Halucynacje (Liciński, 1917)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
>>> Dane tekstu >>>
Autor Ludwik Stanisław Liciński
Tytuł Halucynacje
Wydawca Księgarnia K. Wojnara
Data wyd. 1917
Druk Drukarnia Ludowa w Krakowie
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Indeks stron
LUDWIK STANISŁAW LICIŃSKI
HALUCYNACJE
KRAKÓW
CZCIONKAMI DRUKARNI LUDOWEJ W KRAKOWIE, UL. FILIPA 11





OD WYDAWCÓW.

Podejmując wydawnictwo puścizny Ludwika Stanisława Licińskiego, dajemy na początku tom utworów, objętych przez zmarłego artystę cyklem „Halucynacji“. Część ich drukowaną była w warszawskim „Głosie“ (za redakcji J. Wł. Dawida) i innych wydawnictwach; reszta — wraz z licznemi pracami, jak to bajki, szkice, studja etnograficzne — pozostała w rękopisach, których poeta już nie zdążył ogłosić drukiem ani w fragmentach, ani w wydaniu książkowym.
Zaskoczyła go śmierć.
W bujną porę, w piękne, wczesne jeszcze lato życia, kiedy inni, odeń mniejsi, siłą czasu, cierpliwości, umiejętnością gospodarzenia na targowisku kupna i sprzedaży słowa, zakładają na piaskach fundamenty pod sławę, rozgłos, uznanie, dobrobyt — zgasł Liciński w sanatorjum dla gruźlicznych w Otwocku pod Warszawą (ur. 17 kwietnia 1874 r. — zmarł 22 kwietnia 1908 r.).
Przyszła ta śmierć jako morał ludzki, kara za odstępstwo od planu życia, nakreślonego dla wyrabiaczy i zjadaczy chleba, jako pomsta bogów podziemnych za dary wyniosłej dumy, temperamentu, upalnej wyobraźni.... nieukładającej się w łatwe formy i kierunki....
Tym rychlej, tym mściwiej ułożyły go moce wraże do mogiły, którą sobie w pierwszej swej książce wyśpiewał („Z pamiętnika włóczęgi“ — Lwów, Altenberg, 1908).
Jeden to chyba jedyny z pośród młodszej gieneracji pisarzy wielki artysta o tak tragicznej bezdoli i jeden to chyba jedyny duch polski, co nie przepiększał męki ludzkiej, zbyt mężny, zbyt dumny, ażeby od realnej, żywej, niekłamanej potęgi zła uciec w „dostojne cisze“ aktorów czystego piękna.
Cokolwiek się u nas zowie realizmem, — realizmu Licińskiego nie wyczerpuje.
Nędza, rozpacz, zbrodnia, wyzysk — mocarna, przezuchwała Rze-czy-wi-stość przepływała głębokim, czułym sumieniem artysty, jako napastujące go fermenty zarazy, od których się broni całą mocą swej jasnej natury, ogromem ukochania życia, miłością człowieka, który — nienawidzi nienawiści.
Powstają „Halucynacje“ — widmowe przeżycia faktów, nabierających dla twórcy upiorności przez siłę, z jaką się wyobraźni narzucają, siłę pokonania i wyrzutu.
Wizjonerstwo Licińskiego sięga najczystszych źródeł duszy ludzkiej, przetwarzającej pierwszą bezpośrednią rzeczywistość na rzeczywistość wtórną, groźniejszą, jak rozrastająca się gorączka, uwikłaną, jak celna kula, w ścięgna i nerwy i od jedności życia i śmierci już nieodłączną.... Podobne są te „Halucynacje“ do snów rannego lub agonizującego człowieka (wizja), do krótkich ocknień (śmiech, szyderstwo), niekiedy do przedśmiertnych krzyków ciała, nad którym operuje człowiek trzeźwy, obojętny („Życie“).
Linją twórczą Licińskiego jest bohaterstwo ducha: — sto niezabliźnionych ran, sto policzków, zadanych żelazną prawicą Arymana, sto śmiertelnych bojów — z Życiem o życie....
Zakapturzony idealista, nawet romantyk, jako każdy twórca, jest Liciński w nowszym piśmiennictwie polskim samotnym bez towarzyszy rycerzem, który w noc głuchą samowtór z mieczem swoim stanął u głównych wrót — Godności i Dumy Człowieka, ściągając na siebie wszystką wściekłość wroga, w czasie, kiedy inni, wzgardziwszy prometejskim trudem, przygrywają zniewieściałym rabom na fletni... w murach bezpiecznych.
Jeżeli się ten pojedynek jednego człowieka z bezmiarem zniszczenia zowie „donkiszoterją“, to zwrotną wzajemnością śmiechu spada to słowo na głowy kabotynów sławy zazdrosnych o trwałość — długowieczność — błogostany swoich ocaleń.
Ludwikowi Licińskiemu, co wyszedł w świat z duszą czystą, wonną, jak noc wiosenna, zaś prawem ludzkim już w trzydziestoleciu życia powracał zatruty, samotniejszy od dożywotnich więźniów celi, — „donkiszoterja“ służy jako wieczne dostojeństwo dziecka zabłąkanego między łotry i fałszerze.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Zaniechaliśmy tu życiorysu dat. Lata, spędzone przezeń na tułaczce, uciekają od ścisłej opowieści. Drogi, któremi przebiegał artysta, stoją dla umiejących czytać w pamiętnikach i pochodach ducha — w „Z pamiętnika Włóczęgi“ i „Halucynacjach“ — otworem.

Nie był zresztą Liciński z tych, którzy się sławy „dorabiają“. Duch — „wieczny rewolucjonista“ — zajaśniał wysoko i spadł, jak skra w parnej nocy wiosennej, w 34 r. życia.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ludwik Stanisław Liciński.