O! Cecylio święta! Za jakież zasługi
Bóg cię wzniósł tak wysoko między sług swych chóry?
Lub czemuż tam do téj aż pory
Obok ciebie nie stanął nikt drugi?
Toć gdy dosyć na sztucznych strón dźwiękach,
Harmonijnych ich pieśniach lub wrzawie —
Tylu mistrzów moc czaru ma w rękach,
Tyle imion w światowéj brzmi sławie!
O! Patronko! snać w tobie nauka,
Jakich natchnień i ducha potrzeba,
By mistrz sztukę uświęcił, a sztuka
Aby mistrza podniosła do Nieba.
O! muzyko! ty echo Jakby słowa twórczego! Kierownico gwiazd biegu w przestrzeniach! Ty niebieska pociecho Serc i ducha ludzkiego W burzach uczuć i życia cierpieniach!.
A nie czcza rozkosz ucha, Nie czczy poklask słuchaczy, Ale potędze ducha Wtór dusz ludzkich przyświadczy.
I nad czczéj sławy blaski, Wiara promieniem łaski, Miłość sercami braci, Znoje mistrza odpłaci.
A gdy przezeń z kolei, Ogniem świętéj nadziei Świętych czynów zapali się dzielność: Z natchnień jego te czyny, To są mistrza wawrzyny, To cel sztuki — i w tém nieśmiertelność!