Jermoła/XX
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Jermoła |
Podtytuł | Obrazki wiejskie |
Wydawca | Henryk Natanson |
Data wyd. | 1857 |
Druk | Drukarni Gazety Codziennéj |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
We trzy dni potém, gdy dziécię coraz bardziéj chorzało, a lekarz świadomszy przeszłości, bez ogródki oświadczył rodzicom, że je dać potrzeba staremu Jermole, by wróciło do piérwszego życia, strawy i pracy do któréj przywykło: oboje rodzice przybiegli z nim razem do Popielni. Jakież było ich podziwienie, jaki płacz Radionka, gdy starego już tam nie znaleźli, gdy dowiedzieli się że poszedł w świat żebrać nie chleba, ale zapomnienia przeszłości.
Ta wielka i poczciwa boleść piastuna trafiła wreszcie do serca rodziców, poznających się zapóźno na swoim błędzie, a nadewszystko przerażonych żalem i płaczem dziecka, rozpaczającego po przybranym ojcu. Rozesłano zrazu na wszystkie strony szukać Jermoły, ale gdy go nie znaleziono, rodzice powracając do piérwszego, trochę radzi już byli, że ich stary niepokoić nie będzie, sądząc, że dziécię zapomnieć o nim musi.
Tymczasem Radionek, który u rodziny miał imię Julka, wśród pieszczot usychał; nic go nie bawiło, nie zajmowało, nie skarżył się, ale był smutny, starał się uśmiechać, ale widocznie tęsknił: choroba nieskreślona, niezbadana, wycieńczała go powoli. Na chwilę czasem rozbawił się gdy go puszczono w ogród, w las, samego jednego, lub pozwolono puścić się konno; ale rodzice obawiali się tych rozrywek i samotności dla dziecka, i rzadko mu je dozwalali.