Kołacze (Szymonowic, 1919)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Szymon Szymonowic
Tytuł Kołacze
Pochodzenie Klejnoty poezji staropolskiej
Redaktor Gustaw Bolesław Baumfeld
Wydawca Towarzystwo Wydawnicze w Warszawie
Data wyd. 1919
Druk Drukarnia Naukowa
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cała antologia
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
SZYMON SZYMONOWICZ.
KOŁACZE.
(SIELANKA.)

Sroczka krzekce na płocie — będą goście nowi,
Sroczka czasem omyli, czasem prawdę powié.
Gdzie gościom w domu rado, sroczce zawsze wierzą
I nie każą się kwapić kucharzom z wieczerzą.
Sroczko! umiesz ty mówić? Powiedz: gdzieś latała?
Z którejeś strony goście jadące widziała?
Sroczka krzekce na płocie: pannie się raduje
Serduszko, bo miłego przyjaciela czuje.
Jedzie z swoją drużyną panic urodziwy,
Panic z dalekiej strony; pod nim koń chodziwy,
Koń łysy, białonogi, rząd na nim ze złota.
Panno! gotuj się witać: już wjeżdża we wrota,
Już z koni pozsiadali, wszystko się po dworze
Rozśmiało, jako niebo od wesołej zorze!
Witamy cię, panicze, dawno pożądany!
Czeka cię upominek, tobie obiecany,
Obiecany od Boga i od domu tego.
Po obietnicę trzeba wsiadać na rączego:
A ty się gdzieś zabawiasz! Już nam nie stawało
Oczu, wyglądając cię; winieneś nie mało
Sam sobie, a pogonić trudno i godziny!
Cobyś rzekł, gdyby to był otrzymał kto iny?
Bardzoś się ubezpieczy!! Czyli tak urodzie
Dufasz swojej? Kto dufa nawiętszej pogodzie,
Deszcz go zlewa. Nie trzeba spać i w pewnej rzeczy:
I Bóg nie dźwignie, kto się sam nie ma na pieczy.
Często zazdrość o tobie złe powieści siała,
Ale cnota zazdrości wiary nie dawała.
Trudno stateczność ruszyć; niechaj zły wiatr wieje,
Jako chce, przedsię ona nie traci nadzieje.
Kędyś się nam zabawiał? mój panicze drogi!
Serce przez ciebie mdlało, i te piękne progi

Pustkami się widziały. Czyliś na jelenie
Z myślistwem jeździł? Wami, wami, leśne cienie!
Świadczymy, jakośmy wam częstokroć łajały,
Jako często zabawy wasze przeklinały....
Pełna jest trwogi miłość i w każdy kąt ucha
Przykłada; raz ją bojaźń, raz cieszy otucha.
Czyli cię krotofile jakie zabawiały?
Nam tu bez ciebie ani dzień widział się biały,
Ani słoneczko jasne. Komuż do wesela
Przyjść może, gdzie miłego niemasz przyjaciela?
Czyli nie każdy serce ma jednakie? czyli,
Co z oczu, to i z myśli? a czasem omyli
Oko jasne. O tobie tego nie trzymamy,
I owszem się pociechy wszelkiej spodziewamy.
Sokół wysoko buja, a bujawszy siła,
Jedno mu drzewko, jedna mu gałązka miła.
Młodość przestrono patrzy i daleko strzela
Z myślami, aż Bóg nawet każdego oddziela
Własną cząstką; kto na niej przestawa spokojnie,
Wszystkiego ma dostatek, wszystkiego ma hojnie.
I ty myśli uspokój, mój panicze drogi!
Nie darmo cię tu przyniósł twój koń białonogi.
Pryskał, we wrota wchodząc: znać, żeśmy-ć tu radzi,
Radziśmy wszyscy tobie i twojej czeladzi.
Już i matka i panna witać cię wychodzi;
Poprzedź ich ręką: tobie poprzedzić się godzi;
I czołem nizko uderz; jest dla czego czołem
Uderzyć; a nie chciej sieść za gościnnym stolem,
Aż otrzymasz, co pragniesz. Wszystko z czasem płynie,-
Co ma być jutro, niechaj będzie w tej godzinie.
I ty matko! nie zwłaczaj; czyń, coś umyśliła,
Żadna rzecz się nie kończy, gdzie rozmysłów siła.
Panno! czas już rozpuścić warkocze rozwite,
Czas oblec szaty, takiej sprawie przyzwoite.
Strójcię pannę do ślubu, sąsiady życzliwe!
Ślub święty jest, i wasze prace świętobliwe;

Wszak też wam tę przysługę przedtem oddawano,
Toż i za matek waszych w obyczaju miano.
Kapłanie! gotuj stułę!... Zbladłeś nam panicze,
Ba! i pannie łza za łzą płynie przez oblicze.
Przelękłeś się, panicze! — bojaźń ta od Boga:
Szczęście tam bywa, kędy bywa taka trwoga.
Nie płacz, panno! bo rzeką, że płaczesz z radości,
Pomyśli ktoś i gorzej, bo siła zazdrości.
Nie pierwsza to od matki wychodzisz z opieki!
Aboś chciała na łonie jej mieszkać na wieki?
I ona przy matce swej nie wiecznie mieszkała,
I tyś się nie dlatego tak tu wychowała.
Jużeście w stadle świętem. Wszyscy wam dajemy
Na szczęście, i miłego życia winszujemy;
Bodajeście długi wiek z sobą pomieszkali,
Bodajeście wszelakich pociech doczekali!
Potrawy postawiono. Do stołu siadajcie,
W pośrodku miejsce pannie z panem młodym dajcie!
Imci z sobą być; tak więc dwa szczepy zielone
Stoją w nadobnym sadu pospołu sadzone.
Panna nie wzniesie oka, serduszko w niej taje,
A pan młody długiemu obiadowi łaje.
Niech kucharze potrawy dziwne wymyślają,
Niechaj win rozmaitych chojno nalewają,
Kołacze grunt wszystkiemu, a może rzec śmiele,
Bez kołaczy jakoby nie było wesele.
Laską w próg uderzono. Już kołacze dają,
A przed kołaczmi pannie nadobnie śpiewają,
I taniec prędki wiodą, i kleszczą rękami.
Zabawmy oczy tańcem a uszy pieśniami!....
Sroczko! Z dobrąś nowiną do nas przyleciała,
Bodajeś i u sąsiad także zaskrzeczała!

(1614.)[1]





  1. Kołacze. Z „Sielanek“ Szymonowicza, wydanych w r. 1614: „Sielanek“ jest razem 20; „Kołacze“ — sielanka XII.
    Stateczność — tutaj: wierność; oddziela — obdziela; siła zazdrości — wiele (na świecie) zazdrości: dajemy na szczęście — życzymy szczęścia.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Szymon Szymonowic.