęcych w świecie nadzmysłowym. Gdyby człowiek mógł się wznieść ze swoją świadomością do tego nadzmysłowego świata, mógłby tam powitać ducha „mrówek” czy „pszczół” — w pełni przytomności — jako siostrzaną sobie istotę. Widzący — rzeczywiście tak może. We wzmiankowanych przykładach mamy przed sobą istoty, świadome w innych światach, a tylko przez swe organy fizyczne — poszczególne pszczoły i mrówki — wnikają w świat fizyczny. Świadomość mrowiska czy ula w dawniejszych epokach swojego rozwoju znajdowała się właśnie w świecie fizycznym jak obecna ludzka, następnie jednak wzniosła się, a tylko pozostawiła organa wykonawcze, mianowicie poszczególne mrówki i pszczoły, w świecie fizycznym. Taki sam przebieg rozwoju czeka człowieka w przyszłości. A nawet do pewnego stopnia odbywa się już obecnie u widzących. Że dzisiejsza świadomość człowieka pracuje w świecie fizycznym, polega to przecież na tem, że jego cząstki fizyczne (człowieka) — molekuły, mózgu i nerwów — znajdują się w określonym związku z sobą. Ściślej powiedziano o tem w mojej książce p. n. „Jak osiągnąć poznanie wyższych światów”[1]. Przy wyższem poznaniu faktycznie zachodzi u człowieka (proces) rozluźnienia zwykłej spójności mózgu. Stykają się one „luźniej” z sobą, w ten sposób, że mózg widzącego daje się porównać pod tym względem z mrowiskiem, choćby nawet to rozpadnięcie się nie dało wykazać anatomicznie. Procesy zachodzą w różnych dziedzinach świata w zupełnie różny sposób. Poszczególne molekuły mrowiska — mianowicie mrówki same — tak mocno były połączone w dawno minionym czasie, jak dziś właściwe molekuły ludzkiego mózgu. Wówczas świadomość ich w świecie fizycznym była taka, jak obecnie ludzka. A kiedy w przyszłości, świadomość ludzka przeniesie się do „wyższych” światów, wtedy związek części zmysłowych w świecie fizycznym będzie takim luźnym, jaki zachodzi dziś pomiędzy poszczególnemi mrówkami. Co nastąpi kiedyś dla wszystkich ludzi fizycznie, dokonywa się już dzisiaj z mózgiem jasnowidzącego, tylko, że żaden instrument w świecie zmysłów nie jest dość subtelnym, aby w tym wyprzedzającym rozwoju wykazać rozluźnienie. A jak u pszczół powstają trzy kategorje, królowe, trutnie i pracownice, podobnie nawet powstają w „mózgu widzącego” trzy kategorje molekuł, właściwie poszczególnych żyjących istot, a do świadomego współdziałania doprowadza je świadomość widzącego, przesunięta do wyższych światów.
Inny stopień świadomości wykazuje tak zwany — (pospolicie) duch narodu lub rasy, przyczem nie wyobraża sobie nikt nic określonego. Dla badacza wiedzy tajemnej również tkwi świadomość w podłożu wspólnych a mądrości pełnych działań, wykazywanych we współżyciu członków pewnego narodu czy rasy. Badania wiedzy tajemnej podobnie wykrywają tę świadomość w innym świecie, jak to ma miejsce z świadomością ula albo mrowiska. Tylko, że ta „świadomość narodu czy rasy” nie posiada żadnych organów w świecie fizycznym, tylko w t. zw. astralnym. Jak świadomość ula wykonywa swą pracę za pomocą fizycznych pszczół, tak samo świadomość narodowa za pomocą ciał astralnych — ludzi, należących do narodu. Zatem owe „duchy narodów albo rasy” są zupełnie innym rodzajem jestestw, niż ludzie albo ul (rój pszczelny). Należałoby podać wiele jeszcze przykładów, aby całkowicie uwidocznić, które jestestwa są w stosunku do człowieka pod-rzędne, a które nad-rzędne. Jednak już powyżej przytoczone mogą posłużyć za wstęp do następnych wykładów o drogach rozwoju człowieka. Ponieważ stawanie się człowieka samego da się wtedy tylko pojąć, o ile ma się na uwadze, że w jego rozwoju brały udział istoty o świadomości, tkwiącej w innych światach, niż jego własna. To zatem, co dzieje się w świecie człowieka, zależy również od istot o innych stopniach świadomości, stąd może być rozumianem tylko w związku z temi ostatniemi.





  1. W oryginale: „Wie erlangt man Erkenntnis der höheren Welten?” Dr. Rudolf Steiner. W tłómaczeniu francuskiem p. t.: Initiation, w przygotowaniu polskie tłómaczenie.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Rudolf Steiner i tłumacza: Jan Rundbaken.