Córka Negocjanta

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
>>> Dane tekstu >>>
Autor Klemens Junosza
Tytuł Córka Negocjanta
Podtytuł Legenda
Pochodzenie „Kolce“, 1875, nr 24
Redaktor S. Czarnowski
Wydawca A. Pajewski i F. Szulc
Data wyd. 1875
Druk Aleksander Pajewski
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron


Córka Negocjanta.
(LEGENDA).





„Trafił frant na franta.“

Był sobie negocjant, bogaty nie lada,
Kość z kości, krew ze krwi kupiecka,

Wziął handel po ojcu, od dziada pradziada,
Ród jego handlował od dziecka.
Miał żonę negocjant, przystojną kobietę,
Z kupieckiej ją pojął rodziny,
Miał żonę przystojną, miał pełną kaletę,
Był tęgim i z grosza i z miny.

Miał córkę negocjant, a dzielnaż to córa,
Zwój rudych nosiła warkoczy,
I w podziw wprawiała jej wdzięczna turniura
I nos jej sokoli i oczy...
I przyrzekł negocjant, że córkę kochaną
Nie zechce przywiązać do sklepu,
Lecz odda ją temu, kto księcia ma miano
I piękny majątek wśród stepu.

A słowo kupieckie jak weksel jest pewne,
Niezmienne jak gwichty lub łokieć
I tylko mógł książe wziąść sklepu królewnę,
I w biały całować paznokieć.
Lecz księcia nie było, a rok szedł za rokiem
I wód już słynęło niemało,
Kupcówna spogląda błyszczącem coś okiem,
I w piersi jej serce zadrgało.

U kupca w kantorze siadywał za stołem
Subjekcik, młodziutkie pacholę,
Miał czarną czuprynę nad białem swem czołem
I lubił zabawki, swawole...
Bywało, czasami zanuci piosenkę,
A śpiewał jak słowik w leszczynie,
A kochał serdecznie kupiecką panienkę
I mówił subjekcje dziewczynie.

Gdy kupiec na giełdzie, on spieszy na górę,
Bukiecik panience doręczy

I śmiało spogląda na piękną, na córę
I nieraz u nóżek jej klęczy.
Ha śmiałku szalony! powstrzymaj zapędy,
Nie dla cię królewna ze sklepu!
Nie tędy ci droga! szaleńcze nie tędy,
Wszak nie masz futoru wśród stepu!

Nie słuchał młodzieniec, lecz czekał cierpliwie,
Do serca królewny wciąż pukał
I gruchał tak czule, tak słodko i tkliwie,
Aż chwilkę sam na sam wyszukał.
Czy znacie sam na sam, jak splotą się dłonie,
A serce w takt zgodny uderzy...
Jak słodko się spada w rozkoszy tych tonie,
Iż człek już sam sobie nie wierzy.

I ukląkł raz chłopiec, wołając „ah! kupcze
Ja kocham szalenie twą córę,“
I odrzekł mu kupiec „do djabła idź głupcze
I nie waż się chodzić na górę.
Nie dla psa kiełbasa, ma córka bogata,
Nie żąda na męża kupczyka,
Idź szukać posady, lub błądzić wśród świata
I cała już racja fizyka.“

I odszedł zmartwiony, nasz kupczyk ubogi
Z nadzieją posadę już traci
I spojrzał odchodząc, na kupca, na progi
I wyrzekł, „on mi to zapłaci!“
A potem gdzie indziej zostawszy subjektem,
Pracował nieborak poczciwie,
Handlował jak zwykle korzennym objektem
I znał się wybornie na piwie.

U kupca na górze, zmartwienie nie lada,
Kupcówna szaleje z miłości

I ręce wciąż łamie i woła oh biada!
I pada na krzesło wśród mdłości.
Artiurze, Artiurze! ah gdzieżeś Artiurze,
Złamana dziś jestem boleścią!
I rejwach i lament u kupca na górze
I płaczą nad dolą niewieścią.

I pyta się kupiec płaczącej kupcowej:
„Cóż to znów za spazmy kobiece?
Idź, wybij dziewczynie te głupstwa raz z głowy,
Bo mi się sprzykrzyły te hece.
Ja księcia dostanę, z majątkiem na stepie,
Ty będziesz teściową książęcia,
Nie myślę zostawiać dziewczyny mej w sklepie
I kwasić tu w mieście dziewczęcia.“

„Daj pokój mój stary! kupcowa odrzecze,
Nad nami zawisła już chmura;
Idź prędzej, idź prędzej, szalony człowiecze,
Co rychlej zawołaj Artiura.
Czy widzisz łzy gorzkie, łzy naszej dziewczyny?
Ty nie chciej zabijać dziecięcia,
Ja sama ci mówię, ten romans nie kpiny,
Tu trzeba nie księcia lecz zięcia!“

„A niechże go imbier! negocjant zawołał,
Artiura wołajcie co prędzej.“
I prosił i błagał, zaklinał jak zdołał,
Na posag wór liczył pieniędzy.
..................
I było wesele, wesele nie lada,
Daleko takiego poszuka...
A jakoś nie długo... jak fama powiada
Negocjant ślicznego miał wnuka.

Junosza.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Klemens Szaniawski.