Katedra Notre-Dame w Paryżu/Księga czwarta/VI

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Victor Hugo
Tytuł Katedra Notre-Dame w Paryżu
Podtytuł (Notre Dame de Paris)
Rozdział Niepopularność
Wydawca Polski Instytut Wydawniczy „Sfinks“
Data wyd. 1928
Druk Neuman & Tomaszewski
Miejsce wyd. Gdańsk; Warszawa
Tłumacz anonimowy
Tytuł orygin. Notre Dame de Paris
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
VI.
Niepopularność.

Archidjakon i dzwonnik, jakeśmy to już powiedzieli, nie byli zbyt lubiani ani przez znakomitych obywateli, ani przez pospólstwo, zamieszkujące w sąsiedztwie katedry. Kiedy Klaudjusz i Quasimodo, co się czasami zdarzało, wychodzili razem, i kiedy widziano ich idących wspólnie — pan przodem, sługa z tyłu — przez brudne, wąskie i ciemne ulice, prowadzące do zabudowań klasztornych, niejedno złe słowo, niejeden docinek obraźliwy, niejeden śmiech ironiczny spotkał ich w drodze, chyba że Klaudjusz Frollo, co się coprawda zdarzało rzadko, szedł wyprostowany z dumnie podniesionem czołem, ukazując onieśmielonym żartownisiom swą prawie majestatyczną twarz. Obaj byli w swej dzielnicy, jak owi „poeci“, o których powiada Regnier:

Ludziska za poetą gonią
I krzyczą jak ptaki za sową.
To ulicznik złośliwy narażał swoją skórę i kości, by mieć niewysłowioną przyjemność wsadzenia szpilki w garb Quasimoda; to ładna, młoda dziewucha, śmiała i bardziej wesoła, niżby wypadało, otarła się o sutannę księdza, śpiewając mu nad samem uchem sarkastyczną zwrotkę:
„A kysz, a kysz! daj buziaka... w krzyż!“

Kiedyindziej gromada brudnych, starych bab, siedzących w cieniu na stopniach jakiego portyku, zaczynała kląć na widok przechodzących archidjakona i dzwonnika, rzucając im na powitanie:
— He! patrzcie! jeden ma pokrzywione ciało, a drugi duszę!
Albo trafiała się banda żaków i żołnierzy, grających w gałki; ci na widok zbliżających się ofiar zrywali się jak w szkole przy wejściu rektora i witali po łacinie: „Eia, eia! Claudius cum claudo! (Klaudjusz z kulawym).
Najczęściej jednak obelga przebrzmiewaia niezauważona ani przez księdza ani przez dzwonnika; aby bowiem zwrócić uwagę na te rzeczy, był Quasimodo za głuchy, Klaudjusz zbyt zatopiony w swych rozmyślaniach.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Victor Hugo i tłumacza: anonimowy.